Strony

sobota, 5 marca 2016

Rozdział 37 : " To był pierwszy i ostatni raz "



Zapomnieć. To była moja myśl przewodnia. To był mój cel wyjazdu na cztery miesiące. Jedyne co pozostało mi po Leonie to złamane serce i naszyjnik. Tak, to było kompletnie idiotyczne - pozostawienie naszyjnika. Przypominał mi o tak wielkim bólu i żalu. Jednak świadczył on też o tym, że ja naprawdę doświadczyłam miłości, że naprawdę się zakochałam i rozkochałam kogoś w sobie. Wszystko ma swoje zalety i wady.
Chociaż chęć zapomnienia o Verdasie, naszej miłości, tych pięknych chwilach była ogromna, równie wielka była niemożliwość zapomnienia.
No bo jak zapomnieć o Leonie, który dał mi tyle powodów do zapamiętania. On zmienił całe moje życie. Ja zmieniłam jego, a on zmienił mnie.

Do Rzymu przylecieliśmy w poniedziałek, czyli pięć dni temu. Od tego czasu nie zmieniło się zbyt wiele. Wciąż nie mogłam zapomnieć, ani pogodzić się.
Od czasu przyjazdu kilka razy kontaktowałam się z Ludmiłą. Mówiła mi co u niej, co w szkole... Za każdym razem próbowałam omijać temat Verdasa, ale wszystkie drogi prowadziły do niego.
Ludmiła powiedziała mi, że kiedy Leon przeczytał list, następnego dnia w szkole nie dawał jej spokoju. Ciągle błagał ją o to, by powiedziała mu gdzie wyjechałam. Blondynka była jednak twarda i nie pisnęła ani słówka.
Rozmawiałyśmy zawsze wieczorem. Wówczas każda z nas miała czas.
Siedziałam na łóżku w swoim nowym pokoju, kiedy rozległ się głos telefonu. Szybko się zerwałam i odebrałam.
- Halo?
- Hej Vilu - usłyszałam głos Ludmiły.
- Witaj kochana, co u ciebie?
- Na początku powiedz jak ty się trzymasz? Co u ciebie, Fede..
- Wszystko jest dobrze, tylko strasznie za tobą tęsknie. Za tobą, szkołą, Fran i resztą - wymieniałam patrząc przez szybę. Rzym nocą był niesamowicie piękny.
- A w tej "reszcie" znajduje się też Leon? - spytała, a do moich oczu napłynęły łzy.
Nie powiedziałam niczego, bo nie dałam rady. Tak właśnie się działo, kiedy ktoś wspominał o moim byłym.
- Przepraszam cie Vilu, jestem głupia - zaczęła nerwowo Ludmi.
- Spokojnie, nic się nie stało - próbowałam się uspokoić, w jakiś sposób ogarnąć psychicznie i fizycznie - Koniec o mnie, co tam u ciebie?
- No więc, ogólnie to jest dobrze. Ja również za tobą tęsknie - mówiła, a ja odczuwałam niemiłosierną chęć przytulenia blondynki - Nie uwierzysz co się stało.
- Mów nim umrę z ciekawości - rzuciłam i obie się cicho zaśmiałyśmy.
- Więc nasza kochana nauczycielka angielskiego została zwolniona - powiedziała, a ja wytrzeszczyłam oczy z niedowierzania.
- Ale dlaczego? - dopytywałam.
- Leon powiedział o wszystkim dyrektorowi - powiedziała, a ja chwyciłam się za głowę.
- O wszystkim, czyli... ?!
- Czyli o tym, że miał z nią romans, o tym, że zmieniła ona twoją ocenę z egzaminu, szantażując was potem... - mówiła, a z moich oczu zaczęły wypływać słone potoki łez.
- Nie wierzę - to jedyne co mogłam powiedzieć.
- Ja też się niesamowicie zdziwiłam.
- Chociaż teraz wszystko jest jasne - dodałam - A co z Leonem? Poniósł jakieś konsekwencje?
- Nie, nic z tych rzeczy - uspokoiła mnie - Nie martw się Vilu. Zadbam o niego.
- Dziękuję - odpowiedziałam i szeroko się uśmiechnęłam.
- Kochana, jestem okropnie zmęczona. Lecę się położyć. Pogadamy jutro, dobrze?
- Oczywiście Ludmi, słodkich snów.

Kiedy skończyłyśmy rozmowę, odłożyłam telefon i przyłożyłam swój rozgrzany policzek do chłodnej tafli szkła. Przymknęłam oczy. Mimowolnie moja dłoń uniosła się do góry i chwyciła wiszący na mojej szyi naszyjnik. Znajdował on się tam cały dzień i całą noc.
Nie wiedziałam dlaczego to zrobił. Jakby już nic go nie obchodziło.. Żadne konsekwencje... Nic.
Bo przecież nie miał już nic do stracenia.
Zawsze byłam przeciwna wyjawieniu prawdy. Ale skoro nie poniósł żadnych konsekwencji, mogłam być mu jedynie wdzięczna. Teraz nikt nie sądzi, że byłam kompletnie zielona z angielskiego. Ta kobieta zapłaciła za swoje.
Przez dłuższą chwilę zastanawiałam się, co powinnam zrobić. W końcu chwyciłam telefon i wybrałam numer Verdasa. Przed naciśnięciem przycisku "zadzwoń" jeszcze chwilę się zastanawiałam. Jednak zrobiłam to.
Po paru sygnałach usłyszałam ten głos, głos tak bardzo przeze mnie uwielbiany.
- Violetta - zaczął tak delikatnie.
- Hej - mój głos się trząsł - Wiem, że miałam nie dzwonić, ale muszę ci podziękować.
- Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że dzwonisz. Vilu, gdzie jesteś? Czy wszystko u ciebie w porządku? - zadawał mi mnóstwo pytań.
- Przestań - przerwałam mu - Podziwiam cie za to, że przyznałeś się do wszystkiego. Dziękuję. Miałeś rację.
- Po prostu nie miałem już sił tego ukrywać, a ona musiała zapłacić za swoje.
- Za swoje, czyli za to, że zmieniła mi ocenę, tak?
- Też - odpowiedział.
- Jak to też? - zaczęłam szukać w myślach odpowiedzi na moje pytanie - Wiesz co, nieważne. To, że do ciebie dzwonie... To był pierwszy i ostatni raz.
Ostatnie słowa wypowiadałam trzęsącym się głosem. Jeden problem na naszej drodze do szczęścia znikł. Pozostało jeszcze wiele.. Ale jest już za późno. Bo przecież on ma już kogoś. Dziewczynę, która okazała się lepsza ode mnie.
Następnie położyłam się na łóżko i z całych sił ścisnęłam przewieszkę wiszącą na naszyjniku. W głowie miałam napis wygrawerowany na nim - " Kocham cie, zawsze i na zawsze".
To był błąd, że do niego zadzwoniłam. Już więcej nie mogłam zrobić czegoś tak głupiego.
Muszę o nim zapomnieć. To nic, że nie chcę. Muszę.


Od przyjazdu tutaj czułam się troszkę gorzej. Szczerze mówiąc, miałam mało sił, byłam blada. Uznałam, że włoskie słońce może mi tylko pomóc.
Tego popołudnia wyszłam na spacer do pobliskiego parku. Musiałam odreagować wszystko, co się do tej pory zdarzyło. Po prostu życie zaczęło mnie przytłaczać, czułam, że zaczynam sobie nie radzić. Straciłam sens istnienia.
Bo tak naprawdę po co żyjemy, żeby potem umrzeć? Do czego są nam te wszystkie problemy, choroby, przykrości, smutki...To wszystko nie miało sensu.
Rozmyślając tak, postanowiłam usiąść na ławce. Uwielbiałam park o tej porze. Słońce powoli chowało się za horyzontem. Otaczała mnie cisza, spokój. Te piękne niebo...
Odetchnęłam parę razy głęboko, przymknęłam oczy i ponownie tego dnia zaczęłam rozmyślać.
Nawet nie zauważyłam, kiedy po moich policzkach zaczęły spływać łzy.
- Chusteczkę? - nagle odezwał się jakiś męski głos. Niezmiernie się przestraszyłam, po czym szybko otworzyłam oczy i złapałam się za serce. Kiedy głośno wypuściłam powietrze, powiedziałam:
- Przestraszyłeś mnie.
- Zauważyłem, przepraszam - odpowiedział chłopak. A może mężczyzna? Z pewnością był ode mnie starszy. Może 2 lub 3 lata różnicy.
Był niesamowicie przystojny. Lecz kiedy przyjrzałam się mu bliżej, zauważyłam, że kogoś mi przypomina. Leona...
Od razu skarciłam się w myślach. To przez to, że ciągle o nim myślałam, widziałam jego twarz wszędzie. Każdy mężczyzna wydawał się być w jakiś stopniu podobny do Verdasa.
Cicho westchnęłam.
- Przepraszam, to nie było zamierzone - ponownie się odezwał. Po chwili nastała paro sekundowa cisza, po czym nagle dodał - Może troszkę było...
- Jak to? Nie rozumiem - przyznałam.
- Według mnie, nie można przejść obojętnie obok osoby, która płacze, zwłaszcza dziecka lub kobiety.
- Więc dlaczego mnie wystraszyłeś?
- Wypadek przy pracy - rzucił i obdarował mnie niesamowitym uśmiechem. Ciekawe było to, że w jego policzkach pojawiły się słodkie dołeczki. Takie same, jakie pojawiały się u Leona...
- A więc twoim hobby jest zaczepianie ludzi na ulicy? Bardzo ciekawe...
- Nie, ja ..
- Dobrze, nie męcz się już. Rozumiem, przecież żartowałam - oboje się do siebie uśmiechnęliśmy. To był mój pierwszy szczery uśmiech od ponad tygodnia.
- Masz piękny uśmiech i cudowne oczy, jakby hipnotyzowały - czułam, że się rumienię. To było bardzo miłe.
- Dziękuję - szepnęłam nieśmiało.
- Jak masz na imię? - spytał się, po czym usiadł obok mnie.
- Violetta, a ty?
- Jestem Alex, miło mi cie poznać Violetto.
Alex. To imię coś mi mówiło, jednak jeszcze wtedy nie wiedziałam co.
- Może masz ochotę na jakieś lody czy coś?
- W sumie, mogłabym się przejść - przyznałam.
- No to chodźmy.

Szliśmy parę chwil, cały czas milcząc. Wydawał się być bardzo przyjazną osobą.
Kiedy zamówiliśmy już lody dalej spacerowaliśmy po starych ulicach Rzymu.
- Mieszkasz tu? - spytał.
- Tymczasowo. Przyjechałam tu na kilka miesięcy razem z rodziną. A ty? - po moim pytaniu chłopak cicho westchnął.
- No więc, tak naprawdę pochodzę z Buenos Aires. Wyjechałem, kiedy byłem młody i głupi. Potem poznałem tu pewną dziewczynę i uznałem, że jest to miłość mojego życia. Po roku byliśmy już małżeństwem. Potem dzieci.. Wszystko działo się zbyt szybko, bo tak naprawdę sami byliśmy dziećmi. Pół roku temu rozwiodłem się z moją żoną. Nie byliśmy sobie pisani..
- Bardzo mi przykro - powiedziałam.

Rozmawialiśmy jeszcze godzinę. Potem Alex odprowadził mnie do domu. Pożegnaliśmy się delikatnym całusem w policzek.
Dzięki niemu chociaż na moment zapomniałam o Verdasie...



_________________________________________________________________________________








Hejka :)

Oto rozdział 37!
Vilu w Rzymie! 
<33

Mam ogromną nadzieję, że rozdział się Wam spodobał.
Jak widzicie, pojawiła się nowa postać - Alex...
Ale czy aby na pewno nigdy przedtem Vilu o nim nie słyszała?

Hmn..
Pożyjemy, zobaczymy :)

KOMENTUJCIE ---> MOTYWUJCIE 

Następny rozdział już za tydzień :) 

Jak tam u Was? Czy wy też potrzebujecie wiosny ?
Ja tak.. 
Jak już raz poczułam, to teraz sobie leżę tydzień z gorączką :D

Genialnie, nieprawdaż ?

No więc całuję Was mocno Kochani

Dajcie znać, jak Wam się podoba
Do następnego :*

Wasza Ola ;)

24 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Alex. Coś mi tu nie fajnie pachnie;**
      Rozdział cuuuddooowny :* ❤
      Jak zwykle z reszta. Brak zastrzeżeń.
      Leon przyznał się dyrektorowi do wszystkiego.
      Nauczycielka został wyrzucona. I bardzo dobrze.
      Na szczęście Leon nie poniósł konsekwencji.
      Uffff jaka ulga.
      Violka tęskni za wszystkimi.
      Zadzwoniła do Leona
      I co z tego? Tylko cierpią oboje.
      Smutno mi :(
      Czekam na next :*
      Buziaczki :* ❤

      Maddy ❤

      Usuń
  2. Cudowny rozdział.
    Leon się przyznał do wszystkiego. Vils do niego zadzwoniła. Głupia nauczycielka zwolniona i to jest tutaj dobra nowina. Violka poznaje Alexa? Ciekawe czy ma coś wspólnego z Verdasem. Może to jego brat?
    Czekam na next.
    Pozdrawiam Patty;*
    Buziaczki♥♡♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Cyś wraca!
    Po przerwie na reklamy xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pije Kubusia.
      Sorry maj sister!

      Miałam problemszyn ze zdrowiem i nie miałam czasu...
      Mam nadzieje że mi wybaczysz?
      No jasne że tak :D
      Mi nie wybaczysz?
      Swojej Cysi?

      Viola załamana.
      Tez bym była.
      Niestety moje marzenia prysły!
      Podobno Stephi jest w ciąży!
      :''(
      pozdro i idę się wypłakać w poduszkę!
      Cysia

      Usuń
  4. Olsnilo mnie czytając ten rozdzial.
    Ten Alex to brat leona ja to wiem
    On wszystko powiedział
    I ta suka szmata nauczycielka
    Zostala zwolniona nareszcie !!
    Mialam jej dość!
    Oni wrócą do siebie muszą.
    Dzisiaj krótko
    ZaCzArOwAnA

    OdpowiedzUsuń
  5. Alex to starszy brat Leona. Od razu skojarzyłam. Wspominał kiedyś o nim.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nieeeeeeee!
    Cholera!
    Alex to ten brat Leona no nie?
    Mam nadzieję, że Verdas młodszy do niego zadzwoni i wtedy bum i Lajon jest w Rzymie *-*
    Ale byłoby cudownie, a potem zielonooki odpowiedziałby dlaczego zerwał z Violettą i znowu byliby razem :D
    Pewnie tak nie będzie, ale pomarzyć można xD
    Zapraszam do siebie $$
    Czekam niecierpliwie na next :^
    Kocham
    Całuje
    Pozdrawiam ;*
    Twoja Natalka ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  7. Niesamowity rozdział! Z niecierpliwością czekam na następny ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  8. Niesamowite :)
    :**
    Czekam na next !

    OdpowiedzUsuń
  9. Witaj
    Zapewne jesteś zdziwiona moim pojawieniem.. Okej co do rozdziału to cudowny śliczny naprawdę.
    I jeszcze jedna sprawa jak chcesz to napisz na gg.
    Hah wtorek ze to czytasz i milej nauki!
    Zela❤

    OdpowiedzUsuń
  10. Nieźle nam się tutaj akcja rozkręca.
    zaskakujesz mnie skarbie <33
    Już nie lubię tego Alexa i czy wyrażasz zgodę żebym go zabiła? ;3

    OdpowiedzUsuń
  11. Zjawiskowy!Czekam na next!:*

    OdpowiedzUsuń
  12. Cudo rzodział!
    Nayczycielko,won!
    Alex...nie ładnie mi tu pachnie.
    Rozdział perełka!
    Emily ♥

    OdpowiedzUsuń
  13. Zostałaś nominowana do LBA na moim blogu:
    - ross-y-laura.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Kochanie zostałaś nominowana do LBA http://jortinimylife.blogspot.com/
    <33

    OdpowiedzUsuń
  15. Zostałaś nominowana do LBA na moim blogu: http://winter---wonderland.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. Ahh... no cudowny rozdział ♡ Ale zawsze czytam z nadzieją, że pojawi się Leonetta. Jestem bardzo ciekawa jak to wszytko się potoczy. Jak był fragment, że Vilu postanowiła zadzwonić do Leona myślałam, że może coś się naprawi a tu jednak... zero postępów. No trudno... widocznie muszę uzbroić się w cierpliwość. Viola poznała Alexa he... Ta postać daje wiele do myślenia. Także czekam na dalszą część i pozdrawiam.
    Twoja
    Tini Aleksandra ♡

    OdpowiedzUsuń