niedziela, 29 listopada 2015

Rozdział 28 : " Już mnie nie chcesz? "

KOMENTARZ ---> NASTĘPNY ROZDZIAŁ I MOTYWACJA <3

Obudził mnie dzwonek telefonu. Zdezorientowana odebrałam.
-Halo? - spytałam zaspanym głosem.
-Hej Vilu, chciałbym się z tobą spotkać. - to był Verdas. Jego głos był poważny, oschły.. Jak nigdy dotąd. 
-Ale.. O co chodzi? 
-Wytłumaczę ci jak się spotkamy. Za godzinę w parku? - zaproponował. 
-Jasne. Leon..Ale coś się stało?- spytałam szybko
-To nie jest temat na telefon. Do zobaczenia. - rozłączył się.
Zamarłam. O co mu chodzi? Nigdy przedtem tak ze mną nie rozmawiał.. Coś się zmieniło. Tylko co? Co zrobiłam?! 
Szybko wstałam z łóżka i zeszłam na śniadanie. Potem ubrałam się w jeansy z przetarciami i białą bluzkę. Następnie pomalowałam się i związałam włosy w kucyk. Gotowa założyłam pastelową kurteczkę, chwyciłam telefon i wyszłam z domu. 
Szłam szybko z bijącym z przerażenia sercem. Bałam się. Nie wiedziałam, czego mam się spodziewać. Co mogło się stać... 
W mojej głowie pojawiały się najgorsze myśli.
Kiedy doszłam do parku, zobaczyłam go. Chłopak siedział na ławce.. Wyglądał powalająco. Miał założone okulary przeciw słoneczne, a to dodawało mu jeszcze więcej męskości...
Gdy mnie zauważył, zdjął z nosa część garderoby. Uśmiechnęłam się na jego widok, ale on tylko wstał i przyglądał mi się. 
Zamarłam. Mój Leon, którego znałam i kochałam tak się nie zachowywał. Szatyn zawsze uśmiechał się do mnie, posyłał mi oczka.. A teraz? Nic. To było dziwne. W głowie miałam najgorszy scenariusz, ale pocieszałam się tym, że może mieć zły humor.. czy po prostu nie miał na to ochoty. 
Jednak oszukiwałam samą siebie. 
-Hej Leon - powiedziałam, kiedy byłam bardzo blisko. Chłopak podszedł bliżej mnie. 
-Cześć - przywitał się. 
Jego twarz ani drgnęła. Była jak z kamienia. Przestraszyłam się... Jakbym przede mną nie stał Leon. Głośno przełknęłam ślinę. 
-Porozmawiajmy - oznajmił. Pokiwałam twierdząco głową. Zaczęłam sobie przypominać wszystkie spędzone razem chwile. Czy aby na pewno nie zrobiłam niczego, co mogło go urazić, zranić?
-Coś się stało? - spytałam trzęsącym się głosem. Patrzyłam na szatyna z przerażeniem w oczach.
-Tak. 
-Czy zrobiłam coś nie tak? - prawie płakałam
-Nie, to nie twoja wina. - odpowiedział, cały czas z grobową miną. 
-To o co chodzi? Powiedz mi proszę.. - mówiłam. Następnie chwyciłam jego ręce. Chłopak jednym ruchem ściągnął moje dłonie ze swoich łokci. Nie zapowiadało się zbyt dobrze... Do oczu napłynęły mi łzy. 
Chciałam spróbować jeszcze raz się do niego zbliżyć.. Stanęłam na palce i chwyciłam jego twarz w dłonie. Zbliżyłam nasze usta, jednak on chwycił moje dłonie i ściągnął je ze swoich idealnych policzków. Moje serce zaczęło się krajać. Ranił mnie czynami, a zaraz miał mi przecież coś powiedzieć.. Westchnęłam cicho i spojrzałam w ziemię. 
-Vilu.. - szepnął. Z nadzieją jeszcze raz zerknęłam na niego. Myślałam, że może coś się zmieniło..może zmiękł, jego wyraz twarzy się zmienił...
Jednak gdy spojrzałam mu w twarz, zawiodłam się. W jego oczach nie było nic. Pustka. Nicość. 
-Leon, proszę powiedz mi co się dzieje. - mówiłam ostatkiem sił. 
-Violetto, nie możemy być już razem. - po tych słowach, przed oczami pojawiły mi się czarne plamki. W uszach mi trzeszczało. Nogi się uginały.. Dotychczas od namiętności pocałunków Verdasa, teraz od żalu i rozpaczy. Nie wyobrażałam sobie życia bez Leona.
Nie mogłam w to uwierzyć. Mój ukochany..
-Dlaczego? - udało mi się wydusić - Nie jestem wystarczająco dobra dla ciebie?
Ten chłopak mógł mieć każdą.. A wybrał mnie!
Dziewczynę, która nie puszczała się na prawo i lewo..
Dziewczynę, która nie ubierała się wyzywająco...
Dziewczynę, która miała zasady i nie miała zamiaru ich łamać..
Dziewczynę, która dotychczas nie wiedziała, co to znaczy się zakochać...
Dziewczynę, którą podobno kochał...
-Violetto .. - mówił. - Nie utrudniaj tego.
-Należę do ciebie! - uniosłam głos.
-Nie należysz. - odpowiedział szybko.
Po tych słowach straciłam jakąkolwiek nadzieję. Wszystko znikło...
-Ja cię kocham.. - szeptałam. Z moich oczu popłynęły łzy. Cała się trzęsłam. - Czy ty mnie kiedykolwiek kochałeś?
-Kochałem. Ale..- oznajmił.
-Już mnie nie chcesz? - powiedziałam z żalem w głosie. Bez niego nic nie znaczyłam.
-Nie chce. - rzekł. Jego głos był zwyczajny..Jakby to go kompletnie nie ruszyło.
Ja byłam rozerwana na milion kawałków. Mój sens życia znikł, ulotnił się.
Chciałam jednak dowiedzieć się, co było powodem naszego rozstania.
-A możesz mi powiedzieć, czemu podjąłeś taką decyzję?
-Ja i ona..
-Ona? Masz na myśli naszą nauczycielkę angielskiego? - miałam nadzieję, że zaprzeczy.
-Tak. Chodzi o to, że my wróciliśmy do siebie. - powiedział.
-Wróciliście? Czyli masz na myśli to, że ponownie chodzisz do niej na noc i ją pieprzysz, żeby się nie nudziła?!
Chłopak zamilkł. Prychnęłam.
-To jest okropne. Zdradziłeś mnie..- mówiłam płacząc i potrząsając głową. Nie mogłam w to uwierzyć. Mogłabym zrozumieć to, że może mu się znudziłam albo zrozumiał, że jednak nie czuje tego do mnie...
Ale to... To mnie odpychało.
-Violetto - chciał coś powiedzieć.
-Zamknij się! Nie mam chęci na ciebie patrzyć! Brzydzę się tobą! Jak mogłeś mi to zrobić! - krzyczałam. W tym samym czasie uderzałam go pięściami w klatkę piersiową. Byłam roztrzęsiona.
Po chwili wzięłam głęboki wdech i wydech. Troszkę się uspokoiłam.
- Violetto.. - ponownie próbował coś powiedzieć.
Zaczęłam kręcić przecząco głową. Miałam dosyć.
-Nic już nie mów. - wyszeptałam.
Ostatni raz spojrzałam w jego piękne oczy. Miałam nadzieję, że to tylko jakiś głupi żart.
Jednak i tym razem się zawiodłam. Na jego twarzy nie było nic, żadnych emocji.
Spuściłam wzrok. Z oczu leciały mi łzy.. To był koniec.
Osoba, którą tak bardzo kochałam - odeszła. Cały mój świat się zawalił. Nie chciałam żyć.
Wszystko co mówił.. zapewniał o swojej miłości..
Jedno wielkie kłamstwo!


