Strony

piątek, 9 października 2015

Rozdział 7 : " (...) jak poważni ludzie..."

KOMENTUJECIE ------ MOTYWUJECIE
<3 <3 <3

ORGANIZACJA 

Jak pewnie zauważyliście, nie dodałam posta w tygodniu. Przyczyna też jest Wam pewnie wiadoma. Ale jeśli nie.. No to jest to wina ciągle zepsutego laptopa. :(  Cóż, nie mogę nic zrobić. Dzisiejszy post piszę z komputera koleżanki... I kolejne też pewnie będę tak pisała...Ale MOŻE laptop będzie w przyszłym tygodniu.. ? Ale nie martwcie się. Przyszły tydzień będzie bogaty w nowe rozdziały :) Bo mam wolną środę, czwartek i piątek! Yeah :) Mam nadzieję, że nie gniewacie się za to, że obiecuję nowe posty w tygodniu.... A one się nie pojawiają... Jeszcze raz przepraszam i dziękuję za milutkie komentarze pod poprzednimi postami :) 


--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Sen - stan, w którym odpoczywamy, regenerujemy siły. Wówczas zapominamy o wszystkim. Nic nas nie obchodzi. Jesteśmy sami, pełni szczęścia i przede wszystkim, wolni. Nie myślimy o niczym i o nikim. Myślę, że wszyscy kochają ten stan. Ja też go uwielbiam. Niestety, wszystko co dobre się kończy. Tak też jest i z tym. 

Kiedy się obudziłam, czułam się okropnie. Bolała mnie głowa, mięśnie. Założyłam ciepłe kapcie i zeszłam na dół. Była 7:30, więc mama na pewno już nie śpi. Gdy znalazłam się w kuchni zobaczyłam ją. Wytrzeszczyła oczy. Chyba naprawdę musiałam źle wyglądać. 
-Vilu, czy ty się dobrze czujesz? - spytała. 
- Niezbyt. 
-Olga, przynieś mi proszę termometr. 
Następnie zmierzyłam temperaturę. Okazało się, że mam wysoką gorączkę i rodzice postanowili, że zostanę w domu. Ta wiadomość bardzo mnie ucieszyła. Na pewno nic nie straciłam, bo jest początek roku szkolnego. Za to, bardzo dużo zyskałam. A dokładniej, zyskałam cały dzień bez Verdasa i rozmyślań o nim. Przynajmniej miałam taką nadzieję. 
Na szczęście wszystko poszło po mojej myśli. Cały dzień spędziłam oglądając TV, słuchając muzyki, śpiąc. Nie zmarnowałam ani chwili na rozmyślanie o Leonie. Niestety, wieczorem zdałam sobie sprawę, że następnego dnia idę do szkoły. Wtedy nie byłam już taka radosna. Na szczęście szybko zasnęłam. 

Następnego dnia obudził mnie budzik. Była 7:00. Wzięłam głęboki oddech. Sprawdziłam też, czy czuję się dobrze. - Wszystko w normie - pomyślałam i wstałam z łóżka. Narzuciłam na siebie ciepły szlafrok. Potem zeszłam do jadalni. Wszyscy jedli już śniadanie. Przywitałam się i dołączyłam do nich. Po posiłku pobiegłam do garderoby. Stałam i myślałam. Nie miałam chęci pójścia do szkoły, więc obojętne mi było co założę. Ostatecznie wybrałam jeansy z przetarciami oraz zwiewną koszulę z kołnierzykiem w kolorze pudrowego różu. Założyłam też naszyjnik od rodziców. Potem przemyłam twarz, pomalowałam się i pokręciłam włosy. Na koniec prysnęłam perfumami na nadgarstki i szyję. Gotowa, wzięłam torbę z książkami i wszyłam. Na dole czekał już Fede. Posłałam mu ciepły uśmiech i razem ruszyliśmy do auta. Całą drogę rozmawialiśmy o biwaku. Moje życie legło w gruzach, kiedy dowiedziałam się, że klasa Federico nie jedzie na weekend integracyjny. Byłam załamana. Mój brat był osobą, która "odstrasza" Leona. Przynajmniej tak to było na parkingu. -Co ja teraz zrobię?- pomyślałam. Teraz jestem na niego skazana. Gdyby Fede tam był, mogłabym czuć się swobodnie, niczego i nikogo bym się nie bała. To będzie tragedia. 
Kiedy znaleźliśmy się na parkingu pod szkołą zaczęłam rozglądać się wokół. Szukałam, a raczej nie chciałam znaleźć Verdasa. Gdy wysiedliśmy z wozu, Fede pożegnał się ze mną i poszedł w kierunku szkoły razem z kolegami. Cały czas czułam, jak ktoś mnie obserwuje. W końcu obejrzałam się do tyłu. Zobaczyłam szatyna opartego o swojego czarnego mercedesa. Przyglądał mi się. Szybko odwróciłam wzrok. Droga do wejścia nie była długa, lecz zahaczała o miejsce postojowe Leona, który zaparkował przy schodach wejściowych. Cóż mogłam zrobić. - Przecież nie ucieknę - pomyślałam i ruszyłam pewnie przed siebie. Nie wiem dlaczego, ale idąc spojrzałam na Verdasa. Nie powiem, bardzo się zdziwiłam, gdyż obok niego stała blondynka. Dziewczyna próbowała go chyba pocałować. Natomiast on, jakby ją odpychał. Wywróciłam oczami i szłam dalej. W pewnym momencie zauważyłam, że biegnę. Kiedy znalazłam się w szkole zobaczyłam Ludmi. Szybko do niej podeszłam.
-Vilu, czemu tak biegniesz?
-Nie ważne. - próbowałam ją spławić. Jednak ona nagle zobaczyła coś za mną. 
-Chyba wiem od czego, a raczej od kogo uciekałaś. -powiedziała. Z ciekawości, niczego nie świadoma obróciłam się. Od razu tego pożałowałam. Zobaczyłam tam szatyna z jego dziewczyną (czy kim tam ona jest dla niego), Mika oraz resztę paczki Verdasa. Szybko zwróciłam się w kierunku Ludmiły. Uśmiechnęłam się delikatnie. Nagle poczułam, że ktoś kładzie dłoń na mojej tali. Modliłam się o jedno : TYLKO NIE LEON. Na szczęście lub nie, był to Mike. Szybko zrzuciłam jego dłoń z mojego ciała.
-Mogę wiedzieć co ty wyprawiasz?-krzyknęłam. I nagle zobaczyłam, że cała paczka Leona, łącznie z nim, patrzy się na mnie. 
-Spokojnie Violetto. Chciałem się tylko przywitać.- tłumaczył. 
-Wiesz, wystarczyło powiedzieć "Cześć". Trzymaj ręce przy sobie. - wciąż krzyczałam.
Ten się szyderczo uśmiechnął i ujął swoją dłonią mój policzek. Tego było już za wiele. Szarpnęłam jego rękę i uderzyłam swoją dłonią w jego policzek. On się chwycił za piekące pewnie miejsce. Nadal się uśmiechał. 
-Uwielbiam cie Vilu. - powiedział i puścił mi oczko. Wzięłam głęboki wdech. Po chwili wypuściłam powietrze. Chciałam go uderzyć pięścią, ale to było trochę niebezpieczne. Próbowałam się więc uspokoić. Przymknęłam oczy i oddychałam miarowo. Po chwili otworzyłam oczy. Mój wzrok padł na Leona, który przyglądał mi się z troską oraz na blondynkę, próbującą zwrócić na siebie uwagę Verdasa. Szybko spojrzałam na Mika. Wywróciłam oczami, wzięłam Ludmi za rękę i ruszyłam w kierunku sali.Szłam dumnie, nie patrząc za siebie. Lumiła tylko się śmiała. W pewnym momencie ja też wybuchłam. Po chwili zadzwonił dzwonek. Weszliśmy do sali. Wiedziałam, że Leon idzie gdzieś w tłumie za mną, więc szłam pewniej. Po chwili byłam już przy ławce, wyjęłam książki i usiadłam na swoje miejsce. Spojrzałam na Ludmiłę, która siedziała po drugiej stronie sali. Dziewczyna uśmiechała się do mnie. Odwzajemniłam jej to, również uśmiechając się. Potem poczułam podmuch powietrza, pewnie Leon przeszedł obok mnie, aby zająć swoje miejsce. Nie myliłam się. Kątem oka widziałam jak wyciąga książki. Następnie usiadł. Patrzyłam na Ludmiłę, z nadzieją, że się ponownie obróci. Inaczej byłam skazana na Leona. Mijały minut, a dziewczyna wciąż rozmawiała z Larą. Nagle usłyszałam aksamitny głos szatyna
-Violetto, dlaczego nie było cię wczoraj w szkole? - zapytał ciepło. Nie mogłam uwierzyć, że to ten sam chłopak, który proponował mi wspólną noc. Próbowałam na niego nie patrzeć, więc odpowiedziałam przyglądając się plecom odwróconego Mika. 
-Byłam chora. 
-Violetto, proszę spójrz na mnie... -szepnął. - Kiedy porozmawiamy jak poważni ludzie, którzy mają sobie wiele do wyjaśnienia? -zapytał.
-Wątpię, że to kiedyś się stanie. - oznajmiłam. Następnie do sali weszła nauczycielka matematyki. Czwartek był najcięższym dniem. Mieliśmy najwięcej lekcji, a te były bardzo ciężkie.
Matematyka minęła szybko. Potem była fizyka, historia, chemia i kilka innych lekcji. Na żadnej z nich Verdas się nie odzywał. Ostatnią lekcją był zajęcia ze śpiewu. Ponownie usiedliśmy w kółku. Szatyn siedział na przeciwko mnie.
-Kochani, dzisiaj będziecie interpretować i śpiewać w parach popularne, popowe piosenki. Tutaj mam pudełko. Są w niej karteczki z waszymi imionami. W tym pojemniku są tytuły piosenek. Więc, jeszcze raz. Dzisiaj losujemy i śpiewamy pierwszy raz. Na następnych zajęciach będziecie głębiej interpretować emocje, uczucia, przekaz zawarty w piosence. A więc, zaczynamy ? - zapytała. - No dobrze, więc pierwszą parą są...-kobieta wyciągnęła 2 kartki. - Lara i Maxi...A zaśpiewacie..-wyciągnęła kolejną karteczkę - zaśpiewacie i zinterpretujecie piosenkę Toma Odell'a "Another Love". Następną parą będzie Camila i Naty... -kontynuowała. Rozglądałam się po sali, sprawdzając, kto jeszcze został. - Następną parą jest Leon i.... - - Tylko nie ja, proszę -pomyślałam - i Violetta. - powiedziała. Gorzej być nie może. A, no tak może. Jeszcze nie mamy dobranej piosenki. - A zaśpiewacie piosenkę Ed'a Sheeran'a "Photograph". - oznajmiła nauczycielka. Potem połączyła innych w pary.
No po prostu nie może być gorzej. Z ciekawości zapytałam.
-Czy można zmienić parę?
Nagle poczułam na sobie wzrok całej klasy.
-Nie można. - odpowiedział kobieta. Pokiwałam twierdząco głową. To była tragedia. Śpiewam piosenkę o miłości, z osobą, której szczerze nie lubię, nie trawię.
-To jak, zaczynamy? Tu macie teksty piosenek. Mam nadzieję, że są one wam znane. -zapytała. - To może na początek Maxi i Lara.
Kiedy pary śpiewały, cały czas myślałam o Leonie. A miałam temu zapobiegać. Najgorsze jest to, że będziemy musieli współpracować.
-To teraz może Leon i Violetta. - oznajmiła nauczycielka.
Głośno przełknęłam ślinę. Spojrzałam na nauczycielkę, potem na Verdasa. I znowu na kobietę. Po chwili wstałam i ruszyłam w kierunku sceny. Zaraz za mną szedł Leon. Dobrze znałam tę piosenkę. Wzięłam mikrofon do ręki. Nagle zdałam sobie sprawę, że nigdy nie słyszałam, jak Leon śpiewa. Nauczycielka powiedziała, żeby chłopak zaśpiewał pierwszą zwrotkę, a ja drugą. Razem za to będziemy śpiewać refren. Kątem oka widziałam szatyna. Chyba na mnie patrzył. Po chwili usłyszałam muzykę. W pewnym momencie Verdas zaczął śpiewać. Jego głos był przepiękny. Nie mogłam w to uwierzyć i spojrzałam na niego pytająco. On też na mnie patrzył. Jego wzrok był pełen troski i dobroci. Cały czas patrzyłam mu głęboko w oczy. Nie wiem dlaczego, ale nie mogłam przestać.



Loving can hurt
Loving can hurt sometimes
But it’s the only thing
That I know

When it gets hard
You know it can get hard sometimes
It is the only thing that makes us feel alive

We keep this love in a photograph
We made these memories for ourselves
Where our eyes are never closing
Hearts are never broken
And time's forever frozen still

So you can keep me
Inside the pocket
Of your ripped jeans
Holding me closer
Till our eyes meet
You won’t ever be alone
Wait for me to come home

Loving can heal
Loving can mend your soul
And it's the only thing
That I know, know
I swear it will get easier
Remember that with every piece of you
And it’s the only thing we take with us when we die

We keep this love in a photograph
We make these memories for ourselves
Where our eyes are never closing
Our hearts were never broken
And time's forever frozen still

So you can keep me
Inside the pocket
Of your ripped jeans
Holding me closer
Till our eyes meet
You won’t ever be alone


And if you hurt me
That’s okay baby, only words bleed
Inside these pages you just hold me
And I won’t ever let you go

Wait for me to come home
Wait for me to come home
Wait for me to come home
Wait for me to come home


Oh you can fit me
Inside the necklace you got when you were sixteen
Next to your heartbeat
Where I should be
Keep it deep within your soul

And if you hurt me
Well that’s okay baby, only words bleed
Inside these pages you just hold me
And I won’t ever let you go

When I’m away
I will remember how you kissed me
Under the lamppost
Back on Sixth Street
Hearing you whisper through the phone
''Wait for me to come home.''

















































































Po skończonej piosence lekko uśmiechnęłam się do chłopaka. On też się uśmiechnął. Razem zeszliśmy ze sceny i usiedliśmy na swoje miejsca. Po lekcji, która była ostatnią pożegnałam się z dziewczynami i ruszyłam w kierunku auta. Tam czekał już na mnie Fede. Opowiedziałam mu co się działo u mnie, a on co u niego. Reszta dnia minęła jak zawsze. Ostatni raz kiedy myślałam o Verdasie to moment, kiedy szłam do samochodu brata. Potem starałam się tego nie robić, bo nie wiedziałam co mam o tym myśleć. Tak właśnie minął mi czwartek. Jeszcze tylko jeden dzień i upragniony weekend.

============================================================================




I jak Wam się podoba nowy rozdział?
Co myślicie o lekcji muzyki? 
Czy Viola przekona się do Verdasa? 
..........

Jeśli macie jakieś uwagi dotyczące postów, pomysły na sposób ich pisania, to podzielcie się nimi. :) 

Wiem, że rozdział jest trochę krótki, ale nie miałam siły na więcej, a bardzo mi zależało na dodaniu go dzisiaj :)

Następny rozdział pojawi się jutro :D 
Do zobaczenia 
< OLA >

PS: Pamiętajcie o KOMENTOWANIU <3

7 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Aaa! Nie mogłam szybciej.
      Rozdział perełka!
      I te fotki Tini. No kocham!
      Ah, te relacje L i V...
      Kiedy Lajonetta? Czekam.
      Idę dalej czytać!
      xoxo
      Melloniasta:*

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Przepraszam, że mnie nie było tak długo. Miałam mały problem z internetem. Mam dużo do czytania. Postaram się nadrobić te braki. Czy wybaczysz mi, że nie komentowałam?

      Rozdział fenomenalny. Kocham twoje opowiadanie.
      Violka i Leon razem śpiewają piosenkę o miłości. *.*
      OOOOOOOOOOOOOO. Ja chcę Leonettę!
      Pozdrawiam Patty;*
      Buziaczki.

      Usuń
  3. Cudo! *.*
    León i Violka muszą zaśpiewać piosenkę romantyczną! Hahahah... Leję xD Normalnie wyobraziłam sobie minę Violki, gdy nauczycielka to ogłosiła xD
    Czekam z niecierpliwością na next!
    Buziaki♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Cuuudo ♥♥
    Uwielbiam Leona *-*
    Chłopaku bądź trochę bardziej stanowczy...
    Bo tak to nigdy z nią nie pogadasz xD
    Nie ma to jak złote rady Natalki xDD
    A ty Vilu ogar się i z nim pogadaj...
    Bo i tak to nadejdzie...
    Pozdro ;*
    Życzę weny...
    Ally ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń