poniedziałek, 16 listopada 2015

Rozdział 25 : "To na czym skończyliśmy? "

Ciąg dalszy ..

Tańczyliśmy przez długi czas, razem. On wtulony we mnie od tyłu, z głową na moim ramieniu. Czułam na sobie jego oddech. Tylko dzięki temu wiedziałam, że to nie sen.
Uczucie jakim go darzyłam, wzrosło jeszcze bardziej. Czułam się jak wniebowzięta. Nie chciałam niczego więcej, tylko jego obecności, ciepła, dotyku..
Myliłam się co do miłości. To jest najcudowniejsze uczucie, jakie istnieje. Jednak jest tak cudne tylko wtedy, gdy czujesz je do osoby, która również cie nim obdarza. Inaczej miłość to ból i cierpienie.
Kiedy tańczyliśmy, Leon kilka razy pocałował delikatnie moje ramie. Wówczas przeszedł mnie niezapomniany dreszcz. Byliśmy tak blisko, nasze ciała stanowiły jedność, jedność, której nikt nie miał prawa rozerwać.
Cały czas miałam zamknięte oczy, nie chciałam, żeby coś mnie rozpraszało.
W pewnym momencie Leon oderwał swoją głowę od mojego ramienia, które pragnęło jego bliskości.
-Vilu. - szepnął mi do ucha, a po moim ciele przeszedł elektryzujący dreszczyk. Kochałam to uczucie.
Obróciłam się twarzą do niego. Patrzyliśmy sobie w oczy. Jego dłonie znajdowały się na dolnym odcinku moich nagich pleców. Moje za to, spoczywały na jego torsie.
-Tak? - spytałam.
-Wyjdziemy na zewnątrz?
-Jasne - odpowiedziałam i posłałam mu nieśmiały uśmiech.
Po chwili Verdas chwycił moją dłoń, To uczucie było..  inne. To był pierwszy raz kiedy trzymaliśmy się za ręce, jako para.
Spojrzałam na splecione dłonie. Głośno przełknęłam ślinę.
-Wszystko ok? - zapytał zmartwiony.
-Tak, jest idealnie. - oznajmiłam z entuzjazmem.
-Chodźmy - zaproponował chłopak. Pokiwałam twierdząco głową. Wtem Leon ruszył w kierunku drzwi. Poszłam za nim, mocno trzymając jego dłoń, Wokół było mnóstwo ludzi.
Kiedy w końcu znaleźliśmy się na podwórku, szatyn kierował się ku ławce.
Po chwili usiedliśmy. Ja i on, obok siebie. Czułam jego wzrok na sobie, onieśmielał mnie.. Przez cały czas patrzyłam w ziemię. Chłopak siedział tuż obok mnie. Nasze uda stykały się. Jedna ręka chłopak znajdowała się za moimi plecami, spoczywała wygodnie na oparciu ławki.
Po pewnym czasie odważyłam się na niego spojrzeć. Wpatrywał się we mnie jak w coś najcenniejszego na świecie, jakbym miała paść ofiarą jakiegoś złodzieja. Poczułam, że się rumienie. Na szczęście było ciemno.
Ponownie spuściłam swój wzrok na ziemie. W pewnym momencie, kątem oka zobaczyłam jak Leon nachyla się nad moim w pół nagim ramieniem i z wielką czułością je całuje. Z rozkoszy przymknęłam powieki. Jego wargi były ciepłe, miękkie i delikatne, były idealne.
Kiedy oderwał ode mnie swoje usta, delikatnie położył swoją dłoń na moim udzie. Wciągnęłam powietrze z zachwytu. On mnie tylko dotknął, a ja czułam się jakbyśmy się kochali!
Jego dotyk był tak kojąc, delikatny i czuły...
W pewnym momencie otworzyłam oczy i spojrzałam na niego. On również mi się przyglądał. Nie musieliśmy nic mówić. Wystarczyło spojrzenie. Położyłam swoją dłoń na jego. Na krótką chwilę przeniósł tam swój wzrok, jednak szybko powrócił do mnie. Wpatrywaliśmy się w siebie, lekko uśmiechaliśmy.
-Violetto  - zaczął chłopak. - Kiedy zorientowałaś się, że coś do mnie czujesz? - zapytał. Byłam lekko skrępowana, nie potrafiłam mówić o swoich uczuciach.
-Wiesz.. - zaczęłam - Zdałam sobie z tego sprawę jakoś po biwaku... Nie mogłam żyć bez ciebie.. Ciągle chciałam z tobą być, nawet jeśli mieliśmy milczeć. Nie byłam pewna tego, co czułam. To wszystko było takie trudne.. - mówiłam- Pamiętasz, któregoś dnia poprosiłam cie o spotkanie w parku, bo miałam ci coś do powiedzenia?
-Tak, pamiętam. - potwierdził szatyn.
-Własnie wtedy chciałam ci o wszystkim powiedzieć. Ale wówczas zjawiła się Rose... Potem powiedziałeś mi, że jesteście razem i że ją kochasz. Wtedy dałam spokój. - przyznałam. Wciąż patrzyliśmy sobie w oczy.
-Dlaczego? - jego głos był smutny.
-Bo chciałam, abyś był szczęśliwy. Powiedziałeś mi, że jesteś szczęśliwy z Rose.  - rzekłam - Jak mogłabym unieszczęśliwić osobę, którą kochałam? - zadałam pytanie retoryczne.
-Masz racje..
-A kiedy ty zorientowałeś się, że coś do mnie czujesz? - przejęłam pałeczkę.
-W sumie to sam nie wiem. Mi, tak jak i tobie, cały czas brakowało twojej obecności. Przy tobie czasami nie byłem świadomy tego co robiłem. Na przykład, kiedy na schodach przygwoździłem cie do ściany i pocałowałem cię w policzek. To było spontaniczne, robiłem to, co sprawiało mi przyjemność. - tłumaczył. - Kiedy się już przekonałem. że zakochałem się w tobie, zjawiła się Rose. Zgodziłem się na danie sobie drugiej szansy, ponieważ nie byłem pewien tego, co ty do mnie czujesz... Wolałem nie ryzykować i nie niszczyć naszej przyjaźni - dokończył. Po chwili lekko się uśmiechnęłam.
-Myślałam bardzo podobnie. - stwierdziłam. - A co z Rose? Ona wie, że czujesz coś do mnie?
- Nie powiedziałem jej tego w twarz, ale się domyśla. - mówił szatyn.
-Leon.. ja nie chcę kłopotów. Powiedz  jej prawdę. - prosiłam.
-Dobrze, powiem jej. - oznajmił. - Przy mnie jesteś bezpieczna, pamiętaj.
-Pamiętam. - przełknęłam ślinę. - Leon, to wszystko jest takie dziwne,..
-Ale co dokładnie ? - był zdezorientowany.
-Chodzi mi o nas. Nie przyzwyczaiłam się jeszcze do twojej bliskości.. I tego, że jesteśmy razem. A jesteśmy, tak? - spytałam. Chłopak się zaśmiał.
-A chciałabyś? - patrzył mi głęboko w oczy.
-Tak - odpowiedziałam.
-To świetnie. - puścił do mnie oczko. - A co do bliskości.. To musisz się przyzwyczajać. - Jego twarz zaczęła się zbliżać do mojej. Chciał mnie pocałować. - Uważam, że najlepiej będzie zacząć od teraz.- powiedział. Zaśmiałam się, psując tą romantyczną  atmosferę. Chłopak też się zaśmiał.
Po chwili mocniej ścisnął swoją dłoń na moim udzie. Spojrzałam w tamto miejsce i sama się do siebie uśmiechnęłam. Potem wróciłam wzrokiem na Leona. Patrzył na mnie z zainteresowaniem.
-Czy robię coś nie tak? - zapytał.
-Nie - odpowiedziałam szybko, bałam się, że przestanie.
Wtem chłopak zaczął zbliżać swoją twarz. Lekko przymknęłam oczy, chciałam rozkoszować się tą chwilą. Nagle nasze wargi się połączyły. Na początku stały w bezruchu, jednak później zaczęły się poruszać. Trwało to dłuższą chwilę. Potem Leon zdjął dłoń z mojego uda i położył ją na moim rozgrzanym policzku. Lekkie pocałunki przerodziły się w bardziej agresywne, brutalne. Moje serce rozkwitało, czułam się szczęśliwa.
Niestety, nie trwało to wiecznie, ponieważ zabrakło nam powietrza i oderwaliśmy się od siebie. Stykaliśmy się czołami i milczeliśmy. Nasze oddechy były przyspieszone. Oblizałam wargi, by jeszcze raz poczuć ten wspaniały smak ust Verdasa.
-Kocham cię - wyszeptał chłopak. Byłam w pełni szczęścia, nie chciałam niczego więcej.
-Ja też cię kocham Leon. - przyznałam. Patrzyliśmy sobie w oczy. - Leon, nie mogę w to wszystko uwierzyć.. - przyznałam. Oboje się zaśmieliśmy.
-Może mam ci pomóc w to uwierzyć?  - spytał, poruszając brwiami. Pokiwałam twierdząco głową.
Wnet Leon chwycił mnie w talii i położył sobie na kolanach. Nie spodziewałam się tego. Jedną rękę owinęłam wokół szyi chłopaka, drugą przyłożyłam mu do policzka.
Jego szmaragdowe oczy wciąż się na mnie patrzyły. Chłopak mnie nie całował, jakby czekał na mój ruch. Po krótkich przemyśleniach, odważyłam się na to. Jedna dłoń Leon znajdowała się na moich nagich plecach, druga na moim udzie.
Po chwili zaczęłam się do niego zbliżać, aż w końcu nasze usta ponownie się złączyły. To była magia. Nasze wargi pracowały bezlitośnie. Moje dłonie błądziły po twarzy, włosach i torsie Verdasa. On, gładził moje plecy, co powodowało u mnie gęsią skórkę. Po pewnym czasie zabrakło nam powietrza i się od siebie oderwaliśmy. Próbowałam wyrównać oddech, dyszałam. Nasze twarze były blisko siebie, miałam zamknięte oczy. Kiedy je otworzyłam, zobaczyłam Leona, który się uśmiechał. Odwzajemniłam mu tym samym.
Nagle usłyszeliśmy, że goście zaczęli śpiewać "Sto lat". Szybko się zerwaliśmy i pobiegliśmy w kierunku głównej sali.
Staliśmy w tłumie i razem z nimi śpiewaliśmy. Potem zaczęliśmy bić brawa, a Cami zdmuchnęła świeczki.
Była 2:00. Stałam z przyjaciółkami wciąż rozmawiając. Opowiedziałam im o mnie i Leonie. Zareagowały piskiem. Bardzo się cieszyły.
Po pewnym czasie postanowiłam wracać do domu. Podziękowałam Cami za zaproszenie, jeszcze raz złożyłam jej życzenia i pożegnałam się z przyjaciółkami. Później, w tłumie próbowałam odszukać Verdasa. Jedak bez skutku. Zrobiło mi się przykro. Chciałam się z nim pożegnać. Stałam na środku sali, rozglądałam się wokół.
Nagle usłyszałam :
-Szukasz kogoś? - zapytał chłopak. Przestraszona obróciłam się w jego stronę. To był Leon. Uśmiechnęłam się do niego. Przyjrzałam się mu, by stwierdzić, czy przypadkiem nie jet pijany. Jednak później sobie przypomniałam, że przyjechał to albo motorem albo autem.
-Tak. Szukam wysokiego, zabójczo przystojnego szatyna. Jakiś czas temu wyznał mi miłość. Może go widziałeś? - spytałam z rozbawieniem w głosie. Wtem Leon podszedł jeszcze bliżej mnie i położył swoje dłonie na mojej talii. Przyglądałam się mu z zaciekawieniem.
-Nie kojarzę gościa. Mogłabyś powiedzieć o nim coś więcej? - spytał.
-Hmn.. - udawałam zamyśloną - On bardzo dobrze całuje, ubrany był w podarte jeansy i koszulę w kratę... A! No i bardzo go kocham. - powiedziałam z uśmiechem na twarzy - To jak, widziałeś go gdzieś? - spytałam, kiedy Leon przyciągnął mnie do siebie, tak, że między nami nie był ani milimetra wolnej przestrzeni. Patrzyłam na niego pytającym wzrokiem.
-Nie, nie widziałem. - przyznał i złożył na moich ustach soczysty pocałunek.
Wspięłam się na place i zarzuciłam ręce na jego szyję. Całowaliśmy się kilka minut.
Kiedy się od siebie oderwaliśmy, powiedziałam.
- On całował genialnie, ale muszę przyznać, że ty też nieźle to robisz - oboje się zaśmieliśmy.
-Staram się na ile mogę. - przyznał i pocałował mnie w czoło. Następnie się do niego przytuliłam.
Po chwili spojrzałam na niego
- Leon, ja już muszę wracać.
-Dobrze. Podwiozę cie. - stwierdził.
-Nie, zostań jeszcze. Ja sobie poradzę. - próbowałam go powstrzymać, jednak bez skutku.
-Czy ty myślisz, że jestem głupi? - zadał pytanie retoryczne. - Nigdy bym nie puścił cię samej w środku noc! - wydawał się być urażony.  - A poza tym, zabawa bez ciebie nie ma sensu. - przyznał. Posłałam mu uroczy uśmiech. Chłopak jeszcze raz pocałował mnie w czoło.
-Idziemy? - zwrócił się w moją stronę.
-Tak, chodźmy. - potwierdziłam. Chwycił moją dłoń i razem wyszliśmy na parking.
Verdas otworzył mi drzwi, a ja wsiadłam do auta. Później zapięłam pasy. Kiedy chłopak wsiadł, uczynił to samo.
Gdy uruchomił samochód, w aucie zrobiło się trochę jaśniej. Spojrzałam na niego.
Jechaliśmy kilka minut. Nikt nic nie mówił.
W pewnym momencie Leon położył swoją dłoń na moim udzie. Lekko się uśmiechnęłam.
Kiedy staliśmy na światłach, chłopak na mnie spojrzał. Mój wzrok błądził między jego ustami, a oczami. Pragnęłam go, pragnęłam jego ust.
-Pocałuj mnie, roszę.  powiedziałam nieśmiało. On tylko się uśmiechnął i zbliżył się do mnie. Ja również zmniejszyłam odległość między nami. Wtem nasze usta się złączyły. Czułam jego nieziemski smak. Leon zdjął swoją dłoń z mojego uda i chwycił nią moją głowę. Jego palce błądziły w moich włosach, cicho pomrukiwałam.
Naszą sielankę przerwał głos trąbiącego samochodu, znajdującego się za nami. Leon się ocknął i spojrzał na sygnalizator świetlny, który palił się na zielono. Z piskiem opon ruszyliśmy. Po chwili zaczęliśmy się śmiać.
-Następnym razem, kiedy znowu zapragniesz się całować zjadę na pobocze. - powiedział rozbawiony chłopak.
-Masz rację. - przyznałam.
Kiedy dojechaliśmy pod mój dom, Leon otworzył mi drzwi. Wysiadłam z czarnego Mercedesa. Dom był pusty, ponieważ rodzice nocowali u Fede.
Podeszliśmy pod drzwi wejściowe. Otworzyłam je kluczem.
-Wejdziesz? - zapytałam Leona, który oparty był o framugę drzwi.
-Jeśli chcesz.. -
-Chce - stwierdziłam i weszłam do środka. Verdas podążył za mną. Zapaliłam światło w salonie.
-Chcesz się czegoś napić? - spytałam uprzejmie.
-Jeśli mogę, to wody. - poprosił.
-Jasne, rozgość się. - powiedziałam i znikłam za drzwiami do kuchni.
Właśnie nalewałam soku, kiedy poczułam na swojej talii czyjeś dłonie. Uśmiechnęłam się do siebie.
-Nudziło mi się bez ciebie  - szepnął mi do ucha.  Lekko się zaśmiałam.
Po chwili obróciłam się twarzą do chłopaka. Podałam mu szklankę z sokiem. Verdas podziękował i upił kilka łyków. Potem odstawił szklankę na blat i spojrzał na mnie. Z chęcią rzuciłabym się na niego..
Leon patrzył na mnie z czułością. Wtem oblizał swoje wargi, co sprawiło, że poczułam ucisk w podbrzuszu. Głośno przełknęłam ślinę, przyspieszył mi oddech. Chłopak robił to całkowicie świadomie, wiedział jak na mnie działa.
Bardzo chciałam na niego nie patrzeć, jednak nie mogłam.
Po chwili Verdas zmniejszył odległość między naszymi ciałami do zera. Chłopak oparł się dłońmi o blat kuchenny, tym samym zagradzając mi jakąkolwiek drogę ucieczki. Na moim ciele czułam jego ciało. Serce waliło mi jak szalone. Następnie szatyn przygryzł swoją dolną wargę, co sprawiło, że zaczęłam głośno oddychać. Chłopak się cicho zaśmiał. Nagle, kątem oka zobaczyłam, że jego dłonie, które dotychczas znajdowały się na blacie, zbliżały się ku mnie. Nie miałam jak się ruszyć. Przede mną on, za mną blat.
Cały czas mi się przyglądał, jakby grał w jakąś grę, w której sprawdza się moją wytrzymałość.
Wtem Leon położył swoje dłonie na mojej talii. Głośno przełknęłam ślinę. Chłopak ponownie oblizał swoje usta, co doprowadzało mnie do szaleństwa, jednak musiałam być silna. Nie chciałam mu ulec.
-Nie wiedziałem, że jesteś aż taka twarda. - przyznał szepcząc mi do ucha. Moja klatka piersiowa unosiła się i opadała.
Nagle Leon jeszcze bardziej przycinał mnie do blatu, aż pisnęłam. Czułam, że on też się podniecił. Chciałam być silna, ale wiedziałam, że to nie potrwa już długo...
Nasze twarze były blisko siebie, jednak bardzo dobrze się widzieliśmy. Wnet szatyn przejechał czubkiem języka po swojej górnej wardze. Wtedy nie wytrzymałam. Rzuciłam się na niego. Zaczęłam go całować. Moje dłonie błądziły w jego włosach. Chłopak był ode mnie sporo wyższy, więc dla swojej wygody chwycił mnie i podniósł. Kiedy już siedziałam na blacie kuchennym, Leon delikatnie rozchylił moje nogi, by być bliżej mnie. Potem jego dłonie ponownie znalazły się na mojej talii. Mocniej przycisnął mnie do siebie. Cicho jęknęłam. Oboje dyszeliśmy, co chwila nabieraliśmy powietrze. Jenak żadne z nas nie chciało kończyć.
W pewnym momencie Leon zszedł z pocałunkami na szyję, dzięki czemu na mojej skórze pojawiła się gęsia skórka. Nidy mnie jeszcze tam nie całował. To było nowe doświadczenie.
Pocałunki, które składał na mojej szyi sprawiały, że głupiałam. Czułam się jak w niebie. Ucisk w moim podbrzuszu nie ustępował ani na chwilę. Z rozkoszy wyciągnęłam głowę do tyłu. Dyszałam jak szalona.
Potem Leon znowu powrócił do moich ust. Całowaliśmy się brutalnie, bez żadnych zasad. Chłopak czasami przygryzał moją wargę, co wywoływało mój cichy pisk.
W pewnym momencie poczułam w buzi ciało obce. To był język szatyna. Jeszcze bardziej się podnieciłam.
Całowaliśmy się bez opamiętania. Ręce Leona błądziły po moim ciele. Raz na talii, raz na plecach, innym razem na udach.
Przy nim czułam, że żyję. Można powiedzieć, że narodziłam się na nowo.
Nagle usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Momentalnie przerwałam moją "pracę". Leon był trochę rozczarowany, ale wiedział, że to mogą być moi rodzice.
Szybko zeskoczyłam z blatu i pobiegłam w do salonu.
Odebrałam telefon. Dzwonił tata. Pytał się czy wróciłam już do domu.
Po krótkiej rozmowie z mężczyzną, wróciłam do kuchni.
-Przepraszam, Dzwonił mój tata - powiedziałam do szatyna.
- Nic się nie stało. - przyznał. Posłałam mu ciepły uśmiech. Chłopak był oparty o blat kuchenny. Podeszłam do niego bliżej - To na czym skończyliśmy ? - zapytał z rozbawieniem. Cicho się zaśmiałam. Potem go pocałowałam w usta.
-Chyba na tym - powiedziałam Następnie oderwałam się od niego. Chłopak spojrzał na mnie ze zdziwieniem. - Przepraszam - rzekłam. Leon podszedł bliżej mnie. - Chciałbym jeszcze... Ale moi rodzice niedługo wrócą, a jutro mamy szkołę.. - tłumaczyłam.
-Rozumiem. - powiedział i ucałował moje czoło.
-To nie tak, że mi się nie podobało.. - mówiłam.
-Wiem. Spokojnie Vilu. - powiedział spokojnie.
Przelotnie spojrzałam na zegarek. Była 3 : 30. Razem z Verdasem ruszyliśmy w stronę drzwi.
-No więc, do zobaczenia w szkole. - powiedział.
-Do zobaczenia. - pożegnałam się.
Po chwili chłopak ujął moja twarz w dłonie i czule pocałował.
-Kocham cie - powiedział.
-Kocham cie - szepnęłam mu w ucho.
Chłopak ucałował moje czoło
-Słodkich snów Vilu.
Powiedział i wyszedł.
Byłam zmęczona, szczęśliwa, podniecona... i wiele więcej.
Wzięłam szybki prysznic, umyłam włosy, wysuszyłam je i ubrałam się w piżamę.
Kiedy się położyłam, przed oczami miałam sceny z minionego dnia. Bez dłuższych rozmyślań stwierdziłam, że był to najlepszy dzień w moim życiu. Miałam wszystko, czego pragnęłam.
Potem zasnęłam.



-------------------------------------------------------------------------------------------------------------









Cześć wszystkim!
Przychodzę do Was z nowym rozdziałem :)
Mam nadzieję, że się spodobał. 
Jakoś nie miałam na niego pomysłu... więc cały czas opisywałam Leonettę <3

Rozdział jest trochę krótki, ale mam nadzieję, że wybaczycie!

****

Jak minął Wam weekend ? 
Mi GENIALNIE !
HAHA :D

Jak myślicie..
Czy Leon powie o wszystkim Rose?
Jak długo będzie trwała Leonetta?
<  ?  >

Dożyjemy, zobaczymy...

Następny rozdział pojawi się w tym tygodniu.. 
Taki przynajmniej mam plan :)

Czekajcie :P



NIE ZAPOMNIJCIE SKOMENTOWAĆ :D

Do następnego 
Wasza
Ola :) 

13 komentarzy :

  1. Oł jea po nieskończonej passie bycia później w końcu pierwsza ^^ No wiesz co?! A ja już myślałama, że będzie ten teges xDD
    Aaa Lajonatta tak cie kocham ^^
    Dzięki ci za to xD
    Uhuhu duuuuużo Leoneśtty *-*
    Jak to ich szczęście może potrwać mało? No wiesz ty co? Moja najukochańsza para a ty mi ją rozwalić ;c
    Ehhh... ale chyba się nie fochne xDD
    No bo to blog o Leonettcie xD
    Więc ona musi być! ^^
    Eee... to ja spadam jak przyjdzie jeszcze coś do mojej pustej bani to napiszę ;)
    Kaceły
    Buziole i
    Pozdery ;*
    Nati ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Heeeerj! To niesamowite :) Jak można tak swietnie pisać? To MAGIA! Czekam na następny rozdział tego cudeńka, bo jest fantastyczne! Jak zwykle najlepiej :3
    LL

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć :)
    Nie dawno znalazłam Twojego bloga i zaczęła czytać.
    Przeczytałam Kaszubów i dziewczyno Masz na prawdę talent do pisania.
    Podoba mi się długość rozdziałów.
    Historia genialna.
    Widzimy się pod następnym postem.
    Czekam na niego
    Życzę wny

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak ja cie kocham!
    Jechałam dziś do teatru na ,,Romeo i Julia''
    Bosz..
    Za mną siedzieli tacy chłopacy i cał czas macali mnie po włosach i po ramionach!!!
    Jednemu liścia strzeliłam bo mnie tam gdzie powinen złapał!
    To jest cudo nad cudami!
    Jest Leonetta jest zabawa!
    Verdas nie tak szybko!
    XD
    Mrrrr...
    A myślałam że dojdzie do tego!
    Jak moja Bff powiedziała ,,Oni wymieniają się śliną" xD
    Kochana ja lece bo mamiś woła na obiadek!
    Kocham mocno
    Cysia

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudo *-*
    Jejku jak słodko ;33

    Przepraszam że tak krótko, ale szkoła :c
    Czekam na nexta :**

    Kocham ♥♥
    Ola.

    OdpowiedzUsuń
  6. OMG!!!!!!!!!!!!Aaaaaaa ludzie padam ! normalnie nie żyję! Jestem taka szczęśliwa,że nie umiem tego opisać ! Boże a ta scena w kuchni normalnie perfekto !!! telefon -,- boże przepraszam ,że taki krótki ale muszę dość do siebie po przeczytaniu tej perełki !
    Kochana życzę weny i czekam na next !
    Milion buziaków PauLina :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Odpowiedzi
    1. Cudo.
      Zakochane gołąbki. Jak tam u naszej Leonetty kolorowo. I niech tak zostanie na długo.
      Zapraszam do mnie.
      Pozdrawiam Patty;*
      Buziaczki:*
      Czekam z niecierpliwością na next!

      Usuń
  8. Perełka kochanie <3
    chyba najlepszy <3 ;**

    OdpowiedzUsuń
  9. Mówisz że nie miałaś pomysłu tak? Jak czytałam ten rozdział to wydawało mi się właśnie na odwrót. Jak dla mnie to miałaś bardzo wiele pomysłów. Rodziła był cudowny i czekam na next. W piątek next będzie u mnie http://jortini-para-siempre-moja-historia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka