czwartek, 26 listopada 2015

Rozdział 27: "Słodkich snów Vilu"

Obudziły mnie krzyki dochodzące z dołu. Lekko zaspana ruszyłam w kierunku schodów.
Kiedy znalazłam się w salonie, nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Federico wrócił do domu!
-Fede! - krzyknęłam i podbiegłam do chłopaka, rzucając mu się w ramiona. 
-Vilu, proszę bądź delikatna - poprosiła mama. 
-Cześć Vilu. - szepnął mi na ucho Federco. - Dobrze cie widzieć. 
-Ciebie też.. - odpowiedziałam. 
Od pewnego czasu nie mogłam doczekać się powrotu brata. On był moim najlepszym przyjacielem, jemu mówiłam o wszystkim. Brakowało mi tych naszych wspólnych rozmów, śmiania się, wspólnego spędzania czasu. Federico był moją bratnią duszą.
Chłopak miał tylko rękę owiniętą bandażem. 
-Fede, już wszystko z tobą ok? - spytałam po oderwaniu się od niego. 
-Jak widzisz - powiedział rozśmieszony. Posłałam mu ciepły uśmiech.
-Fede musi na siebie uważać, czasem może mieć zawroty głowy. A poza tym wszystko jest w normie. - dopowiedział tata. 
-To świetnie - powiedziałam radośnie. - A kiedy wracasz do szkoły?
-Może w następnym tygodniu - oznajmił. 
Spojrzałam na zegarek. Była 8:00. W końcu, całą rodziną zjedliśmy śniadanie. Było wesoło, każdy miał coś do powiedzenia. Panowała przyjemna atmosfera. 
Po posiłku poszłam się umyć i ubrać. Włosy związałam w luźnego koczka, lekko się pomalowałam. Następnie założyłam zwiewną, błękitną sukienkę. Gotowa do wyjścia zeszłam na dół. Pożegnałam się z rodzicami i bratem, i wyszłam z domu. 
Szłam z wielkim uśmiechem na twarzy. Chciałam powiedzieć o wszystkim Fede. Tak długo na to czekałam. Pragnęłam wyjaśnić mu, co się dzieje pomiędzy mną a Leonem. W dobrym humorze doszłam do szkoły. Przy wejściu spotkałam przyjaciółki. 
-Hej dziewczyny - przywitałam się wesoło. 
-Hej - odpowiedziały.
-Co się stało, że jesteś taka radosna? - spytała Ludmiła. Wiedziałam, że ona na wiadomość o powrocie Fede zareaguje podobnie jak ja. 
-Federico wrócił do domu! - powiedziałam. W oczach dziewczyny pojawiły się słabo widoczne iskierki szczęścia. Posłałam jej delikatny uśmieszek. 
Nagle dziewczyny spojrzały na coś znajdującego się za mną. Już miałam się odwracać, kiedy poczułam na talii czyjeś dłonie. Po ciele przeszedł mnie przyjemny dreszcz. To nie mógł być nikt inny jak Leon. 
-To my was zostawimy gołąbeczki - powiedziała Fran i razem z dziewczynami weszły do szkoły. 
Jednym ruchem obróciłam się za siebie. Zobaczyłam Verdasa, który wyglądał powalająco. Oddech mi przyspieszył, nogi zaczęły się uginać. Byłam szczęściarą.
Posłałam szatynowi uroczy uśmiech. Odwzajemnił mi tym samym. 
-Hej. - szepnęłam. 
-Cześć piękna - przywitał się. Cały czas patrzyliśmy sobie w oczy. 
-Wiesz.. Fede wrócił do domu! - powiedziałam radośnie. 
-To wspaniale. Dzisiaj? 
-Tak, dzisiaj rano.. Jestem taka szczęśliwa. Bardzo za nim tęskniłam.. - powiadałam. 
-Ciesze się, kiedy ty się cieszysz - oznajmił, a mi zrobiło się cieplej na sercu. 
Leon chwycił moją twarz w dłonie i nachylił się nade mną. Zbliżał się bardzo powoli. Pragnęłam jego ust! Potrzebowałam tego do dalszego funkcjonowania! Nie wiem czy tak się działo, ale wydawało mi się, że chłopak przybliża się do mnie i oddala. Jakby chciał ponowne sprawdzić moją wytrzymałość. Chciałam nie dać za wygraną, jednak nie długo wytrzymałam. 
Szybko wspięłam się na palce i położyłam swoje dłonie na wysokości jego bioder. Po chwili złączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku. Poruszały się tylko nasze wargi. Ponownie poczułam ucisk w podbrzuszu. Byłam coraz bardziej podniecona. 
Po chwili poczułam w ustach ciało obce. Podobało mi się to, więc odwzajemniłam tym samym. Cały czas miałam zamknięte oczy, rozkoszowałam się tą chwilą. 
Gdy oderwaliśmy się od siebie, stykaliśmy się czołami. Próbowaliśmy wyrównać nasze niespokojne oddechy.
Potem Leon się do mnie uśmiechnął. 
-Podobają mi się takie powitania. - przyznał i oboje się zaśmialiśmy. 
Następnie ponownie go pocałowałam, tylko krócej. 
Po pewnej chwili chwyciłam Verdasa za rękę i razem weszliśmy do szkoły. Wszystko wydawało się być idealne. Do czasu. 
Kilka dni wcześniej pisaliśmy ważny egzamin z angielskiego. Pomagałam na nim wielu osobom, ponieważ sama wcześnie skończyłam. Bardzo dobrze umiałam angielski. Uważałam, że egzamin poszedł mi bardzo dobrze. 
Gdy razem z Leonem podeszliśmy do tablicy ogłoszeń, na której wywieszona była lista z wynikami zaczęłam szukać swojego nazwiska. Po znalezieniu, przesunęłam palcem w prawo, w celu odnalezienia wyniku. Kiedy go zobaczyłam, wytrzeszczyłam oczy. Osiągnęłam 27%! To jest 1. 
Patrzyłam na tablicę z niedowierzaniem.Po chwili Leon zapytał się: 
-Mam 91%. Vilu, jak ci poszło? 
Przeniosłam wzrok na niego. Głośno przełknęłam ślinę. 
-Ja... Ja mam 27%. Jakim cudem? Przecież.. - nie wierzyłam. 
-To chyba jest jakaś pomyłka! Ty?! 27%? - on też nie dowierzał. - Coś tu jest nie tak.. 
-Myślałam, że dobrze mi poszło... - tłumaczyłam. Następnie Leon mnie przytulił. Cały czas myślałam, jak to się stało. 
Przez dwie pierwsze lekcje siedziałam w ciszy. Nic nie mówiłam. Byłam smutna, zła... nie rozumiałam tej sytuacji. 
Kolejną lekcją był angielski. Do sali weszłam trzymając za rękę Verdasa. On mnie bardzo wspierał. 
Czułam na sobie paraliżujący wzrok nauczycielki. Gdy usiedliśmy w ławkach, kobieta powiedziała.
-Mam nadzieję, że jesteście zadowoleni ze swoich wyników z egzaminu. Wczoraj sprawdzałam je do późna.. - tłumaczyła. 
To ona sprawdzała nasze testy. Musiała coś poprzekręcać, żebym dostała 1! Ona mnie nienawidziła. 
Przeniosłam wzrok z nauczycielki na Leona. 
-Leon, to ona pozmieniała coś w moim sprawdzianie! - szeptałam. Chłopak patrzył na mnie, próbował połączyć wątki.
-Masz rację. - powiedział ze złością. Nagle Leon zaczął wstawać. Szybko pociągnęłam go w dół.
-Co ty wyprawiasz?! - szeptałam.
-Idę z nią to wyjaśnić 
-Leon, to niczego nie zmieni.
-Nawet jeśli.. Chce mieć chociaż spokojne sumienie, że zrobiłem wszystko co było możliwe. - tłumaczył. 
-Dobrze.. Ale poczekaj do końca lekcji, ok? - spytałam grzecznie.
Chłopak westchnął. 
-Dobrze.
Całą lekcję czułam, że Leon zamraża wzrokiem kobietę. Patrzył na nią z nienawiścią. Chyba naprawdę się tym przejął.
Jak można posunąć się do czegoś takiego? On anie potrafi zrozumieć, że Leon nic do niej nie czuje i jest szczęśliwy?!
Chciałam z nią jak najszybciej porozmawiać.
Kiedy zadzwonił dzwonek, szatyn szybko zerwał się z miejsca. Czym prędzej chwyciłam go za rękę.
Obrócił się do mnie z pytającym spojrzeniem.
-Leon... Nie rób niczego czego możesz żałować.- powiedziałam.
-Spróbuję, ale niczego nie obiecuję. Ostrzegałem ją, że ma cie zostawić w spokoju - mówił.
Przez tą całą sytuację byłam zał i smutna, jednak w głębi duszy cieszyłam się. Leon tak bardzo przejął się moim problemem, był gotów zrobić wszystko, byle bym nie cierpiała.
-Poczekaj na mnie, dobrze? - spytałam spokojnie. Chłopak pokiwał twierdząco głową. Szybko się spakowałam. Nikogo nie było już w klasie. Tylko my i ona. Wzięłam głęboki wdech i ostatni raz spojrzałam na szatyna. Posłał mi on uspakajające spojrzenie, jednak wiedziałam, że sam gotuje się w środku ze złości. Kiwnęliśmy porozumiewawczo głowami i  ruszyliśmy w kierunku nauczycielki.
-Przepraszam, ale zaszła jakaś pomyłka. - zaczęłam spokojnie. Cały czas trzymałam chłopaka za rękę. On dodawał mi sił, był moją energią.
 W pewnym momencie Verdas ścisnął moją dłoń mocniej. Z pewnością powstrzymywał się, przed nawrzucaniem kobiecie kilku "miłych słów" .
-Rozumiem, że nie satysfakcjonuje cię twój wynik z egzaminu. - mówiła z szyderczym uśmiechem na twarzy. Gdybym mogła, wydrapałabym jej oczy!
-Kompletnie mnie nie satysfakcjonuje, ponieważ pani obniżyła mi ocenę. Jestem pewna, że napisałam dobrze! - uniosłam głos. Czułam, że Leon zaraz wybuchnie. Kobieta się zaśmiała.
-Vioetto, twoje zachowanie jest absurdalne! Przychodzisz do mnie i oskarżasz o takie rzeczy!? Trzeba było nauczyć się na egzamin! Wówczas obyłoby się bez tej rozmowy. - ona też podniosła głos.
-Możesz przestać kłamać?! - krzyknął szatyn. - I ty i my, dobrze wiemy, że zmieniłaś ocenę Violetty.
-Obrońca się znalazł.- prychnęła.
-Twoje zachowanie jest żałosne. Ostrzegałem cie!
-To wy jesteście żałośni! Nachodzicie mnie i oskarżacie o nie wiadomo jakie świństwa. - mówiła.
-Dlaczego nie chcesz się przyznać?! Dobrze wiemy, że robisz to specjalnie! - krzyczał Verdas.
-Leonku, kochanie. Nie możesz mnie bezpodstawnie oskarżać. - powiedziała.
-Odpieprz się od nas! Rozumiesz?! - krzyknął. Ona się tylko zaśmiała. Nasze zdenerwowanie tylko ją bawiło, robiła to świadomie i specjalnie.
-Maleńka - zwróciła się do mnie - ja ciebie też ostrzegałam. Pamiętasz? No więc, ty nie dostosowałaś się, to i ja też nie będę tego robić. A teraz żegnam. - zakończyła.
Puściłam rękę Leona i wybiegłam z sali. Chciałam uciec od tego wszystkiego. To było silniejsze ode mnie. Dlaczego cierpiałam przez to, że się zakochałam i byłam szczęśliwa?! Nie potrafiłam tego pojąć.
Biegłam ile sił w nogach. Chciałam się odciąć, uciec.
Wybiegłam ze szkoły. Usiadłam na schodach prowadzących na parking szkolny. Patrzyłam w niebo. W mojej głowie pojawiało się milion pytań, jednak zero odpowiedzi na nie.
Kiedy Leon pojawił się w moim życiu, wszystko obróciło się o 360 stopni. Zaczęłam cieszyć się życiem. Jednak przez niego spotkało mnie sporo nieszczęścia, cierpienia i bólu. Pojawiły się problemy...
Moje rozmyślanie przerwało wołanie.
-Vilu! - usłyszałam głos Verdasa. - Tu jesteś - powiedział ciszej.
Po chwili siedział obok mnie i przyglądał się mi. W końcu na niego spojrzałam. Jego oczy były pełne żalu i bólu. Serce mi się krajało, przecież on też nic złego nie zrobił. On tylko mnie w sobie rozkochał...
Położyłam swoją dłoń na jego policzku. Potem zetknęliśmy się czołami. Trwaliśmy w tej pozycji przez krótką chwilę.
-Vilu - przerwał tą przyjemną ciszę. - przepraszam
Spojrzałam na niego z czułością.
-Nie masz za co mnie przepraszać Leon. - tłumaczyłam.
-Mam, przeze mnie masz same problemy.. Ten egzamin, relacja z tą kobietą..  - wymieniał.
Potrząsnęłam przecząco głową.
-To nie twoja wina. - pocieszałam go.
-Przestań. Przecież oboje wiemy, że to moja wina. - mówił z żalem w głosie.
Lekko się podniosłam i usiadłam szatynowi na kolanach. Patrzyliśmy sobie w oczy. Jedną rękę zawinęłam wokół jego szyi, drugą zaś położyłam na jego policzku.
-Hej.. - szeptałam z czułością - Niczemu nie zawiniliśmy. Rozumiesz?
-Vilu.. - chciał coś powiedzieć, ale przerwałam mu, całując go namiętnie. Włożyłam plance w jego miękkie włosy. On jedną dłonią jeździł w dół i w górę moich pleców, za to drugą trzymał mnie za udo.
Po chwili oderwaliśmy się od siebie.
-Kocham cie - powiedziałam i ucałowałam go w nos. Szatyn lekko się uśmiechnął. - Pamiętaj o tym.
-Ja ciebie też kocham
Potem ruszyliśmy z powrotem na lekcje.

Po szkole Leon postanowił odprowadzić mnie do domu. Szliśmy powoli, trzymając się za ręce.
-Leon, co zrobimy z tym wszystkim.. ? - zapytałam.
-Musimy porozmawiać z dyrektorem..- stwierdził chłopak. Wytrzeszczyłam oczy. To było absurdalne.
-Co?! Oszalałeś.. Przecież będziemy musieli powiedzieć mu o tym, że miałeś romans z nauczycielką, a ona za to, że jesteśmy razem..próbuje się zemścić... - mówiłam z przejęciem w głosie.
-A mamy inne wyjście? - spytał.
-Na pewno jest. Przecież, on może cie wyrzucić ze szkoły... Wszyscy się dowiedzą...
- Czyli ci to przeszkadza?
-Ale co?
- To, że spałem z nią.
-Leon, wiem, że się zmieniłeś.. Nie przeszkadza mi to!
-A mi nie przeszkadza to, że inni będą wiedzieć.
-Czyli, że jeśli powiemy prawdę i cię wyrzucą ze szkoły, w której uczę się ja... To nie będzie ci przeszkadzało?
-Vilu.. Oczywiście, że będzie mi to przeszkadzało, ale chce żebyś była szczęśliwa.. To co ona wyprawia jest okropne. Nie chce żeby cie tak traktowała. Nie zasłużyłaś sobie na to. Ten egzamin.. - mówił, jednak przerwałam mu, całując go.
Wspięłam się na place, zarzuciłam ręce na jego szyję. Chłopak na początku był zdziwiony, jednak potem poddał się przyjemności. Objął mnie w talii. Jego dłonie błądziły po moich plecach... W pewnym momencie jechały w dół.. Zatrzymały się w miejscu, gdzie zaczynały się moje pośladki. To było bardzo podniecające.
Na chwilę przerwałam naszą namiętność.
-Zamknij się - powiedziałam i ponownie złączyłam nasze usta.

Pod dość długiej chwili słabości, oderwaliśmy się od siebie. Do domu doszliśmy po 10 minutach.
-Wejdziesz? - spytałam.
-Przepraszam, ale mam trening. Może następnym razem.. - oznajmił. To oznaczało, że spotkamy się dopiero następnego dnia. Posmutniałam.
-Rozumiem. No to... Do jutra - rzuciłam i ucałowałam go delikatnie.
-Cześć. - powiedział.
Weszłam do domu.
Po obiedzie porozmawiałam z Fede. Jednak nie powiedziałam mu nic o moim związku z Leonem. Potem odrobiłam lekcje i pouczyłam się.
Po kolacji wzięłam prysznic, umyłam i wysuszyłam włosy. Czysta i świeża położyłam się do łóżka. Dla uspokojenia się, zaczęłam czytać książkę.
Nagle dostałam sms-a. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Wiadomość od Leona.

L: Wyjdź na balkon. 

Byłam zdezorientowana. O co mu chodzi?!
Pomimo wielu wątpliwości, otworzyłam drzwi balkonowe, których szyby zasłonięte były żaluzjami.
Wtem moim oczom kazał się szatyn.
-Leon!? - szepnęłam. Rodzice i Fede z pewnością już spali.  - Co ty tutaj robisz o tej porze?!
-Wpuścisz mnie? - spytał rozbawiony.
-Tak, zapraszam. - powiedziałam, i gestem zaprosiłam chłopaka do sypialni.
był pierwszym chłopakiem, który wszedł do mojego królestwa. Żaden chłopak, oprócz rodziny, jeszcze to nie był.
Kiedy zamknęłam drzwi balkonowe, odwróciłam się do szatyna.
-Co cię do mnie sprowadza? - wyszeptałam.
-Tęsknota za ukochaną - powiedział z rozbawieniem. Posłałam mu nieśmiały uśmiech. Czułam, że się rumienię.
Wtem Leon podszedł bliżej. nasze ciała dzieliły milimetry, jednak nie dotykaliśmy się. Chłopak obejrzał mnie z góry do dołu.
-Uroczo wyglądasz w tej różowej piżamce. - szepnął mi do ucha. Zawstydziłam się, więc zakryłam twarz włosami.
-Dziękuję? - odpowiedziałam.
Nagle poczułam na biodrach jego dłonie. Po chwili przyciągnął mnie do siebie. Czułam jego umięśnione ciało. Przyłożyłam swoje dłonie do jego torsu.
-Kocham cie - powiedział.
-Kocham cie - powiedziałam.
Następnie Leon jedną dłonią chwycił mój policzek i pocałował w usta.
Na początku był delikatny, lekko pieścił moje wargi swoimi. Później pocałunki były bardziej namiętne i brutalne. Czasami przegryzaliśmy sobie nawzajem wargi. Wiedzieliśmy, że podnieca nas to równie mocno. Po pewnym czasie do gry dołączył język.
W pewnym momencie Leon zaczął mnie pchać do ściany. Ostatecznie znalazłam się przy niej. Czułam na sobie nacisk ciała Verdasa, jego męskość...
Całowaliśmy się bez opamiętania. Oboje dyszeliśmy, jednak żadne z nas nie chciało kończyć.
Następnie szatyn zszedł z pocałunkami na szyję. Lekko pisnęłam. To było tak bardzo przyjemne..
Moje podniecenie sięgało zenitu.
Potem ponownie powrócił do moich ust. Moje dłonie zawładnęły jego włosami. Bawiłam się nimi, delikatnie szarpałam.
Nagle usłyszałam głos jakiegoś telefonu.
Chłopak zaprzestał mnie całować i spojrzał na wyświetlacz swojego telefonu.
-Vilu, przepraszam...Musze już iść. Rodzice się zdenerwowali.. - tłumaczył.
Posłałam mu pocieszający uśmiech.
-Rozumiem. Ale jak wyjdziesz? - spytałam.
-Tak jak wszedłem. - oznajmił i otworzył drzwi balkonowe. Wyszedł na balkon, a ja za nim.
-Słodkich snów Vilu - szepnął mi na ucho i ucałował moje usta.
-Dobranoc Leon. - rzuciłam w jego stronę.
Nim się obejrzałam, chłopaka już nie było.
Wróciłam do sypialni i położyłam się do łóżka.
Zasnęłam myśląc o szatynie..

************************************************************************************








Witajcie moi drodzy czytelnicy :P
Przychodzę z kolejnym rozdziałem.
Mam nadzieję, że jest ok. 
W sumie sporo Leonetty <3
Rozdział może nie zachwyca długością... Ale nie miałam zbytnio czasu :(

Co sądzicie o zachowaniu nauczycielki?
Czy Leon i Vilu powiedzą prawdę dyrektorowi? 

HMN?!

To wszystko i wiele więcej w następnych rozdziałach :)
A ten już w weekend!
PS: Brak korekty :D

Proszę, zostawcie po sobie mały ślad..
Brakuje mi motywacji.. 
Mam mnóstwo nauki, ale chciałabym pisać dalej...
Tylko Wasza pomoc, w postaci komentarzy też jest mi potrzebna!

KOMENTUJCIE!

Do następnego 
OLA

13 komentarzy :

  1. Zabić tą krowę!
    Pieprzona żmija!
    Boski :)
    Pozdrawiam Kicałka ❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. Cuuudowny Olciu <3
      Ahhh... Leonetta... mogłabym o takiej szczęśliwej czytać godzinami XDD
      Baba od anglika... -,- Pieprzona suka! Nienawidzę jej!
      Ciekawi mnie czy oni powiedzą to dyrkowi 💪⚡⚡⚡
      Zapraszamy do siebie ^^
      Link znasz XD
      Kocham
      Całuję
      Pozdrawiam ;*
      Nati ♥♥♥

      Usuń
  3. Jak słoooodkoooo <3 Czekam na next :3
    LL

    OdpowiedzUsuń
  4. O tak! Mnóstwo Leonetty!
    I to się ceni, matko, ta głupia baba od angielskiego!
    Swoja drogą mojej ze szkoły też nie lubię, never mind.
    No fajnie, że dodałaś rozdział.
    Ja też dziś coś dodam, raczej OS :D
    Chapter super, szczególnie przy końcu ♥ mrau!
    Jesteś moją ulubienicą!
    Weny.

    Melloniasta:*

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudnowy!
    Pamiętaj I tak bedziesz ziemniakiem na talerzu!
    Mam nadzieję że wyszystko się wyjaśni!
    Pozdrawiam
    Zelka
    Która ma ochotę
    cię ubić !

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejku jaka słodziuszna Leonettka <33
    Głupia baba od angielskiego!
    Nigdy nie lubiłam nauczycieli od anglika teraz wiem dlaczego XDD
    Jeśli ta &^%$** rozwali mi Leonettę to mnie popamięta :))
    Rozdzialik- CUDO <33

    OdpowiedzUsuń
  7. Wowww! Rozdział cudowny no i czekam na next. Pamiętaj. Im więcej Leonetty tym większy mój uśmiech ♡♡♡
    Pozdrawiam
    Twoja Tini Aleksandra ♡

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja jako ostatnia :'(
    Czasem mam ochotę zabić takie baby!
    To stara rura jest!
    Leonetta!
    Leon wstawił sie za nią!
    <3
    Jakie to sweet!
    A końcówka najlepsza!
    Kocham cię misiu mój!
    Całym sercem,całą duszą!
    xoxo
    Cysia

    OdpowiedzUsuń
  9. Jejku cudowny *-*
    Jakie z nich słodziaki :33
    I ta nauczycielka -.-
    Głupia -.-
    Czekam na nexta :***
    Kocham♥♥
    Ola.

    OdpowiedzUsuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka