Strony

niedziela, 20 września 2015

Rozdział 1 "On na pewno się nie zmienił"

Po odbiorze bagażów całą rodziną ruszyliśmy do wyjścia. W pewnym momencie podszedł do nas pewien mężczyzna. Była on wysoki, miał siwe włosy i okulary. Przywitał się z rodzicami i podszedł do mnie i Fede.
-Witajcie w Buenos Aires! - powiedział
-Dzieci, to jest Ramallo. Mój stary przyjaciel. Będzie on pracował w naszej firmie.-powiedział tata trzymając rękę na ramieniu mężczyzny.
-Dzień dobry Ramallo.- powiedziałam i uśmiechnęłam się.
-Kiedy ostatni raz was widziałem ledwo potrafiliście mówić. Dzieci tak szybko rosną... - wspominał. Ja w tym czasie spoglądałam na rozbawionego Fede.
-To co jedziemy?- przerwał mu tata.
-Oczywiście. Chodźcie za mną. - I machnął ręką w naszym kierunku, dając znak abyśmy szli za nim. 
 No i ruszyliśmy. Po jakimś czasie doszliśmy do parkingu i zatrzymaliśmy się przy czarnym BMW. Jedynie to mogłam określić, ponieważ nie znam się na samochodach... Ramallo i tata włożyli nasze walizki od bagażnika, a ja, mama i Federico wsiedliśmy do samochodu. Po chwili dołączyli do nas mężczyźni, którzy zajęli miejsca z przodu auta. Byłam lekko przerażona tym wszystkim. W pewnym momencie spojrzałam na brata. On też na mnie spojrzał. Chyba zobaczył strach w moich oczach, bo złapał mnie za rękę i uśmiechnął się ciepło.
-Wszystko będzie dobrze Vilu... Razem damy radę. - szepnął mi do ucha. Zrobiło mi się lżej. Bardzo kocham Fede. Jest on jedyna osobą, która mnie tak dobrze rozumie. Zawsze byliśmy w dobrych kontaktach. Bardzo rzadko się kłóciliśmy. Bardzo się ciesze, że jest teraz ze mną. 
-Fede, dziękuję ci. - odpowiedziałam bratu i położyłam głowę na jego ramieniu. 
Podczas podróży z lotniska do naszego nowego domu, przez cały czas patrzyłam w szybę. To miejsce nie różniło się dużo od Barcelony. - Nie jest źle - pomyślałam. Wszędzie było zielono. Na ulicach pełno było ludzi i co najważniejsze niewielu z nich nie było uśmiechniętym. Kiedyś byłam tutaj na wakacjach z rodzicami , ale to było dawno temu i praktycznie cały czas siedzieliśmy w hotelu.
Po 45 minutach podjechaliśmy pod biały, nowoczesny budynek. - To chyba mój nowy dom - pomyślałam.
-Kochani, to jest nasz nowy dom - oświadczył tata.
Uśmiechnęłam się sama do siebie. Wyszliśmy z samochodu i szliśmy za Ramallo. Kiedy stanęliśmy przed murem mężczyzna wcisną kilku cyfrowy kod na elektronicznym czytniku. Otworzył nam bramkę, a ja spojrzałam w górę. Z bliska dom wyglądał jeszcze lepiej  niż z auta. Po chwili znaleźliśmy się pod drzwiami frontowymi. Ramallo otworzył drzwi. Wszyscy weszliśmy do środka. 
Wewnątrz było mnóstwo przestrzeni i światła. Weszliśmy do salonu. W rogu stał czarny fortepian. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Na środku stała biała kanapa, lampa, stolik do kawy. Wszystko było bardzo nowoczesne, czyste, robiące ogromne wrażenie. Ramallo zaprowadził nas do przestronnej kuchni, pięknej jadalni, gabinetu taty. Następnie poszliśmy po schodach na górę. Otworzyliśmy pierwsze drwi. Weszliśmy do środka i zobaczyliśmy wielkie łóżko. Była to sypialnia rodziców. - Ciekawe czy będą razem spać - pomyślałam . Mężczyzna otworzył tez drzwi do wielkiej, przestronnej łazienki, a potem do garderoby rodziców. Następnym pomieszczeniem, które odwiedziliśmy była sypialnia Fede. Chyba mu się spodobała, bo z jego twarzy nie schodził uśmiech.
Potem Ramallo otworzył nam drzwi do kolejnego pomieszczenia. Była to sypialnia dla gości. Ostatnie drzwi mogły prowadzić tylko do jednego pomieszczenia- mojej sypialni. Drzwi otworzył mi tata. Kiedy weszłam do pokoju od razu w oczy rzucił mi się kolor ścian. Był to pudrowy róż. Szczerze mówiąc lubię ten kolor. Myślę, że jest on bardzo dziewczęcy. Na środku pokoju stało łóżko, w rogu biurko, a pod ścianą keyboard.na ścianach wisiało wiele półek i szafeczek. Jedna ściana pokoju była ze szkła. a za nią balkon. W moim nowym pokoju były też drzwi do pięknej łazienki i garderoby. Po dokładnym rozejrzeniu się po pokoju usiadłam uśmiechnięta na łóżko. W pewnym momencie obok mnie usiadła mama. 
-Jak ci się podoba twój pokój? - zapytała
-Jest przepiękny... Naprawdę mi się podoba.- odpowiedziałam i mocno ją przytuliłam. 
-Cieszę się, że ci się podoba Vilu. 
Siedziałyśmy tak wtulone w siebie, kiedy do pokoju wszedł Fede. 
-Vilu jak ci się podoba twój pokój? Mój jest genialny... i ten widok z okna... No po prostu wspaniały! - mówił Fede gestykulując przy tym dłońmi.
-Mój też mi się podoba. I to bardzo! - odpowiedziałam. 
Po jakimś czasie zeszliśmy na dół i zjedliśmy kolację, którą przygotowała nasza gosposia Olga. 
Po posiłku razem z rodzicami i Fede poszliśmy na spacer. Ku mojemu zdziwieniu mama i tata trzymali się za ręce. Szturchnęłam Fede. On na mnie spojrzał, a ja wskazałam mu kierunek, w którym powinien patrzeć. Wytrzeszczył oczy i znów przeniósł swój wzrok na mnie. 
-O co im chodzi? - spytał
- Ja też tego nie rozumiem... Myślałam, że są w wiecznej kłótni?! 
- Też tak myślałem... Może robią to na pokaz, bo wiedzą, że się domyślamy?
-Może..-opowiedziałam.-Fede, a może oni się pogodzili? - powiedziałam i w mojej głowie zaczął układać się obraz naszej szczęśliwej rodziny.
 Byłam taka podekscytowana. - Może to zmieni moją opinie na temat miłości ?- pomyślałam. -Kogo ja oszukuję, to się na pewno nie zmieni. Musiałby się zdarzyć cud.- odpowiedziałam sobie w myślach. Podczas spaceru odwiedziliśmy lodziarnię. Po około 2 godzinach wróciliśmy do domu. Była już 21 więc poszłam do swojego pokoju i przygotowałam piżamę. Nagle zdałam sobie sprawę, że nie znam tu nikogo , a za 3 dni wracam do szkoły, ponieważ wakacje się kończą. Przeraziłam się i szybko pobiegłam do kuchni. Wiedziałam, że tam znajdę mamę. Ona zawsze mnie pociesza.. Ona jest moją najlepszą przyjaciółką. Kiedy zobaczyłam kobietę siedzącą na wysokim krześle przy wyspie kuchennej i czytającą książkę, przysiadłam się do niej. Kiedy zauważyła mnie zapytała
-Vilu, coś się stało? Dlaczego nie śpisz.?
- Mamo, strasznie boję sie nowej szkoły. Ja przecież nikogo tam nie znam! - opowiedziałam kobiecie.
-Nie martw się córciu. Na pewno się tam odnajdziesz. Wiesz jest tu ktoś, kogo znasz.- powiedziała mama. Po jej słowach zrobiło mi się lżej na sercu. 
-Kogo?
-Leon Verdas, pamiętasz go?
Tak, pamięta go bardzo dobrze. Poznaliśmy się w wieku 10 lat. Z tego co pamiętam był on bardzo nie miły w stosunku do mnie. Przezywał mnie i obrażał. Nigdy nie mówiłam o tym mamie, bo dawniej jego mama kolegowała się z moją. Spotkaliśmy się kila razy. Ale chcę o tym jak najszybciej zapomnieć. Nie lubię go. Niestety musiałam skłamać.
-Nie. 
- Spotkaliście się kilka razy, jak jeszcze kolegowałam się z jego mamą. On podobno chodzi do liceum, w którym będziesz się uczyć. Może zadzwonię do jego mamy i poproszę, aby cię oprowadził po szkole?
O nie! Tylko nie to ! Nie chcę go widzieć na oczy! Mam nadzieję, że go nie spotkam.... już nigdy!
-Nie trzeba mamo... -powiedziałam.
Kobieta zauważyła niezadowolenie na mojej twarzy i powiedziała: 
-Vilu, wiem że za nim nie przepadałaś w dzieciństwie, ale ludzie się zmieniają! - rzekła. Ludzie się zmieniają, ale nie on. On nigdy się nie zmieni. Dobrze, że nie wiem jak teraz wygląda. Jeśli bym wiedziała i spotkała go na korytarzu czułabym się nieswojo, a przede wszystkim ciągle przypominałyby się mi te okropne słowa wypowiedziane przez niego w moim kierunku. Zawsze był nieznośny i wkurzający. Z rozmyślań wyrwała mnie mama.
-Więc nie dzwonić do jego mamy?
-Nie mamo...Chyba wolę zaryzykować niż spotkać się z nim. - opowiedziałam mamie 
Kobieta uśmiechnęła się i przytuliła mnie.
- Idź spać Vilu. Dość wrażeń na dziś. - powiedziała i przytuliła mnie do siebie. Ja również ją objęłam. Po chwili pocałowała mnie w policzek.
- Dobranoc córeczko!
- Dobranoc mamo.- powiedziałam odchodząc. 
W salonie siedział tata i oglądał jakiś film. Kiedy spojrzał na mnie, uśmiechnął się. 
-Dobranoc Violetto.- rzekł
-Dobranoc tato- podeszłam do niego i pocałowałam go w policzek. Potem poszłam do mojego pokoju, wzięłam prysznic, i wysuszyłam włosy. Wychodząc z mojej własnej łazienki spojrzałam na mrok panujący za oknem. W pewnej chwili pomyślałam o Verdasie. - On na pewno się nie zmienił - pomyślałam i otworzyłam drzwi na balkon. Wyszłam z sypialni i spojrzałam na niebo. Pełno było na nim gwiazd. Po chwili patrzenia na niebo spojrzałam na plażę, która znajdowała się w oddali. Była bardzo oświetlona. Po pewnym czasie wróciłam do pokoju. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Dostałam sms-a. Od Sary.

Jak tam u Ciebie Vilu? Strasznie tęsknię... Wszyscy tęsknimy... cała nasz paczka! Dobranoc kochana! 
Sara <3

Od razu odpisałam na wiadomość.

Ja też bardzo tęsknię! U mnie wszystko dobrze. Buenos Aires jest pięknym miastem ale nie ma tu Was!  Dobranoc . 
Vilu :D

Położyłam się na łóżku i po chwili zasnęłam. To był bardzo długi dzień.




*******************************************************************************
Tak oto prezentuje się pierwszy rozdział mojego opowiadania ! 
Mam nadzieję że się spodobał :) 
Jak myślicie, Leon się zmienił? 
Czy Violetta będzie szczęśliwa w Buenos Aires?
Odpowiedzi na te wszystkie pytania znajdziecie w przyszłych rozdziałach! 

PS: KOMENTUJCIE PROSZĘ! JAK JUŻ MÓWIŁAM TO JEST WIELKA MOTYWACJA!
Do następnego! 
Ola ;*

4 komentarze:

  1. Wróciłam!
    Cudeńko.
    Violcia znała Leona w dzieciństwie. Nie przepadali za sobą. Verdas był niemiły i obrażał Vilu. Nie ładnie, oj nieładnie. Jeśli się nie zmienił, to przy Violettcie się zmieni. Jestem pewna ze zazna szczęścia w Buenos Aires. Pozna przyjaciół i chłopaka swojego życia. Pędzę na następnego rozdziału.
    Buziaczki i pozdrowienia. Patty;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale fajny rozdział aż od razu chce się czytać kolejne i nie można się odciągnąć :D <3

    OdpowiedzUsuń