Nagle obudziłam się z tego koszmaru. Byłam cała mokra. Serce biło mi niewyobrażalnie szybko.
Usiadłam na łóżku, próbowałam wyrównać oddech. Miałam nadzieję, że to tylko sen.
Wówczas niczego nie mogłam być pewna.
Chwyciłam w rękę telefon i zaczęłam przeglądać wiadomości. Chciałam się przekonać, czy ja i Leon jesteśmy razem.
Nie wiem dlaczego, ale kompletnie nic nie mogłam wywnioskować z tych wiadomości.
Przeglądałam, aż w końcu zauważyłam wiadomość z wczoraj.
Leon napisał:
Kocham Cie Violetto Castillo.
Trochę się uspokoiłam. Jednak nie byłam do końca pewna.
Postanowiłam zadzwonić do szatyna. Była 2:00, ale i tak chciałam to zrobić. Wybrałam jego numer i nacisnęłam "zadzwoń".
Poczekałam kilka sygnałów.
-Violetta? Coś się stało? - jego głos był zachrypnięty, lecz słychać w nim było przejęcie.
-Leon.. - powiedziałam z ulgą.
-Vilu. Co się dzieje ? - był zdezorientowany.
-Wiesz, miałam zły sen. - przyznałam.
-Chcesz mi o nim opowiedzieć? - zapytał z troską, delikatnie.
Cicho westchnęłam na wspomnienie tego koszmaru.
-Śniło mi się, że.. - przerwałam. Głos zaczął mi się trząść.
-Jeśli nie masz sił  o tym mówić...Nie mów. - zaproponował.
Ja jednak chciałam mu o tym powiedzieć.
-Nie.  - odparłam - Śniło mi się, że zerwałeś ze mną. Zostawiłeś mnie.. - mówiłam prawie płacząc
-Spokojnie.. - pocieszał mnie.
-Zrozumiałabym to wszystko..Ale powodem twojej decyzji, było to, że znowu zacząłeś się spotykać z naszą nauczycielką angielskiego. Zdradzałeś mnie.. - zaczęłam płakać.
-Ciii - szeptał. - To tylko sen. Nic takiego się nie zdarzyło i nie zdarzy. - zapewniał mnie.
-Przepraszam, że dzwonię w środku nocy.. Ale chciałam się upewnić, że to był sen. - przepraszałam.
-Vilu, możesz do mnie dzwonić zawsze.! - oznajmił, a mi zrobiło się cieplej na sercu.
-Dziękuję  - wyszeptałam.
-Nie ma za co. Jestem dla ciebie i tylko dla ciebie. - powiedział - a teraz połóż się.
Wykonałam jego prośbę.
-Już? - spytał.
-Tak, już leżę. - odpowiedziałam.
-Świetnie. To teraz włącz głośnik w telefonie. - poprosił.
Byłam trochę zdziwiona jego prośbą, ale zaufałam mu. Włączyłam głośnik w telefonie.
-Już?
-Oczywiście. - rzekłam.
-Wspaniale. Telefon połóż na szafce... gdzieś przy łóżku.
-Ok. - wykonałam polecenie - Zrobione.
-Świetnie. - powiedział - A teraz zamknij oczy i pomyśl o czymś miłym, przyjemnym.
Zaczęłam myśleć o chwilach, które spędziłam z moim ukochanym.
-Czy wykonujesz polecenie? - zapytał cicho
-Tak.- odpowiedziałam.
Nagle usłyszałam ciche granie gitary. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
-Leon - zaczęłam - to ty grasz, czy coś mi się wydaje?
Usłyszałam cichy śmiech szatyna.
-Spokojnie kochanie. To ja gram. - zapewnił mnie. - Dobranoc Vilu.
To były ostatnie słowa, jakie usłyszałam. Przez sen, słyszałam przebłyski cichej melodii.
Zasnęłam.

Obudziłam się o 8:00. Próbowałam znaleźć swój telefon, jednak nie mogłam go znaleźć.
Po chwili zorientowałam się, że leży przy  poduszce, jak nigdy przedtem. Od razu przypomniałam sobie całe zdarzenie z minionej nocy. Ten sen.. Telefon do Leona..
Byłam mu wdzięczna za pomoc.. Bardzo mnie wsparł.
Wstałam i ruszyłam do łazienki w dobrym humorze. Odświeżyłam się, pomalowałam i wyprostowałam włosy.
Potem poszłam do garderoby w celu wybrania idealnego kompletu. Padło na bordową sukienkę przed kolano z rękawkiem do połowy ramienia. Założyłam też złoty naszyjnik z moim imieniem i użyłam perfum. Wykonując te poranne czynności, myślałam i to dużo. Mój sen niepokoił mnie. Bałam się, że może być proroczy. Jednak stale odpychałam tą myśl.
Gotowa poszłam na śniadanie. Całą rodziną zasiedliśmy do stołu.
Potem umyłam zęby i wyszłam z domu.
Szłam szybko, ponieważ nie mogłam doczekać się spotkania z ukochanym. Chciałam się do niego przytulić, pocałować jego słodkie usta. Dzisiejszy dzień musiał być udany. Nie mieliśmy przecież angielskiego.
Gdy doszłam na parking szkolny, cały był już zapełniony różnego rodzaju autami. Wspięłam się na palce w celu odnalezienia pojazdu szatyna lub jego samego.
Po kilku chwilach odnalazłam go i jego auto. Chłopak stał oparty o swój samochód plecami, rozmawiał z kolegami z Mikiem i innymi kolegami z paczki. Przez krótką chwilę wahałam się, czy podejść do niego. Jednak ostatecznie zdecydowałam się do niego podejść. Nie mogłam powstrzymać pragnienia. Nie teraz.
Pewnym krokiem ruszyłam w kierunku chłopaków. Szłam dość szybko. Koledzy szatyna stali do mnie tyłem, a twarzą do ukochanego.
W pewnym momencie, kiedy byłam już dość blisko, Leon mnie spostrzegł. Na jego twarzy od razu pojawił się delikatny uśmiech. To był mój Leon. Tamten ze snów.... To fikcja.
Podchodziłam coraz bliżej. Verdas się wyprostował. Miałam wrażenie, że w ogóle nie słucha tego co mówią do niego koledzy, a zwraca uwagę tylko i wyłącznie na mnie. Pasowało mi to.
Myślałam, jakby tu do niego dotrzeć. Wtem zobaczyłam lukę między Mikiem a jednym z przyjaciół szatyna. Tamtędy miałam się przedostać do ukochanego.
Im bliżej byłam, tym szybciej szłam. Potrzebowałam jego czułości, bliskości.
W końcu doszłam do nich. Jednym ruchem wyminęłam chłopców i rzuciłam się w ramiona, czekającego na mnie Leona. Chłopak miał lekko rozstawione nogi. Przestrzeń między nimi była idealną miejscówką dla mnie. Rzuciłam się na niego, chwytając jego twarz w dłonie i przysysając się do jego warg. Verdas położył swoje dłonie na mojej talii, następnie przyciągnął mnie do siebie jeszcze mocniej. Byliśmy jednością. Słyszałam tylko:
-Nie przy nas - mówił Mike.
-Nie możecie gdzie indziej się migdalić? - pytał kolejny z kupli szatyna.
Mnie to tylko bawiło.
Delikatnie muskałam wargi Leona. Moje ręce zawiesiłam na szyi ukochanego. To była pozycja, w której mogłam spędzić resztę życia.
Gdy się od siebie oderwaliśmy, zetknęliśmy się czołami.
-Hej - przywitał się.  Uśmiechnęłam się, jednak wciąż miałam zamknięte oczy.
-Cześć - odpowiedziałam szeptem i ponownie złączyłam nasze usta w pocałunku. Nie trwał on jednak zbyt długo. Po skończeniu czułości, oblizałam usta. Chciałam na jak najdłuższy czas, czuć ten idealny, słodki smak.
Z transu wyrwał mnie Mike
-Skończyliście? - spytał.
Odwróciłam się do niego i posłałam mu zdziwione spojrzenie.
-Tak. Do was mówię. - kontynuował chłopak.
Cicho się zaśmiałam i ponownie odwróciłam twarz w stronę Verdasa. Patrzyliśmy sobie w oczy. Zdjęłam ręce z jego szyi i zjechałam dłońmi po jego torsie odzianym w czarną bluzkę. Czułam liczne uwypuklenia - mięśnie chłopaka. To było równie podniecające co jego usta bądź dotyk.
-Jak się czujesz?  - spytał, kiedy jego koledzy zajęli się rozmową.
-Już lepiej - powiedziałam i szczerze się uśmiechnęłam.
-Cieszę się. - szepnął i ucałował moje czoło.
-Ten sen... - zaczęłam, głos zaczął mi się trząść. Wzięłam głęboki oddech.
-To tylko i wyłącznie sen Vilu- powiedział i ponownie pocałował mnie w czoło.
-Wiem, ale boję się.. - ciągnęłam lekko łamiącym się głosem. Szatyn to zauważył i przytulił mnie.
On zawsze wiedział czego w tym momencie potrzebowałam.
-Niczego się nie bój, kiedy jestem przy tobie - oznajmił, a ja się blado uśmiechnęłam.
Cały czas wtulona w ukochanego, lekko zadarłam do góry głowę i ucałowałam jego szyję. Tylko tam sięgałam, nie stając na palce.
-Leon, boję się, że ten sen może być proroczy.. - wyszeptałam.
Verdas spojrzał na mnie pytająco, z niedowierzaniem.
-Violetto, nawet tak nie myśl.- mówił - Słyszysz?
Pokiwałam twierdząco głową.
Nagle rozległ się głos dzwonka. Chwyciłam szatyna za rękę i razem ruszyliśmy w kierunku szkoły.

Lekcje mijały spokojnie. Dużo się śmiałam, rozmawiałam.. Jednak w mojej głowie wciąż zadawałam sobie pytanie : " Co jeśli była przepowiednie? Jeśli tak się stanie? "
Nie wiedziałam, co mam o tym myśleć. Ufałam Leonowi, kochałam go nad życie. Był dla mnie bardzo ważny. Jednak ten sen nie pozwalał mi normalnie funkcjonować.

Podczas przerwy na lunch siedziałam przy stoliku z Ludmi, Naty, Fran, Cami, Maxim, Diego i Leonem. Wszyscy coś jedli.. Ja też, ale teoretycznie. Patrzyłam na sałatkę i milczałam. Mieszałam widelcem.. myślałam.
Z rozmyślań wybudziło mnie machanie ręką przed oczami. Należała do Ludi.
-Vilu! Halo! - krzyczała.
Zdezorientowana spojrzałam na przyjaciółkę.
-Coś mówiłaś? - zapytałam
-Tak. Ale to mało istotne..
-Ok - powiedziałam i znowu przeniosłam  wzrok na jedzenie.
-Vilu, co się dzieje? O czym tak namiętnie myślisz? - zapytała blondynka. Ponownie na nią spojrzałam.
-Nic się nie dzieje.. Tak po prostu sobie myślę.. - próbowałam się wykręcić.
Po krótkiej chwili, na udzie poczułam czyjąś dłoń. Po ciele przeszedł mnie dreszcz, co oznaczało, że należy ona do Verdasa, który siedział obok mnie.
Spojrzałam na niego. Chłopak był lekko przejęty, smutny i zakłopotany.
-Przejdziemy się? - spytał. Pokiwałam twierdząco głową. Następnie schowałam zamknięty lunch box do torebki i wstałam.
Szatyn chwycił mnie za rękę i ruszyliśmy powoli w stronę klasy.
-Vilu, miałaś się tym nie przejmować. - rzekł
-Wiem, ale nie mogę. To wszystko było takie realne.. - tłumaczyłam.
Chłopak zatrzymał się i mnie przytulił. W pewnym momencie zadarłam głowę do góry. Wówczas Leon mnie namiętnie pocałował.
Po chwili oderwaliśmy się od siebie.
-Leon, we śnie.. Twoja twarz.. - szeptałam. On spojrzał na  mnie pytającym wzrokiem. - Była jak z kamienia. Nie uśmiechałeś się. Zero emocji.. To było straszne. - przyznałam - Jakbyś to nie był ty..
Szatyn jeszcze raz ucałował moje usta.
-A najstraszniejsze było to.. - ciągnęłam.
-Tak Vilu?
-To, że powiedziałeś, że mnie już nie chcesz.. - wydusiłam. Popłynęła pierwsza łza.
Verdas szybko ją starł i mocno mnie do siebie przytulił. Czułam się bezpiecznie.
-To nigdy się nie stanie. Obiecuję ci to. - mówił - Kocham cie Vilu. Chce cie i będę cie chciał..aż sama mnie odrzucisz. Ale wtedy też będę cie chciał!
-To też nigdy się nie stanie. Nigdy cie nie odrzucę! Kocham cie  - powiedziałam i jeszcze mocniej się w niego wtuliłam.

Lekcje mijały spokojnie. Czułam się trochę lepiej.. Jednak koszmar nie dawał mi spokoju.
Po szkole wróciłam do domu, pouczyłam się i spakowałam na następny dzień.
Wieczorem, razem z Fede oglądałam film. Po kolacji i wieczornej kąpieli położyłam się do łóżka.
Wówczas wróciły wspomnienia.. Ponownie się przestraszyłam. Chciałam zadzwonić do Leona. Potrzebowałam go. Spojrzałam na zegarek. 00:35. Było zbyt późno na telefon do niego. i tak ostatnio go zbudziłam w środku nocy.
Leżałam i myślałam. Chciałam usłyszeć chociaż szept ukochanego..
Nagle rozległ się głos telefonu. Szybko zerwałam się i odebrałam, nie patrząc kto do mnie dzwonił.
-Halo? - powiedziałam.
-Vilu - to był on! Leon! - Przepraszam, że dzwonię tak późno..
-Nic nie szkodzi.. - przerwałam mu, ale on też mi przerwał.
-Miałem jakieś dziwne wrażenie, że mnie właśnie potrzebujesz.
To było nierealne...MAGICZNE!
Cicho się zaśmiałam.
-Czemu się śmiejesz? - spytał.
-Bo ja cię potrzebowałam. Nie wiem jakim cudem na to wpadłeś.. Ale .. Pragnęłam usłyszeć twój głos, porozmawiać z tobą.. Ale zrezygnowałam. - opowiadałam - A tu nagle ty dzwonisz i mówisz mi coś takiego!
Szatyn też się zaśmiała
Chwilę porozmawialiśmy i pożegnaliśmy się.
Bez trudu odpłynęłam...


............................................................................................................................................................................................................................................................................







Kochani!
Przychodzę z kolejnym rozdziałem.
Mam nadzieję, że się Wam spodobał :D

Co sądzicie o śnie Vilu?
Czy może on być proroczy?

hmn..

Zobaczymy!
:)

Mam też nadzieję, że nie przestraszyłam Was zbytnio pierwszą częścią rozdziału..
Gdzie V i L się rozstają :P

Następny rozdział pojawi się..
Nie wiem kiedy :P
Na pewno w weekend!
Ale jeśli się postaracie ( komentarze )  i ja się postaram ( szybko się uczyć i przyswajać wiedzę :P )  to może pojawi się w tygodniu

Dziękuję za każdy komentarz!

Jesteście najlepsi <3

PS: BRAK KOREKTY !!!
Ale wciąż proszę o komentowanie!


Do następnego posta 
Wasza
Violetta Vilu ----> Ola :*



10 komentarzy :

  1. Przychodzę pierwszy raz i powiem ci... przeczytałam WSZYSTKO i myślę że jesteś świetna w tym co robisz.
    Masz ogromny talent którego mogę ci tylko pogratulować.
    Oby tak dalej.
    Rozdział genialny.
    Czekam na kolejną perełkę ^^
    Buziaki
    Twa najnowsza czytelniczka Alex ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. Kochana...
      Ty chcesz bym zawału dostała?
      Ja tu ryczałam!
      Miałam ochotę cie zabić!
      ,,Ona czuje we mnie piniądz
      Wystroiła się jak Beyonce.
      Patrzy na mnie drinka pijąc
      Bo wyczuła we mnie piniądz''
      ,,Nie daj życiu się, z Nami napij się
      Olej smutki, żale i baw się doskonale.
      Z Nami zabaw się, już nie będzie źle
      Olej smutki, żale i baw się doskonale.''
      Kochana ten Mike mnie intryguje.
      Dla mi jego zdjęcie :D
      Leonetta <3
      Verdas nie spieprz tego!

      Usuń
  3. Przeraziłaś mnie z tą pierwszą częścią. To było takie realistyczne. Wow ty to masz talent. Ale mam nadzieję że ten sen nie był proroczy. Nie wyobrażam sobie że Leon mógłby zrobić takie coś Violi. Pamiętaj że z niecierpliwością i to wielką czekam na next :***
    Pozdrawiam
    Twoja Tini Aleksandra ♡

    OdpowiedzUsuń
  4. OMG ty chyba na serio chcesz żebym dostała zawału i nie dożyła tych Świąt XD
    Halo ja jeszcze się sie doczekać filmu Tini Nowe Życie Violetty. ;)
    Ja już się tak wystraszyłam... maskara.
    Myślałam, że na serio Leon zerwał z Violką.
    Ja już chciałam tak mu nawtykać.
    Już taką przemowę sobie wymyśliłam a tu takie KABUM!
    I bardzo dobrze.
    Bo pewnie tak by mnie poniosło, że przekleństwa by się posypały.
    A rozdzialik CUDO <3
    Czekam na next <33

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja tam prawie zeszłam na zawał! Serce podeszło mi do gardła! Ostatecznie ulga i niedosyt dalszej części! Czekaaaam!
    LL

    OdpowiedzUsuń
  6. Wystraszyłaś mnie kobito!
    Sen to był zwykły
    sen
    Pozdrawiam
    Zela

    OdpowiedzUsuń
  7. Więcej mnie nie strasz!
    Inaczej noga ręka mózg na ścianie!
    Podejrzewałam, że to sen, ale się do samego końca bałam!
    A tu buuum Królik miał rację to był sen!
    Oby się nie spełnił.
    Ma być happy!
    Ale i tak wiem, że ta zmija coś wykombinuje.
    Zła ocena to nie wszytsko.
    Czekam na next :-)
    Pozdrawiam Kicałka ❤
    Buziaczki :* ❤

    OdpowiedzUsuń
  8. Hejka <3
    Rozdział?
    Jak zwykle fantastyczny ^^
    Ale ten sen... Ugh beczałam jak głupia xD
    Już myślałam, że on na serio chciał z nią zerwać 'o'
    Ale potem takie uff... Tak się cieszę, że oni są razem *-*
    Truskaweczko zapraszam do siebie ^^
    Masz zajęte miejsce pod on shotem i dwunastką <3
    Kocham
    Całuje
    Pozdrawiam ;*
    Nati ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja to jestem najs.
    Przeczytałam kawałek. Oczywiście tragedia i co najdziwniejsze, zakręciłam się jak klocek w przeręblu no i rozdział został nieprzeczytany do końca.
    Matko moja jedyna! Nie strasz tak. Napisałaś to tak, że naprawdę nie spodziewałam, że to może być sen.
    Nie wiem co bierzesz na tak świetne pomysły, ale rób to dalej.
    No ja zapraszam do mnie na Os.
    Dzięki za ciepłe słówka na moim blogu.
    Ty cukiereczku słodziutki, o jeju! A tak wgl to mamy grudzień, czyli już święta! O bosz! Najlepszy miesiąc w całym roku, no może maj jeszcze tez taki okay. Och, jestem taka happy.
    Super, że nadal Leonetta jest Leonettą, a nie L i V.
    Oni i ta ich telepatia... Sweet.
    Jezu życz mi takiego chłopaka jak Lełon. Okay? Ja tobie życzę może i jeszcze lepszego.
    #NaukoTrwaj!
    CZEKAM NA NEXT!
    Xoxo

    Melloniasta:*

    OdpowiedzUsuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka