środa, 14 października 2015

Rozdział 9 : "Bo tak!"

Kochani! Dziękuję za piękne i bardzo motywujące komentarze :*
Post dedykuję
Mellon Mell <3
Dziękuję, że jesteś i mnie wspierasz :*

Komentujcie !!!


No i nadszedł upragniony weekend. W sobotę wstałam o 9:00. Wyspana, pełna sił, gotowa na nowy dzień ruszyłam do garderoby. Dzisiaj postanowiłam zająć myśli ćwiczeniami, bieganiem. Ogólnie rzecz biorąc sportem. Z półki wzięłam więc sportowy stanik oraz legginsy do biegania. Potem poszłam do łazienki. Ubrałam się, odświeżyłam, związałam włosy i lekko pomalowałam. Następnie zeszłam na dół. W jadalni siedział Fede.
-Hej Vilu!
-Cześć Fede - odpowiedziałam z entuzjazmem. Nie gniewałam się już na niego. Moim dzisiejszym postanowieniem było : NIE MYŚLEĆ O LEONIE. Nie wiem dlaczego, ale czułam się szczęśliwa i wesoła. Na mojej twarzy znajdował się ogromny uśmiech. Nie powinno tak być, ponieważ gdzieś z tyłu głowy miałam wkodowane imię Leon. A ja nie potrafiłam sobie tego odkodować. Na szczęście, jak na razie nie zmarnowałam żadnej sekundy na rozmyślanie o przystojnym szatynie. Usiadłam przy stole, na którym było przygotowane śniadanie.
 - Gdzie są rodzice? - zapytałam przyglądając się pustym krzesłom.
- Musieli wyjechać w delegację do innego miasta. Wrócą w poniedziałek.- oznajmił
-I nic mi nie powiedzieli ?! -krzyknęłam.
-Chcieli, ale mama uznała, że zbyt słodko spałaś. - powiedział udając mamę. Westchnęłam cicho.
-Vilu, nie wiem jak ty, ale ja mam pewien pomysł.
-Jaki?
-Moglibyśmy zorganizować domówkę.
-A Olga i Ramallo?
-Olga jest chora i będzie dopiero w poniedziałek, a Ramallo dzisiaj nie pracuje. -oznajmił.
-No więc opowiedz mi szczegóły. -powiedziałam poruszając brwiami. Chłopak się zaśmiał.
- Więc, za jakieś 3 godziny pojedziemy do sklepu. Kupimy tam jedzenie, napoje. Ty zaprosisz swoich znajomych, a ja swoich. Możemy też napisać na FB. Bo przecież im więcej osób tym lepsza impreza. - powiedział.
-Wiesz, nie jestem tego taka pewna... -oznajmiłam. Lubię imprezy, ale z doświadczenia wiem, że kończą się ona albo bójką, albo ogromnym bałaganem, albo naćpanymi lub napitymi ludźmi. Na mojej twarzy pojawił się chyba strach, bo Fede powiedział:
-Spokojnie Vilu, niczym się nie martw. Jedyne co będziesz musiała zrobić, to pomóc mi zorganizować. Ok?
-No dobra. - odpowiedziałam i zaczęłam jeść płatki.
Po śniadaniu postanowiłam poćwiczyć. Włączyłam więc filmik z ćwiczeniami na mięśnie brzucha. Ćwiczyłam pół godziny. Następnie napiłam się wody i obmyłam twarz. Potem wróciłam do sypialni i chwyciłam telefon. Sprawdziłam wszystkie możliwe portale społecznościowe. Zaraz potem z szuflady wyjęłam słuchawki i zeszłam na dół.
- Gdzie idziesz Violetto?
-Idę pobiegać. Będę za godzinę. Pa! - i wyszłam z domu. Kiedy opuściłam posesję włożyłam do uszu słuchawki i wybrałam moją ulubioną play listę. Z tego co pamiętałam, w parku jest wiele osób biegających, więc nie będę czuła się dziwnie. Zaczęłam biec. Kiedy znalazłam się w parku, biegałam po wyznaczonych alejkach. Uwielbiałam to robić. Pozwalało to (przynajmniej w moim przypadku) zapomnieć o problemach, a przy okazji spalić trochę kalorii. W pewnym momencie przebiegałam obok pięknego drzewa. Z zadziwienia aż się zatrzymałam. Było to drzewo wiśni. Wszędzie fruwały białe płatki. Wzięłam głęboki wdech. Pachniało tu kwiatami. Przymknęłam oczy by nacieszyć się tą beztroską, przyjemną chwilą. Wówczas leciała piosenka Ed'a Sheeran'a "Photograph". No i niestety w tym momencie pomyślałam o Verdasie. Postanowiłam więc zmienić piosenkę. Kiedy moim uszom doszła inna melodia, zdecydowałam pomyśleć o czymś innym. Wybrałam temat imprezy. Główkowałam nad tym, co będziemy robić. Czy tańczyć, śpiewać, a może grać w butelkę. ? Tego pewnie dowiem się podczas domówki.
Nagle z rozmyślań wyrwało mnie uderzenie. Ktoś walnął mnie w ramie. Szybko się obróciłam. Był to mężczyzna. Niestety nie widziałam jego twarzy, bo się nawet nie obrócił. Nie wspomnę o przeproszeniu mnie.
-Uważaj jak biegasz! - krzyknęłam. Jednak to nie pomogło. No i wówczas, jak to ja, nie mogłam tego tak zostawić. Szybko pobiegłam za chłopakiem. Gdy już byłam blisko niego szarpnęłam go za ramię.
-Poczekaj! - krzyknęłam. Chłopak się zatrzymał i odwrócił w moją stronę. I właśnie w tym momencie stanęłam jak wryta. Moim oczom ukazał się Verdas.
 - Leon..-zaczęłam
-Violetta? - wydawał się być bardzo zdziwiony. Szybko wyjął słuchawki z uszu. -Mówiłaś coś?
-Tak! Uderzyłeś mnie jak biegłeś! I nawet nie przeprosiłeś! -krzyczałam.
-Przepraszam, ale zamyśliłem się. - oznajmił. Westchnęłam. -Nic ci nie jest?
-Nie, dziękuję za troskę. - powiedziałam z ironią.
-Viola..- zaczął. Wiedziałam, że ponownie chce ze mną porozmawiać.
-Nic nie mów! -krzyknęłam.
-Nie! Violetta! Koniec tego, mam dosyć! Musisz ze mną porozmawiać! - on też krzyczał. Czułam, że teraz już nie ucieknę. Lecz nagle zadzwonił mój telefon. Szybko spojrzałam, kto do mnie dzwoni. Był to Federico.
-Przepraszam. - powiedziałam do szatyna i odebrałam. - Tak Fede? -spytałam.
-Violetto, gdzie jesteś!? Mieliśmy jechać na zakupy, a ciebie nie ma od ponad 2 godzin!
-Przepraszam, coś mnie zatrzymało. - wówczas spojrzałam wrogo na Verdasa.
-Wracaj już, ok?
-Jasne już wracam. - mówiłam to patrząc pewnie w oczy Leona. Po chwili się rozłączyłam. - Przepraszam, ale muszę wracać do domu. - oznajmiłam. Chłopak westchnął kręcąc przecząco głową.
-Nie Viola! Nigdzie nie idziesz!
-Nie rozkazuj mi! - krzyknęłam i na moment spojrzałam na nagi tors Leona. Ależ on boski...- Koniec Viola!-  pomyślałam. - Cześć - rzuciłam w jego stronę i pobiegłam w przeciwnym kierunku. Dobrze wiedziałam, że moment naszej szczerej rozmowy jest coraz bliżej. Leon już się denerwuje. Nigdy nie daję mu dojść do słowa.
Po 10 minutach szybkiego biegu, byłam już w domu. Szybko poszłam wziąć prysznic. Następnie założyłam zwiewną, białą sukienkę, gdyż na zewnątrz było bardzo ciepło. Włożyłam buty i zeszłam na dół. Na parterze nikogo nie było, więc wyszłam z domu i zamknęłam drzwi na klucz. Po chwili siedziałam już w aucie brata. Ruszyliśmy.
W sklepie kupiliśmy przekąski, napoje, alkohol. Potem wróciliśmy do domu i wszystko rozpakowaliśmy. Następnie napisaliśmy do naszych znajomych, że organizujemy imprezę. Miałam wielką nadzieję, że Verdas nie dowie się o domówce. Nie miałam ochoty go widzieć. Potem pomogłam bratu wszystko rozstawić i przygotować muzykę.
Wszystkich zaprosiliśmy na 19;00. Po chwili postanowiłam zacząć przygotowania, gdyż była 16;00. Umyłam włosy i mocniej się pomalowałam. Następnie weszłam do garderoby. - Co by tu założyć?- myślałam. Ostatecznie zdecydowałam się na złote, cekinowe szorty z wysokim stanem i luźną, białą koszulę. Z wybranym zestawem ruszyłam do łazienki. Tam się ubrałam, wysuszyłam włosy i pokręciłam je lokówką. Poprawiłam jeszcze pomalowane wcześniej usta. Praktycznie byłam gotowa. Wyszłam z łazienki. Użyłam perfum i założyłam naszyjnik od rodziców. Kiedy spojrzałam na zegarek była 17:40. Miałam jeszcze trochę czasu, więc postanowiłam pomalować paznokcie. Przed tą czynnością założyłam buty. Malowanie paznokci zajęło mi około 30 minut. Potem zeszłam na dół. Wszystko było już gotowe. Zerknęłam na telefon. Była 18;15. Było jeszcze sporo czasu. Postanowiłam, że zadzwonię do rodziców. Lepiej teraz, niż podczas imprezy. Szybko wybrałam numer mamy. Po kilku sygnałach kobieta odebrała.
-Tak?
-Cześć mamo! Co u was?
-O! Witaj Vilu, u nas wszystko dobrze. Mamy dużo pracy. Od rana siedzimy w papierach. - oznajmiła.
-A w jakim mieście jesteście? - zapytałam.
-Nie znasz. To miasto na drugim końcu kraju. - kiedy to powiedziała ulżyło mi.
-Aha.
- Co u was?
-U nas wszystko dobrze. Nudzimy się trochę. A kiedy wracacie?
-Jak wszystko będzie dobrze, to w poniedziałek rano. - po tych słowach na mojej twarzy pojawił się uśmiech. - Jesteście zdrowi? W razie jakiegoś wypadku dzwońcie do Ramallo! - mówiła z troską. 
-Jesteśmy cali i zdrowi mamo! Nie martw się. - uspokajałam kobietę. Nagle do salonu wszedł Fede. -Mamo, musze już kończyć. Uważajcie na siebie. Pa! Kocham cie.- zakończyłam rozmowę.
Chłopak usiadł obok mnie.
-Fede, mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę z tego, że ja nie będę sprzątała po twoich pijanych kolegach!
-Spokojnie Vilu. To są dorośli ludzie, którzy znają granice...- zaczął. Po chwili spojrzeliśmy na siebie i zaczęliśmy się śmiać. Oboje wiedzieliśmy, że to nieprawda. Potem pogadaliśmy jeszcze chwilę. Następnie cicho puściliśmy muzykę. Nagle naszą rozmowę przerwał dzwonek do drzwi. Spojrzałam na telefon. Była 19;00. To pewnie pierwsi goście.
Federico poszedł otworzyć drzwi. Wówczas zobaczyliśmy Ludmi, Fran, Larę, Naty i Cami. Wyglądały bosko. Szybko wstałam z kanapy i podbiegłam do nich. Mocno je przytuliłam i zaprosiłam do środka.
-Dziewczyny poznajcie się. To mój brat Fede. - mówiłam wskazując na brata.
-Fede, to są Camila, Fran, Lara, Naty i Ludmiła. -zwróciłam się do brata.
-Hej dziewczyny. - chłopak przywitał się z każdą z moich przyjaciółek.
-W czymś wam pomóc? - spytała Camila
-Wiesz, mogłybyście pomóc mi przynieść napoje z kuchni do jadalni. - zaproponowałam.
-Jasne. - odpowiedziały.
Kiedy rozstawiałyśmy napoje, przyszło wiele ludzi. Byli to przyjaciele Fede. Z moich znajomych zawitał Mike ze swoimi kumplami. Bardzo dokładnie się przyglądałam tej paczce, ale nie zauważyłam ich "wodza", którym był Leon. Ulżyło mi. Byłam w kuchni i nakładałam przekąski, kiedy nagle poczułam na karku jakiś oddech. Szybko się obróciłam. Moim oczom ukazał się Mike. Byłam przerażona.
-Hej Violetto.... -zaczął.
-Cześć- rzuciłam cicho.
-Miło tu u ciebie...- powiedział. Po chwili ujął dłonią mój policzek. Szybko się wyrwałam i ruszyłam w kierunku salonu. Odchodząc pokazałam mu środkowy palec. - Co za dupek- pomyślałam. Jeszcze niedawno myślałam tak o Leonie. Czy teraz też tak uważam.? Nie mam pojęcia. Dosyć myślenia o nim na dziś! Kiedy byłam w salonie, wszyscy już tańczyli. Uśmiechnęłam się. Po chwili podeszły do mnie dziewczyny.
-Chodźmy w jakieś cichsze miejsce..- zaproponowała Fran. 
-Jasne, chodźmy do mojego pokoju. - oznajmiłam. Od razu ruszyłam w kierunku schodów. Gdy szłam, czułam na sobie wzrok Mike. Westchnęłam cicho. Tak bardzo mnie wkurzał. Po chwili byłyśmy już u mnie. Dziewczyny rozsiadły się wygodnie na łóżku, pufie, podłodze i krześle. Ja usiadłam na parapecie.
-Vilu, co się dzieje między tobą a Verdasem.?- zapytała Ludmiła.
-Wiesz..- nie wiedziałam jak się wykręcić. Na szczęście ktoś zapukał do drzwi. Powiedziałam „proszę”. Wówczas zobaczyłam Diego. Uśmiechnęłam się i podbiegłam do niego. Przytuliłam go.
-Hej Diego!
-Cześć Vilu. Hej dziewczyny. - przywitał się.
Po chwili wypuścił mnie z uścisku.
-Muszę ci powiedzieć, że zorganizowaliście super imprezę. Ludzie na dole bawią się wyśmienicie.- rzekł.
-Cieszę się. - powiedziałam cały czas uśmiechając się do Diego. Chwilę później do pokoju wszedł Fede.
-Hej Diego! - przywitał się.
-Cześć.- odpowiedział Diego.
-Dziewczyny, nie siedźcie tutaj. Na dole jest mega impreza. - powiedział.
Posłuchałyśmy go i ruszyłyśmy na dół. Trochę potańczyłyśmy, ale Mike zaczął mnie wkurzać, więc wzięłyśmy swoje napoje i poszłyśmy do kuchni. Tam rozmawiałyśmy. Na moje szczęście Ludmi nie poruszyła ponownie tematu Verdasa. Impreza trwała już 45 minut. Wszyscy sie dobrze bawili.
Kiedy tak rozmawiałyśmy ktoś zadzwonił do drzwi. Dzwonek był ledwie słyszalny. Szybko przeprosiłam koleżanki i poszłam otworzyć.
W tym momencie wszystko zostało przekreślone, wszystko, cały mój udany wieczór.
-Leon? - powiedziałam z niedowierzaniem.
-Hej Vilu.- chłopak wyglądał szaleńczo przystojnie! Nie mogłam oderwać od niego wzroku. Lecz w miarę szybko się otrząsnęłam.
-Co ty tu robisz?! - powiedziałam z wyrzutem.
-Federico mnie zaprosił... - zaczął. - Wpuścisz mnie? -zapytał . Patrzyłam na niego. Czułam, że ta noc nie będzie należała do udanych.
-Jasne. - powiedziałam i otworzyłam szerzej drzwi. Chłopak wszedł do domu. Mijając mnie uśmiechnął sie lekko. Po chwili zamknęłam drzwi, a raczej nimi trzasnęłam. Byłam wkurzona. Wzięłam kilka wdechów i wydechów. Potem wróciłam do kuchni.
-Vilu, co się stało.? -zapytała Naty.
-Przyszedł Leon... - zaczęłam. Dziewczyny od razu wiedziały o co mi chodzi.
-Violetto, nie daj mu się... A wracając..- zaczęła Ludmi. Wiedziałam, że chce kontynuować temat Leona, który poruszyłyśmy w moim pokoju. Musiałam jakoś zareagować.
-Dziewczyny, chodźcie potańczyć! - powiedziałam. Te momentalnie poderwały się z miejsc. Po chwili byłyśmy już w salonie. Niektórzy tańczyli, niektórzy pili, niektórzy siedzieli i rozmawiali. A niektórzy obściskiwali się i całowali... Chwila, chwila. Cofnęłam swój wzrok na osoby wymienione jako ostatnie. Przyjrzałam się bliżej. Westchnęłam. To był Verdas. Całował się namiętnie z jakąś dziewczyną, którą pierwszy raz widzę a oczy. Ona opiera się o ścianę, on do niej przylega. Wywróciłam oczami. Miałam zamiar dobrze się bawić. Weszłam więc w tłum tańczących ludzi. Razem z dziewczynami tańczyłyśmy, śpiewałyśmy i śmiałyśmy się. Potem postanowiłam pójść z Fran do  mojego pokoju, by poprawić sobie makijaż. Byłyśmy tam 10 minut, kiedy nagle muzyka zamilkała. Ze zdziwieniem spojrzałam na koleżankę. Po chwili usłyszałyśmy.
-Vilu, Fran! Schodźcie! Gramy w butelkę.! - usłyszałam głos Federcio. Od razu ruszyłyśmy na dół. Wiedziałam, że nie obejdzie się bez tej gry. W salonie było zapalone światło. Dopiero teraz zauważyłam jak dużo ludzi przyszło. W tłumie zauważyłam też Verdasa.
Kiedy byłyśmy już na dole, usiadłyśmy w kółku.
-A wiec gramy tradycyjnie. Na pytania i zadania. - rzekł Fede.
-Ok- przytaknęli .
Zaczęliśmy grę. Pytania i zadania były naprawdę różne. Pytali o pierwszą miłość, pocałunek, seks. Kazali się pocałować, przytulić, zrobić coś głupiego.
Przyszedł czas na jednego z kumpli Mika. Chłopak zakręcił butelką. Na moje nieszczęście wskazała mnie. Serce zaczęło mi szybciej bić. Nie wiedziałam, czego mam się po nim spodziewać. Nie wiedziałam też, która opcja jest lepsza. Pytanie czy zadanie. W końcu zdecydowałam.
-Co wybierasz piękna? - zapytał z głupkowatym uśmieszkiem.
-Zadanie. - odparłam.
-Ok.... a więc- zaczął rozglądać się po innych, siedzących w kole. Jego spojrzenie zatrzymało się na Leonie, który znajdował się po drugiej stronie okręgu. - Wstań, podejdź do Leona. Następnie usiądź na nim okrakiem i zrób mu na szyi malinkę.- powiedział z szyderczym uśmiechem. Wiedział, że nie lubię Verdasa. Zrobił to specjalnie. Serce biło mi jak szalone. Nie wiedziałam co mam zrobić. Dyskretnie spojrzałam na Leona. Chłopak siedział po turecku i się śmiał. Wszyscy zaczęli klaskać i wykrzykiwać moje imię. - Dam redę. - pomyślałam. Dla mnie to nic nie znaczyło. - Zadanie jak każde inne – próbowałam sobie to wytłumaczyć.
Jeszcze raz spojrzałam na twarze innych. Wszyscy patrzyli na mnie i mnie dopingowali. Wzięłam głęboki wdech  i wydech. Po chwili wstałam. Pewnie podeszłam do Leona, siedzącego na podłodze. Chłopak patrzył na mnie z niedowierzaniem. Ja tez nie wierzyłam w to co miałam za chwilę zrobić. Myślałam, że serce zaraz mi wyskoczy.
Cały czas patrzyłam na chłopaka z góry. Nie miałam wyjścia. Musiałam to zrobić. Zrobiłam krok w stronę Leona. Teraz moje nagi znajdowały się za nogami chłopaka. Po chwili przykucnęłam, tym samym zniżając się. Wówczas siedziałam już okrakiem na nogach Verdasa. Nasze twarze były blisko siebie. Czułam jego oddech. Moja twarz nie wskazywała żadnych uczuć. Po chwili ujęłam dłońmi szyję  chłopaka i przekręciłam głowę. Już nie patrzyłam mu w oczy. I w tym momencie przyłożyłam moje czerwone usta do jego szyi. Przyssałam się, inaczej przecież nie mogłabym zrobić mu malinki. Po kilku sekundach oderwałam się od Verdasa. Spojrzałam na miejsce, w którym przed chwilą spoczywały moje wargi. Było zaczerwienione. Przejechałam po nim kciukiem. Następnie oderwałam dłonie od jego szyi i wyprostowałam się. Robiąc malinkę czułam przepiękny zapach jego perfum. Jego skóra była bardzo ciepła i miękka. Następnie spojrzałam na chłopaka. Jego twarz również nie wskazywała żadnych uczuć. Szybko wstałam i wróciłam na swoje miejsce. Moje serce juz się uspokoiło. Wszyscy bili mi brawo. Spojrzałam na Ludmiłe. Była bardzo zdziwiona. Potem graliśmy jeszcze pół godziny. Wówczas ani razu nie spojrzałam na Verdasa.
Po zabawie ponownie zaczęliśmy tańczyć. Minęła godzina lub dwie. Zachciało mi się pić. Poszłam więc do kuchni, by nalać sobie napoju. Przez otwarte drzwi widziałam, że chłopaki piją alkohol. Obok nich siedział Leon. Jednak on nie pił. Nie wiem dlaczego, ale byłam coraz bliższa dania szansy na wytłumaczenie wszystkiego Leonowi. Szybko oderwałam od niego swój wzrok i nalałam sobie soku. W kuchni nie było nikogo oprócz mnie. A przynajmniej wtedy tak myślałam.
-Violetta. - powiedział chłopak. Bardzo dobrze znałam ten głos. To był Leon. Nie obróciłam się, dlatego on podszedł do mnie. Stanął obok mnie i wpatrywał się we mnie. Ja na niego nie patrzyłam. Swój wzrok wbiłam w blat wyspy kuchennej. Chłopak nalał sobie napoju.
-Nie pijesz? – zapytałam, wciąż nie patrząc mu w oczy.
-Nie dziś. Przyjechałem motorem. -oznajmił.
-Aha. - powiedziałam. Nastała cisza. Chciałam wyjaśnić to zajście podczas gry w butelkę. Jednak on był szybszy.
-Vilu, co do tego zadania.. - zaczął. Nie wiedziałam co chce mi powiedzieć, więc wtrąciłam się.
-Właśnie. Chcę ci powiedzieć, że ono kompletnie nic dla mnie nie znaczyło. To nie zmienia niczego między nami. Jasne?- powiedziałam szybko. Chłopak wywrócił oczami. Nagle zobaczyłam za nim dziewczynę , z którą się całował. Postanowiłam to wykorzystać i mieć ostatnie słowo. - Chyba już wszystko wyjaśniliśmy,  prawda  ? - nie poczekałam na odpowiedź. - Myślę, że ktoś ma nadzieję, że dzisiejsza impreza skończy się w łóżku.. - powiedziałam i wskazałam palcem na dziewczynę stojącą za nim. Szybko wyminęłam tych dwojga i ruszyłam do salonu. Byłam z siebie dumna.
W pewnej chwili spojrzałam na zegarek. Było 2;00 w nocy. - Ale czas szybko leci- pomyślałam. Tyle rzeczy wydarzyło się w tak krótkim czasie. Kiedy rozmyślałam, tańczyłam razem z dziewczynami. Bardzo dobrze się bawiłam. W pewnym momencie zaczęliśmy tańczyć w parach. Co chwile je zmienialiśmy. Utrudnieniem było to, że mieliśmy zawiązane chustką oczy. Dopiero w momencie, w którym DJ ( w tym przypadku kolega z mojej klasy) pozwoli nam na to, mogliśmy ją zdjąć. Było to zazwyczaj w połowie piosenki, czasami trochę później. Na początku tańczyłam z Maxim, potem z Fede, Diego, Andresem, kolesiem z paczki Verdasa. Muzyka była różna. Leciały piosenki wolne i szybkie. Po chwili skończyła się piosenka. Z grzeczności podziękowałam chłopakowi, z którym tańczyłam. Zaraz potem założyłam chustkę. DJ włączył wolną muzykę. Chodziłam i "szukałam". Nagle z kimś się zderzyłam. Pomyślałam, - Dlaczego by z nim nie zatańczyć. On chyba pomyślał to samo, bo w pewnym momencie jago dłonie znalazły się na mojej talii. Po chwili lekko przyciągnął mnie do siebie. Nie wiem kto to był, ale lekko przyłożyłam głowę to jego klatki piersiowej. Nie wiem też dlaczego, ale czułam się bardzo bezpiecznie. Chłopak czasami przesuwał swoje dłonie lekko w górę. W pewnym momencie wciągnęłam powietrze. Skądś znałam ten zapach. Ale wówczas nie chciałam o tym myśleć. Chłopak tańczył naprawdę dobrze. Uśmiechałam się sama do siebie.
Nagle DJ powiedział, że możemy zdjąć chustki. Kiedy to zrobiłam, bardzo tego pożałowałam. Musiałam wytężyć wzrok, aby cokolwiek zobaczyć, bo było bardzo ciemno. Osoba, z którą tańczyłam przed chwilą to Leon!
-Leon?!
-Violetta..-moje serce zaczęło szybciej bić. Staliśmy twarzą w twarz. Inni nadal tańczyli, my jednak staliśmy wpatrzeni w siebie. Przełknęłam głośno ślinę. On jest taki przystojny. Nie wiedziałam co powiedzieć. To dlatego znałam te perfumy. Potrząsnęłam przecząco głową i uciekłam. Nie wiedziałam co robię, ale tak już się stało. Pobiegłam do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi. Usiadłam na łóżku. Nagle ktoś zapukał. Jak zawsze powiedziałam "proszę". Pożałowałam tego. Błyskawicznie do pokoju wszedł szatyn.
-Co ty ode mnie chcesz? - krzyknęłam
-Violetto, czemu uciekłaś? - zapytał. W sumie, ja też nie wiedziałam dlaczego to zrobiłam.
-Nie ważne...-powiedziałam to, bo nic innego nie wpadło mi do głowy.
-Przestraszyłaś się mnie? -powiedział z rozbawieniem w glosie.
-Naprawdę śmieszne Leon! - krzyknęłam
-No to czemu?!
-Bo tak! - powiedziałam jak małe, niedojrzałe dziecko. Chłopak był jeszcze bardziej rozbawiony. spojrzałam na niego pytającym wzrokiem.
-Violetta! Zachowujesz się jak dziecko!- powiedział rozbawiony.
-Ja!?
-Tak, ty! Co to w ogóle za odpowiedź: "Bo tak"?
-Wiesz,  na pewno jestem bardziej dojrzała niż ty! - wciąż krzyczeliśmy na siebie.
-Podaj jakiś argument!
-Chcesz?! Dobra! Jesteś egoistycznym dupkiem! Krzywdzisz innych! Bawisz się ich naiwnością! Ta dziewczyna, którą dzisiaj całowałeś. Na pewno liczy na coś więcej. A ty bawisz się jej słabością do ciebie! Myślę, że już od dawna nie liczysz, która to z kolei. Jesteś okropny i niedojrzały!
-O, proszę cię! Myślę, że z chęcią byłabyś na miejscu jednej z nich...-powiedział. Spojrzałam na niego ze złością.
-Że co proszę?! Na ich miejscu? Nigdy. Zejdź mi z oczu! -wskazałam na drzwi. Chłopak jakby nagle zdał sobie sprawę, ze rani mnie swoimi słowami.
-Violetta, przepraszam. Nie chciałem tego powiedzieć...
-Wyjdź! - krzyknęłam.- Myślałam, że czujesz jakiś żal. Że chcesz mi wszystko wytłumaczyć.. A ty co? Obrażasz mnie i uniżasz do poziomu twoich dziewczyn, czy kim są tam one dla ciebie... Nienawidzę cie. Tak zawsze było i będzie. Przez ten cały czas mieszałeś mi w głowie... Ja, głupia, w pewnym momencie ci uwierzyłam.. Byłam gotowa cie wysłuchać.- nagle z moich oczu zaczęły lecieć łzy. Nie wiem dlaczego. Przecież on mnie tylko obraził, nie skrzywdził zbyt mocno. Ale chyba wystarczająco by zacząć płakać. Przed oczami stanęły mi momenty z dzieciństwa. Poczułam jeszcze większy żal. Łzy wciąż płynęły. Szybko wytarłam je wierzchem dłoni.
-Vilu...Przepraszam, nie chciałem tego powiedzieć..-postanowiłam mu przerwać.
-Wiesz co, daruj sobie. Myliłam się co do ciebie. Dzisiaj, kiedy kazali mi zrobić malinkę na twojej szyi byłeś mi obojętny, nie darzyłam cię nienawiścią tak jak to było wcześniej. Ale się pomyliłam. A teraz zostaw mnie w spokoju.- oznajmiłam . Z moich oczu popłynęły kolejne łzy. Chłopak obrócił się i wyszedł. Zamknęłam drzwi na klucz. Chciałam być sama. Usiadłam na parapecie. Ponownie zaczęłam płakać. Sama siebie nie rozumiałam. Przecież on nie jest dla mnie nikim ważnym. Nic do niego nie czuje, chociaż nie. Czuję do niego nienawiść, obrzydzenie i żal.
 Patrzyłam przez okno. Nagle usłyszałam dźwięk zapalającej się maszyny. Spojrzałam na ulicę. Spod mojego domu szybko wyjechał motor. - To on- pomyślałam. Wzięłam głęboki wdech. Po chwili wypuściłam powietrze. Chciałam dać mu szansę. Dać mu wszystko wytłumaczyć. On jednak musiał wszystko zniszczyć.
Minęło 20 minut. Postanowiłam, że zejdę na dół. Tak też zrobiłam. W salonie impreza toczyła się dalej. Nagle ktoś podszedł do mnie i złapał za rękę. Po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Dobrze wiedziałam, że to nie Leon. A każda inna osoba była od niego lepsza. Obejrzałam się. Zobaczyłam Diego. Uśmiechnęłam się i przytuliłam się do niego. Stałam tak wtulona w chłopaka. Było mi tak bardzo ciepło, miło i przyjemnie. Po chwili sie otrząsnęłam i odkleiłam się od chłopaka. Staliśmy na przeciwko siebie i patrzyliśmy sobie w oczy. Diego spojrzał na mnie z troską. Chyba na moim policzku płynęła jeszcze jedna łza, bo chłopak przetarł mi kciukiem po policzku. Uśmiechnęłam się lekko.
-Vilu, co się stało? - zapytał
- To bez znaczenia- odpowiedziałam.
- Dlaczego Leon tak szybko zbiegł z góry i wyszedł? - dopytywał. Chłopak dobrze wiedział, że Verdas był u mnie w pokoju. - To przez niego płaczesz?
- Możemy o tym nie rozmawiać, proszę. - błagałam. Diego się uśmiechnął i mnie przytulił. Leciała wolna muzyka, więc zaczęliśmy tańczyć.
Resztę imprezy spędziłam gadając z dziewczynami. O 5;00 wszyscy się już rozeszli. W salonie zostałam tylko ja i Federico.
- Vilu, idź spać. To ja to organizowałem, więc i ja posprzątam. - oznajmił. Uśmiechnęłam sie do niego i poszłam do siebie. Byłam bardzo zmęczona. Szybko się wykąpałam i zmyłam makijaż. Przebrałam się w piżamę i weszłam do ciepłego łóżka. Nie minęło 10 minut, a ja juz spałam.



'''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''








Moi drodzy!
I jak sie Wam się podoba nowy pościk ?
To chyba najdłuższy jaki kiedykolwiek napisałam :P
Mam nadzieję, że to docenicie.

Kolejny post dzisiaj lub jutro <3
Chociaż myślę, że jutro :)
Do następnego !

                                                                       - Ola -                                                                      
KOMENTUJCIE!!!!


5 komentarzy :

  1. super !!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham.
    Wrócę jutro kicia.
    Melloniasta:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Kociaku!
      Masz mało komentarzy, smuteczeg...
      Dziękuję Ci ogromnie za dedykacje. To wielkie wyróżnienie dla mojej osoby.
      Ty piszesz jak laska, która zajmuje się tym że 4 lata. Serio. Takie jest moje zdanie. Uwielbiam Twoje pisanie i częstotliwość dodawania next'ów. Ah... rozpływam się. Rzeczywiście, ten rozdział jest zadziwiająco długi. Warto było czekać. Hmm... mamy domówkę i Verdasa na motorku! Hah. Czy oni zawsze muszą się kłócić? To tak mnie zasmuca... ja chcę namiastę Leonetty. Czekam na to. Wg to Twoja historia jest extra. Zawsze taka ciekawa.
      Kocham Cię!
      Weny.
      Melloniasta:*

      Usuń
  3. Piękne kochana.
    Impreza.
    Taniec Leonetty.
    Kłótnia Violi i Leona.
    Gra w butelkę.
    Zadanie Violi.
    Malinka.
    Zapraszam do mnie.
    Kocham twoje opowiadanie.
    Pozdrawiam Patty;*
    Buziaczki♥♡♥

    OdpowiedzUsuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka