Miłość bywa nieszczęśliwa. Wydaje ci się, że poznałeś osobę, z którą chcesz spędzić resztę życia, założyć rodzinę...
Jednak wszystko przemija. W pewnym momencie budzimy się i zdajemy sobie sprawę, że to był błąd. To był błąd, którego skutkiem jest złamane serce.
Miłość bywa okrutna, ale tylko wtedy, kiedy darzymy nią nieodpowiednią osobę.
Leon Verdas miał 20 lat kiedy się ożenił. Wydawało się mu, że to ta jedyna.
Rodzice chłopaka chcieli, by na początku przejął po nich firmę, a później zajął się życiem prywatnym.
Kilka miesięcy po ślubie, małżeństwo zostało rodzicami. Ich syn, Nico był kąpią ojca. Te same duże, zielone oczy. Oczy pełne miłości i dobroci.
Leon ostatecznie przejął firmę po rodzicach. Był właścicielem, a zarazem szefem w ogromnej kancelarii prawniczej.
Po 8 latach pięknego życia, zaczęły się problemy.
Nico miał 8 lat. Potrzebował rodziców, a w szczególności kochającej matki. Matki, której nie widział zbyt często. Kobieta wyjeżdżała na kilkudniowe spotkania biznesowe. Leon miał na głowie całą kancelarię, dom oraz syna.
Żona Verdasa zaniedbywała obowiązki matki jak i żony.
Ostatecznie, po wielu kłótniach, małżeństwo doszło do wniosku, że nie są sobie przeznaczeni. Wzięli więc rozwód.
Po pewnym czasie, Leon dowiedział się, że kobieta go zdradzała, a była z nim tylko dla pieniędzy. Pozbawił ją praw do syna.
Od tamtego czasu szatyn próbuje pogodzić rolę ojca jak i dobrego prawnika. Jest to trudne, jednak dostaje ogromne wsparcie ze strony przyjaciół oraz rodziny. Nie ma on czasu na poznanie kogoś, kto mógłby wypełnić pustkę w jego sercu.
8-letni chłopiec był dla Verdasa całym światem. Nie wyobrażał sobie bez niego życia.
Żyli sami. Sami w wielkim domu. Chłopiec nie rozumiał, dlaczego mama odeszła. Leon jednak nie potrafił mu tego wytłumaczyć.
Z błogiego snu, mężczyznę wybudził donośny dźwięk budzika. Otworzył oczy. Była 7:30. Cicho westchnął i wstał z łóżka. Od razu udał się do kuchni w celu przygotowania śniadania.
Tym razem zrobił omlety.
Kiedy skończył, postanowił obudzić Nico.
Wszedł więc po schodach na górę. Gdy stał już przy drzwiach do pokoju syna, delikatnie je otworzył. Chłopczyk nadal spał.
Mężczyzna po cichu wszedł do sypialni. Podciągnął żaluzje, w celu oświetlenia pokoju światłem dziennym.
Później podszedł do łóżka Nico i usiadł na nim.
Zaczął gładzić chłopca po policzku. Bardzo go kochał.
-Nico, musisz wstać - szeptał mężczyzna. Próbował go stopniowo obudzić. - Nico - wciąż szeptał.
Chłopiec delikatnie otworzył oczy i się uśmiechnął.
-Jeszcze chwila tato - powiedział chowając twarz w poduszkę.
- Dobrze, za 15 minut znowu tu przyjdę - oznajmił - Ale wtedy nie ma wymówki. Rozumiemy się ? - spytał ze szczerym uśmiechem na twarzy.
-Tak... - odpowiedział.
Mężczyzna opuścił pokój swojego syna i udał się do łazienki. Tam wziął szybki prysznic. Później wszedł do garderoby. Wybrał, a następnie ubrał na siebie granatowy garnitur, krawat i białą koszulę. Tak właśnie wyglądał jego strój do pracy.
Użył jeszcze perfum oraz założył zegarek. Przelotnie spojrzał na prawą dłoń. Jeszcze niedawno, na jednym z palców znajdowała się obrączka. Wróciły wspomnienia...
Potrząsnął głową, by je odgonić. Nie miał zamiaru żyć przeszłością. Liczyło się teraz, dziś.
Gotowy ponownie udał się do pokoju 8-latka.
-Nico, wstawaj - powiedział. Chłopczyk usiadł na łóżku, po chwili wstał na równe nogi.
-Tato... - zaczął - Mam prośbę - podszedł do ojca. Leon ukucnął, by malec mógł się przytulić.
Tak też się stało.
-Coś się stało? - Verdas był lekko przejęty.
-Tak - odpowiedział Nico - Jeśli mnie kochasz, pozwól mi nie iść do szkoły - powiedział ojcu na ucho.
Leon wybuchł śmiechem.
- Chodź na śniadanie - rzucił i wyszedł z pokoju chłopca.
Przy posiłku, jak zawsze dużo rozmawiali i śmiali się. Potem malec poszedł się ubrać i umyć zęby.
Gotowy zszedł na dół.
- Nico, zakładaj buty i jedziemy. - powiedział ojciec.
- Ale jesteś pewien, że nie mogę zostać w domu? - spytał uroczo Nico.
-Jestem pewien - odpowiedział Leon, śmiejąc się. Po chwili podszedł do syna i ucałował go w czubek głowy.
Kiedy malec założył buty, mężczyzna wziął plecak syna i razem wyszli z domu. Potem wsiedli do czarnego auta. Młody Verdas z tyłu, starszy za kierownicą.
Po 10 minutach drogi byli pod szkołą. Nico chodził do prywatnej podstawówki. Leon nie chciał, by jego syn zetknął się z nieodpowiednim zachowaniem wśród rówieśników. Miał pieniądze, więc posłał syna do prywatnej placówki.
Razem wysiedli z samochodu. Chłopiec założył plecak.
Potem ojciec i syn weszli do budynku. Przy szatni, mężczyzna ucałował chłopca w czoło
-Do zobaczenia po szkole. - rzucił i posłał mu ciepły uśmiech.
- Cześć tato - pożegnał się i dołączył do rówieśników.
Po 15 minutach drogi Leon był już w kancelarii. Jak zawsze, został miło powitany przez swoją sekretarkę. Po podpisaniu pewnych dokumentów udał się do swojego biura. Na dzisiejszy dzień nie miał zaplanowanych żadnych rozpraw i spotkań z klientami. Tylko papierkowa robota.
Wszedł do biura i stanął przy szklanej ścianie z okien. Oddychał miarowo.
Zastanawiał się, dlaczego w jego życiu wszystko się nie układa.
Był zniechęcony do kobiet. Jedna zniszczyła mu życie. Nie miał zamiaru dawać na to szansy innej.
Po chwili przemyśleń usiadł przy burku i zaczął uzupełniać dokumenty.
Kiedy wybiła 14:00, Verdas zerwał się z fotela i wyszedł z biura. Za 15 minut jego syn kończył lekcje. Machnięciem ręki pożegnał się z sekretarką.
Po pewnym czasie siedział już w aucie. Odpalił silnik i ruszył.
Po upływie 10 minut znalazł się pod szkołą. Wyszedł z auta i udał się w kierunku wejścia.
Kiedy przeszedł przez próg szkoły, rozległ się donośny dźwięk dzwonka. Wszystkie dzieci zbiegły ze schodów. Mężczyzna czekał przy szatni.
Wtem zobaczył swojego syna. Nie był on jednak sam. Towarzyszyła mu młoda kobieta. Leon ruszył w ich kierunku.
- Dzień dobry - powiedziała
- Dzień dobry. Czy coś się stało? - spytał lekko zdenerwowany Verdas.
- Spokojnie, nic złego - uspokoiła go - Jestem nauczycielem angielskiego. Uczę pańskiego syna. - mówiła z uśmiechem na twarzy.
- Ma jakieś tyły? - dopytywał się.
- Nie, wręcz przeciwnie. Chodzi o to, że Nico jest bardzo dobry z angielskiego. Szczere mówiąc, jest najlepszy z całej klasy. Dlatego chciałabym prosić o to, aby ktoś udzielał mu korepetycji. Nie mam serca patrzeć jak taki talent się marnuje, a w tej klasie się nie rozwija. - wytłumaczyła kobieta.
- Dobrze, więc zna może pani jakiegoś dobrego korepetytora? - spytał.
- Tak, moja koleżanka udziela korepetycji.
- Mogłaby pani podać mi jej numer?
- Oczywiście - odpowiedziała i wyjęła telefon z torebki. - Ma na imię Violetta Castillo. Proszę się na mnie powołać. Moje nazwisko to Stone.
- Dobrze.
Nauczycielka podała numer kontaktowy. Następnie pożegnała się i odeszła.
Gdy chłopczyk się przebrał, razem z ojcem udali się w kierunku auta. Jak w każdy dzień tygodnia po szkole, zajechali na obiad do restauracji. Byli tam stałymi bywalcami.
Po posiłku wrócili do domu.
Chłopiec poszedł odrobić lekcje, a mężczyzna poszedł się przebrać. Wybrał jeansy i bluzkę z krótkim rękawkiem.
Z zamiarem odpoczynku, usiadł wygodnie na kanapie i włączył jakiś film.
Po godzinie oglądania wstał i poszedł do pokoju syna, by sprawdzić jak sobie radzi z nauką.
Leon był bardzo dumny z Nico. Nigdy nie miał z nim żadnych problemów. Chłopiec był bardzo dojrzały jak na swój wiek.
Gdy zapukał do sypialni młodego Verdasa, ten odpowiedział mu "proszę".
- Radzisz sobie? - spytał z troską ojciec.
- Tak. Już skończyłem. - odpowiedział.
- Nico, chciałbym porozmawiać z tobą o tych dodatkowych zajęciach angielskiego - zaczął - Chciałbyś je mieć?
- Tak tato. Ja naprawdę lubię angielski. Zazwyczaj nudzę się na lekcjach.
- Dobrze. To jeszcze dzisiaj zadzwonię do pani i umówię cię na pierwsze zajęcia.
- Super!
Ojciec podszedł do syna i ucałował go w czoło. Później wyszedł z pokoju, lekko przymykając drzwi. Zszedł na dół i wyciągnął z kieszeni telefon. Wybrał zapisany wcześniej numer do korepetytorki. Wziął głęboki wdech i nacisnął przycisk "zadzwoń".
Po kilku sygnałach mężczyzna usłyszał ciepły głos młodej dziewczyny.
- Słucham? - powiedziała.
- Dobry wieczór. Pani Violetta Castillo?
- Tak, przy telefonie.
- Dostałem pani numer od panny Stone. Dzwonię w sprawię zajęć dodatkowych z języka angielskiego.
- Rozumiem.
- No więc oferta nadal jest aktualna? - spytał ojciec Nico.
- Jak najbardziej.
- Wspaniale.
- Rozumiem, że te korepetycje będą udzielane dla pańskiego dziecka? - lekko się zaśmiała.
- Tak, dla mojego syna. - odpowiedział z uśmiechem na twarzy. Dziewczyna wydawała się być bardzo miłą i przyjazną osobą. - Kiedy mogłaby pani przyjść na pierwsze spotkanie?
- Aktualnie douczam tylko jedną dziewczynkę, więc pasują mi wszystkie dni oprócz poniedziałku po południu.
- Więc może we wtorek? - zaproponował.
- Nie ma sprawy. a gdzie i o której mam być?
- Razem z synem jesteśmy w domu od 16:00, więc może pasuje pani 18:00?
- Tak, pasuje.
- Cudownie - powiedział. Następnie podał adres. Pożegnali się z uśmiechem na twarzy.
Był czwartek. do pierwszych zajęć zostało kilka dni. Nie wiadomo dlaczego, Leon nie mógł doczekać się tego spotkania.
Szybko poszedł do pokoju syna i mu o wszystkim powiedział.
Według Verdasa, dni mijały niemiłosiernie wolno.
Kiedy we wtorkowy poranek otworzył oczy, jego serce zaczęło szybciej bić. To ten dzień. Dzień, w którym pierwszy raz spotka kobietę o ciepłym, pełnym radości głosie.
Z radością przygotował śniadanie i obudził syna. Po posiłku oboje się ubrali. Mężczyzna odwiózł syna do szkoły, sam pojechał do kancelarii.
Cały dzień siedział jak na szpilkach. Nie mógł się skupić.
Po 2 godzinach rozmyślania postanowił wziąć się w garść i przestać myśleć o nadchodzącym spotkaniu.
Kiedy spojrzał na zegarek, spostrzegł, że jest 14:00. Chwycił najważniejsze rzeczy z biurka i wyszedł z pomieszczenia. Pożegnał się z sekretarką i opuścił budynek.
Przy wejściu do szkoły spotkał swojego syna.
- Co ty tu robisz? Lekcje się jeszcze nie skończyły.
- Dzisiaj pani wypuściła nas wcześniej - powiedział Nico.
Starszy Verdas objął go ramieniem i razem ruszyli do auta. Ja zawsze zajechali do restauracji. Leon kompletnie zapomniał o korepetycjach.
Na szczęście w czas spostrzegł, która jest godzina.
Do domu przyjechali po 16:00. Chłopiec poszedł odrabiać lekcje, a mężczyzna, jak zawsze postanowił się przebrać.
Później szatyn zaczął przyrządzać kolację. Wtem usłyszał dzwonek do drzwi.
- To ona - szepnął do siebie.
Ostatni raz spojrzał w lustro. Poprawił fryzurę i ruszył w kierunku drzwi. Wziął głęboki wdech. Ostatecznie otworzył drwi wejściowe.
- Dobry wieczór - usłyszał ten sam ciepły, kobiecy głos.
- Dobry wieczór - jego oczom ukazała się niewysoka brunetka z włosami do ramion. Była szczupła. Jej oczy poza tym, że były brązowe, były przepełnione radością i dobrocią. Dziewczyna była przepiękna.
Mężczyzna szerzej otworzył drzwi.
- Zapraszam - posłał jej przyjazny uśmiech.
Kobieta weszła do środka, pozostawiając za sobą słodki zapach. Verdas wziął głębszy wdech.
Gestem ręki, Leon zaprosił ją do salonu.
- Dobrze, więc na początku może zaproponuję pani coś do picia. - rzekł lekko zestresowany.
- Poproszę wodę, jeśli można - odpowiedziała nieśmiało.
- Nie ma sprawy. Za chwilę wrócę. Proszę się rozgościć.
Kiedy Verdas wszedł do kuchni zaczął rozmyślać.
Dziewczyna wyglądała na góra 22 lata. Nie wiedział, dlaczego tak mocno się przy niej denerwuje. Czuł ogromną chęć poznania jej bliżej.
Gdy wrócił do salonu, dziewczyna siedziała na kanapie.
- Proszę - powiedział stawiając szklankę pełną wody na stoliku.
- Dziękuję - odpowiedziała cicho - No więc, na samym początku chciałabym sprawdzić poziom angielskiego u pańskiego syna.
- Dobrze, a co do stawki za godzinę?
- Proponuję 60 zł - mężczyzna potwierdził kiwając głową.
- To może zawołam syna - zaproponował.
- Dobry pomysł - lekko się uśmiechnęła.
Leon poszedł na górę. Do salonu wrócił z ośmioletnim chłopcem.
- Dzień dobry - przywitał się nieśmiało.
- Dzień dobry. Jak masz na imię? - mówiła delikatnie dziewczyna. Jej głos był podobny do głosu kochającej matki.
- Nico - odpowiedział.
- A ile masz lat?
- Osiem.
Chłopczyk usiadł obok swojego taty.
- Może pan zostawić nas samych? Chciałabym przeprowadzić test diagnozujący.
- Już mnie nie ma - rzucił Leon i ucałował syna w czoło.
Mężczyzna wrócił do kuchni i kończył przyrządzać kolację.
Cały czas rozmyślał o pięknej brunetce. Nie wiedział, dlaczego utkwiła mu w głowie.
Do rzeczywistości przywrócił go głos Nico.
- Tato, już skończyliśmy.
- Dobrze już idę - odpowiedział mężczyzna.
Leon poprawił swoje gęste włosy i ruszył za synem.
- I jak? - zapytał Verdas słodkiej dziewczyny.
- Uważam, że jak na ośmioletniego chłopca, Nico bardzo dobrze zna angielski. Po prostu pójdę z materiałem do przodu, rozwinę to czego uczył się dotychczas.
- Wspaniale.
- Więc godzina i dzień tygodnia panu odpowiada?
- Tak.
- Tato, ja chciałbym mieć zajęcia dwa razy w tygodniu! - wtrącił Nico.
- Jesteś pewien? - dopytywał szatyn.
- Tak.
- No dobrze. Więc jest możliwość, by przychodziła do nas pani dwa razy w tygodniu?
Dziewczyna uśmiechnęła się promiennie.
- Z przyjemnością. Tylko w jaki dzień?
- Może we czwartek?
- Ok. O tej samej porze, tak?
- Tak.
- Dobrze, więc do zobaczenia we czwartek - zwróciła się do chłopca.
- Dobranoc - odpowiedział jej i pobiegł na górę.
Leon wskazał ręką stronę wyjścia. Dziewczyna posłała mu uroczy uśmiech i ruszyła w tamtym kierunku.
- Dziękuję - zaczął mężczyzna.
- Nie ma za co. Douczanie pańskiego syna będzie przyjemnością.
Verdas się cicho zaśmiał. Cały czas w jego głowie pojawiało się jedno pytanie. Jednak nie wiedział czy może je zadać. Po krótkiej walce z samym sobą, powiedział:
- Wiem, że to nie jest odpowiednie pytanie, ale wciąż głowię się ile pani ma lat - był lekko skrępowany.
- Nic się nie stało - odpowiedziała z uśmiechem na twarzy - Mam 24 lata.
- Bardzo młodo pani wygląda.
- Dziękuję - speszyła się.
- Przepraszam, że tak panią wypytuję.
- Nie szkodzi - powiedziała i pociągnęła za klamkę. Ich oczom ukazała się ściana padającego deszczu.
- Przyszła pani piechotą ?
- Tak - odpowiedziała nieśmiało.
- Podwiozę panią - zaproponował.
- Nie, dziękuję.
- Ale to nie problem.
- Nie może pan zostawić syna samego.
- Spokojnie, powiem pani, która sprząta, żeby go na chwilę przypilnowała.
Dziewczyna wywróciła teatralnie oczami.
- Proszę chwilę poczekać. Tylko pójdę po kluczyki.
- Dobrze.
Po paru chwilach mężczyzna wrócił. Obydwoje wyszli z domu drzwiami prowadzącymi do garażu.
Wsiedli do czarnego, drogiego auta.
- Gdzie mam panią zawieść?
Dziewczyna powiedziała adres.
Jechali w ciszy. Czasami na siebie spoglądali. Po 10 minutach byli na miejscu. Violetta wysiadła, wcześniej dziękując za podwiezienie.
Leon wrócił do domu.
Cały wieczór myślał o szatynce z pięknymi oczami. Nie mógł przestać.
Środa minęła spokojnie, tak jak każdy dzień.
W czwartkowy poranek, Leon miał bardzo dobry humor. nie mógł się odczekać spotkania ze śliczną dziewczyną.
Cały dzień w pracy próbował się skupić na dokumentach, rozprawach. Z trudem mu to wychodziło.
Po odebraniu syna ze szkoły, pojechali razem na obiad.
W domu pomógł synowi odrobić lekcje.
Nim się obejrzał, usłyszał dzwonek do drzwi. Nie zdążył się nawet przebrać z granatowego, męskiego garnituru, na coś bardziej wygodnego.
Z wielkim uśmiechem otworzył drzwi.
- Doby wieczór.
- Dobry wieczór - odpowiedziała jemu brunetka. Była ubrana w zwiewną sukienkę.
Mężczyzna zaprosił ją do domu. Ta, weszła i usiadła na kanapie.
- Napije się pani czegoś?
- Może sok pomarańczowy.
- Już przynoszę.
Po minucie Leon był znów w salonie.
- Nico jest u siebie. Może panią do niego zaprowadzę?
- Dobrze.
Dziewczyna chwyciła szklankę i torbę z książkami. Podążała za szatynem.
- Ma pan piękny dom - powiedziała idąc po schodach.
- Dziękuję.
Kiedy stanęli przed drzwiami do pokoju chłopca, Leon delikatnie zapukał. Gdy uzyskał pozwolenie na wejście, otworzył drzwi.
- Synku, masz zajęcia angielskiego.
Chłopczyk odwrócił się twarzą do ojca i Violetty.
- Proszę, niech pani wejdzie - powiedział Leon.
Potem zszedł na dół i zaczął gotować. Próbował zastąpić synowi matkę. Nie zawsze mu to wychodziło, ale próbował.
Nim się spostrzegł, minęła godzina.
Wtem usłyszał rozmowy dochodzące z salonu.
- Nico, potrafisz naprawdę dużo - mówiła dziewczyna.
- Bez przesady - powiedział chłopiec.
Leon umył dłonie i na ile mógł, ogarnął się. Przed chwilą miał styczność z mąką.
Z uśmiechem na twarzy wyszedł z kuchni.
- Już skończyliście?
- Tak - odpowiedziała dziewczyna.
- Dobranoc - pożegnał się Nico i ruszył do swojego pokoju.
Brunetka spojrzała na mężczyznę z lekkim rozśmieszeniem.
- Ma pan we włosach mąkę - zaczęła się śmiać.
Leon energicznie potrząsnął włosami, co sprawiło, że pozbył się białego proszku.
- Tak to jest, jak próbuje się być ojcem i matką.
Dziewczyna spoważniała.
- Przepraszam, nie powinnam.
- Spokojnie, nic się nie stało. To ja nie powinienem pytać pani o wiek. Jest mi głupio. - tłumaczył.
Brązowooka uśmiechnęła się pogodnie.
- Mam pytanie - rzekł. Dziewczyna spojrzała na niego pytającym wzrokiem - Bo ja się kompletnie nie znam. Chodzi o to, czy marchewkę trzeba obierać? - mówił całkiem poważnie.
Brunetka wybuchła śmiechem.
- Ale ja mówię całkiem poważnie.
- Przepraszam - próbowała się powstrzymać - Tak, marchewkę trzeba obierać.
- Dobrze, a czy mogłaby pani mi pokazać jak to się robi?
- Nie ma sprawy.
Odłożyła na kanapę książki i ruszyła do kuchni.
Podczas obierania warzyw, dziewczyna postanowiła przerwać denerwującą ją ciszę.
- Pańska żona. . .
- Ona nie jest już moją żoną - rzucił trochę niemiło.
- Przykro mi.
- Mi nie. Zabrała mi tylko mój cenny czas. Jednak bez niej nie miałbym syna.
- Myślałam, że umarła. . .
Leon się zaśmiał.
- Nie umarła. Po prostu wzięliśmy rozwód.
- Rozumiem - odparła.
- Czym się pani zajmuje, oprócz korepetycji oczywiście?
- W tym roku kończę studia stomatologiczne.
- Da się to pogodzić?
- Jeśli się chce, to można zrobić wszystko - odpowiedziała - A pan, czym się zajmuje?
- Mam własną kancelarię prawniczą.
- Ciekawe.
- Tak, jednak staram się jak najczęściej bywać w domu. Niestety, wówczas muszę siedzieć do późna i nadrabiać papierkową robotę, którą powinienem robić w pracy. Ale czego nie robi się dla dziecka.
- Widać, że mocno pan kocha swojego syna.
- Tak. . . Poza rodzicami i dalszą rodziną, mam tylko jego.
Brunetka się lekko uśmiechnęła. Podziwiała mężczyznę za to, co robił i jaki był.
- Nico ma cudownego ojca.
- Dziękuję, ale daleko mi do ideału.
- Jak każdemu.
Kiedy skończyli krzątać się po kuchni, Leon zaproponował.
- Może zostałaby pani na kolację?
- Przepraszam, ale muszę podziękować.
- Trudno, następnym razem - odwzajemnił jej uśmiech.
Odprowadził brunetką do wyjścia.
- Do wtorku - powiedziała
- Dobranoc i dziękuję za wszystko.
Dziewczyna się zaśmiała.
- Nie ma za co.
I wyszła.
Leon spędził wieczór z synem. Razem oglądali film. Oboje wtuleni w siebie. Mężczyzna cały czas myślał o brązowookiej.
Kiedy spostrzegł, że Nico zasnął, wziął go na ręce i zaniósł do sypialni.
Później sam się umył i położył spać.
^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^
Hey :D
Przychodzę do Was z moim pierwszym w życiu OS!
Jak pewnie zauważyliście, będzie kilka części.
Jeszcze nie wiem ile...
Po prostu nie chciałam zrobić zbyt długiego :)
Mam nadzieję, że pomysł się Wam spodobał.
*^*^*^^*
Nie wiem czy zauważyliście, ale OS jest z okazji 10 k wyświetleń!
Dlatego chciałabym Wam serdecznie podziękować za te 3 lub 4 miesiące, które spędziliście czytając moje opowiadanie.
Mam nadzieję, że mnie szybko nie opuścicie, bo ja na razie nie zamierzam odchodzić.
Chociaż jest ciężko :P
Dziękuję też za GENIALNE komentarze <3
Jesteście niesamowici!
*^*^*^*
Bez bicia stwierdzam, że pisanie OS nie jest moją mocną stroną.
Ja uwielbiam się rozpisywać. . .
A pisząc OS mam pewne ograniczenia co do długości :)
Ale mam nadzieję, że jest w miarę przyzwoity.
Czekam na Waszą opinie!
Nie wiem kiedy pojawi się kolejna część OS lub rozdział.
Z pewnością w tym tygodniu!
KOMENTUJCIE - MOTYWUJCIE
Do następnego OS lub rozdziału
Ola :*