sobota, 26 września 2015

Rozdział 3 "Wsiadasz?"

KOMENTUJECIE  -----> MOTYWUJECIE <3


Szybko chwycił mnie za rękę i prowadził w nieznanym mi kierunku. Po pewnym czasie znaleźliśmy się pod pięknym domem. On otworzył mi drzwi. Weszliśmy. Wszędzie było ciemno. Chłopak zapalił światło i ciągnął mnie za sobą. Kiedy znaleźliśmy się, jak przypuszczałam, w jego sypialni. zdjął koszulkę i spodnie. Stał przede mną w samych bokserkach! Podszedł do mnie i zaczął ściągać mi koszulkę, a potem szorty. Kiedy byłam już w samej bieliźnie chwycił mnie w talii i przyciągnął do siebie. 

Nagle obudziłam się. Byłam cała roztrzęsiona. Co to ma być? Czy ja śniłam o tym szatynie? Nie możliwe. Usiadłam na łóżku i zapaliłam lampkę. Wzięłam telefon do ręki i spojrzałam na godzinę. 3:30. Genialnie! Odłożyłam telefon i zgasiłam światło. Ułożyłam się wygodnie, lecz nie mogłam zasnąć. Próbowałam przestać myśleć o przystojnym szatynie, lecz nie mogłam. VIOLA! STOP! CO SIĘ Z TOBĄ DZIEJE!?  Nie mogłam pogodzić się z tym, że on jest tak okropny, że tak bardzo krzywdzi ludzi wokół. Myślałam tak przez kilka minut. Ale potem ponownie odpłynęłam...

Obudził mnie głośny huk, Zerwałam się i szeroko otworzyłam oczy. Nie wiedziałam co to za hałas. Nie musiałam długo czekać, aby dostać odpowiedź, ponieważ cały pokój nagle został oświetlony, a po chwili usłyszałam huk. No tak, burza. To genialna wiadomość! Przecież ja tak kocham burze.! Żartowałam sama do siebie... Burza zawsze kojarzy mi się to z horrorami. a poza tym boje się, że piorun uderzy w dom, auto czy cokolwiek znajdującego się blisko mnie lub w którym jestem ja. Ponownie spojrzałam na telefon. Była 5:00 . Tym razem postanowiłam nie dać za wygraną i wytrzymać całą burze. - Violetto, przecież jesteś bezpieczna! W domu nic ci się nie stanie! A te horrory to tylko wymysły reżyserów, których celem jest doprowadzić ludzi do szaleństwa! -pomyślałam i zakryłam głowę poduszką. Tak bardzo się starałam nie dać za wygraną zjawisku atmosferycznemu. Jednak to się nie udało. W pewnym momencie otworzyłam oczy. I już tego żałowałam, ponieważ oczy przeszył mi blask pioruna, a po chwili usłyszałam trzask. Szybko wstałam z łóżka i wybiegłam z pokoju. Bez pukania weszłam do sypialni rodziców. Kiedy tam weszłam zobaczyłam ich. Kobieta leżała wtulona w męża, trzymała głowę na jego torsie, a on otulał ją ręką. Nie chciałam ich budzić, więc wyszłam z pokoju. Następnym ratunkiem jest Fede. Ponownie bez pukania otworzyłam drzwi. Zobaczyłam brata, który leżał na łóżku, zapatrzony w telefon. 
-Vilu. coś się stało?
W tym momencie pokój przeszył blask, a po chwili zagrzmiało. 
-Nie musisz nic mówić-powiedział z uśmiechem na twarzy i przesunął się, tym samym robiąc dla mnie miejsce. Położyłam się obok niego i wtuliłam w jego tors. Przypomniałam sobie o rodzicach. i opowiedziałam o tym Fede. Chłopak był jeszcze bardziej zdziwiony niż ja. Już od długiego czasu uważaliśmy, że rodzice nigdy nie będą szczęśliwi. A to całe ich "małżeństwo": to fikcja. Jednak chyba coś się zmieniło. Kiedy piorun ponownie uderzył ja mocniej wtuliłam się w brata.
-Aż tak bardzo boisz się burzy?
-Nie Fede, ja tyko udaję...- odpowiedziałam bratu, a on zaczął się śmiać. 
-Nie bój się Violetto...ze mną jesteś bezpieczna.-uspokajał mnie.
-Fede, a ty się nie boisz burzy?
-Nie.- odpowiedział
- To dlaczego nie spałeś?
-Nie spałem, ponieważ obudziło mnie uderzenie pioruna. A potem nie mogłem zasnąć, bo było zbyt głośno.- rzekł Federico.
-Kocham cię Fede...-powiedziałam i dałam mu buziaka w policzek.
- Ja ciebie też Vilu.- odpowiedział chłopak przytulając mnie do siebie. 
Potem rozmawialiśmy jeszcze chwile. Z Federico czułam się naprawdę bezpiecznie. Czy z kimś oprócz niego, taty i mamy mogę się tak czuć ?  - Pewnie nie - odpowiedziałam sobie w myślach. Zanim się zorientowałam, już spałam.
Kiedy obudziłam się, otworzyłam oczy. Obok mnie nie było Federico. Rozejrzałam się po pokoju. Nikogo tam nie było. Spojrzałam na zegar wiszący na ścianie. Wskazywał on 12:00. Co?!  Jeszcze nigdy tak długo nie spałam! Co mi się stało. Nagle zobaczyłam, że na poduszce leży mała karteczka.

Vilu...
Tak słodko spałaś, że nie chciałem Cie budzić. Powiem Ci,że musisz być naprawdę zmęczona, bo aktualnie jest 10:00. A Ty o tej porze zawsze jesteś już na nogach :) 
Wyszedłem na spotkanie z Maxim. Nie chcę abyś się martwiła. Bo nie będziesz mogła się dodzwonić do mnie. W nocy rozładował mi się telefon. A w domu nie ma prądu. 
Do zobaczenia później 
Fede 

Po przeczytaniu listu od brata wstałam i poszłam do mojego pokoju. Postanowiłam wziąć prysznic, ponieważ ta noc nie należała do spokojnych. Owinięta w ręcznik poszłam do garderoby wybrać sobie zestaw na dziś. Chwila..- Jaka dzisiaj pogoda?- pomyślałam. Kiedy wyszłam z pomieszczenia pełnego ubrań przeszłam przez sypialnię i zatrzymałam się przy szklanej ścianie. Podwinęłam żaluzję. Zobaczyłam że jest bardzo pochmurno. Otworzyłam balkon . Poczułam uderzenie wilgotnego, orzeźwiającego i chłodnego powietrza. Nie daje więcej niż 18 stopni. Wróciłam do garderoby. Wybrałam jasne jeansy z dziurami na kolanach i zwiewną, białą koszulę z kołnierzykiem. Potem wróciłam do łazienki. Ubrałam się, lekko pomalowałam i rozpuściłam włosy. Kiedy wyszłam z łazienki prysnęłam się perfumami i założyłam bransoletkę z Pandory. Potem zeszłam na dół. Na stole w jadalni zostało tylko nakrycie dla mnie. Kiedy usiadłam przy stole przyszła Olga
-Witaj skarbie! Jak się spało?
-Dzień dobry Olgo. Dobrze, tylko w spokojnym śnie przeszkodziła mi burza. Ale dziękuję. -odpowiedziałam kobiecie smarując nutellą pierwsza kromkę. Po śniadaniu umyłam zęby. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Zeszłam na dół i odszukałam Olgę.
-Olga, nie wiesz gdzie są rodzice?-spytałam.
-Pojechali z samego rana załatwiać jakieś ważne sprawy. 
Westchnęłam i wyszłam z kuchni. Nie było prądu, więc nie było TV. Wzięłam telefon do ręki i zaczęłam przeglądać FB, Instagrama, Twittera i wiele innych. Minęło kilka godzin, kiedy postanowiłam, że przejdę się. Powiedziałam Oldze, że wychodzę. i tak też zrobiłam. Szłam w nieznanym mi kierunku. Próbowałam zapamiętać jakieś szczególne miejsca, ponieważ mogłam się zgubić. Po pewnym czasie zaszłam do lodziarni. Kupiłam tam mrożony jogurt. Jadłam go idąc.  Po godzinie marszu doszłam do parku. Usiadłam na jednej z ławek i przyglądałam się zakochanym siedzącym naprzeciwko mnie. Po 15 minutach wstałam i szłam w kierunku domu. Spojrzałam na telefon. Był 17:30. - Może Fede już wrócił? - pomyślałam z nadzieją. Szłam sobie wolno. Wdychałam głęboko przyjemnie wilgotne powietrze. Nagle zaczęło kropić. Byłam w połowie drogi do domu. Pozostało mi około 10 minut szybkiego marszu. Kiedy nagle zaczęło lać. Biegłam ile sił w nogach. Byłam już kompletnie przemoczona. W pewnym momencie samochód przejeżdżający obok mnie zwolnił. Nie zwracając na niego uwagi biegłam dalej. Lecz gdy usłyszałam wołanie zatrzymałam się
-Hej! Poczekaj!-skądś znam ten głos. Kiedy się obróciłam nie miałam już najmniejszych wątpliwości do kogo należał. Był to głos szatyna, o którym dzisiaj śniłam. 
-Wsiadaj! - krzyknął przez otwarte okno. 
-Dziękuję za propozycję, ale wolę biec niż jechać z Tobą! - krzyknęłam w jego kierunku, obróciłam się i ruszyłam w kierunku domu. On jednak nie odpuszczał i wolno jechał obok mnie. 
-Wsiadaj, będziesz chora!
-Daj mi spokój! Nie chcę i koniec! 
Nagle błysnęło i zagrzmiało, a ja stanęłam jak wryta. - O nie! Tylko nie to! Dlaczego właśnie teraz?! - pomyślałam i spojrzałam w kierunku samochodu, który zatrzymał się obok mnie. 
-Wsiadasz? -jeszcze raz spytał szatyn. Wzięłam głęboki wdech. I ruszyłam w kierunku samochodu. Wsiadłam i zapięłam pasy. Powiedziałam mu adres pod jaki ma mnie zawieźć. On przytaknął i ruszył. Jechaliśmy w ciszy, takiej cudownej ciszy. Nie miałam zamiaru jej przerywać. Nie chciałam się do niego odzywać. Pomimo tego, że był tak miły i mnie podwiózł, nie zmieniłam zdania o nim. Nadal był chamem, na którego nie chce mi się nawet patrzeć. Niestety, on chyba nie myślał, tak jak ja. 
-Ładnie wyglądasz w tej koszuli.. - powiedział i uśmiechnął się szarmancko. W tym samym momencie spojrzałam na siebie. Moja biała koszula była cała mokra i przylegała do mojego ciała. Tym samym, prześwitywał się mój stanik. O nie! Schowałam twarz w moje przemoczone włosy, ponieważ cała się zarumieniłam. A on zaczął się śmiać. W tym czasie myślałam jak by mu dopiec.
-Jeśli ci coś nie pasuje to nie patrz na mnie albo się zatrzymaj, a ja wysiądę! - krzyknęłam.
-Spokojnie... Nie denerwuj się... - uspokajał mnie. A ja prychnęłam.
-Mam do ciebie pytanie...- zaczął, a ja zdałam sobie sprawę, że nie jestem bezpieczna. Jadę z nieznajomym chłopakiem. Jest to chłopak, który wczoraj proponował mi wspólną noc. Myśli on też, że może mieć każdą. Zerknął na mnie a ja spojrzałam na niego pytająco.
-Mów bo umrę z ciekawości! -powiedziałam z ironią w głosie. Tak naprawdę nie obchodziło mnie żadne jego słowo. Chłopak się zaśmiał i zaczął
-Dlaczego wczoraj tak się zachowałaś ?
- Niby jak?-dopytałam, chociaż wiedziałam o co mu chodzi. Chciałam po prostu z niego pożartować.
-Nie udawaj. Chodzi mi o tą sytuację przy napojach...-ciągnął
-Powiedz mi dokładnie o którą ci chodzi, bo nie mogę sobie przypomnieć.-droczyłam się, ale wiedziałam, że to może się źle skończyć. Może mnie przecież wysadzić na deszcz, wkurzyć się na mnie lub w najgorszym razie... wykorzystać?. Nie nie nie.. o czym ja myślę! Przecież to jest normalny chłopak! Tylko zbyt pewny siebie, zbytnio arogancki i pyszny. On jednak zachował powagę.
-Chodzi mi o moment, w którym po naszej krótkiej rozmowie wylałaś na mnie sok! -powiedział trochę głośniej.
-A... tak.! O tą sytuację ci chodzi. - udawałam głupią.
-No więc, dlaczego tak się zachowałaś? I nie udawaj głupiej, bo wiem, że teraz to ciągle robiłaś!
-Dlaczego tak się zachowałam...? Błagam cię! Jakbyś nie wiedział!
-Oświeć mnie proszę, bo nie wiem! - teraz on bawił się w tą grę.
- Zrobiłam to, ponieważ jesteś pieprzonym, aroganckim i samolubnym dupkiem, który bawi się uczuciami innych! - krzyknęłam. Wiedziałam, że mogę pożałować tych słów.
-Słucham?! Co ja takiego zrobiłem? Jeśli nie byłaś chętna na moją propozycję, to wystarczyło powiedzieć : "nie"! Nie rozumiem!
-Trzymajcie mnie! Jesteś aż tak głupi? Czy tylko udajesz?- powiedziałam a chłopak prychnął. - Podchodzisz do mnie, jak gdyby nigdy nic. Mówisz, że jestem "całkiem ładna" i proponujesz mi wspólną noc. Przedtem flirtowałeś z dwiema innymi dziewczynami, plus złamałeś serce trzeciej! Czego ty tu nie rozumiesz?! - krzyczałam.
Na szczęście podjechaliśmy pod mój dom. Nie miałam chęci tłumaczyć się mu z mojego zachowania. Szybko odpięłam pasy bezpieczeństwa i zaczęłam wysiadać. 
-Dzięki za fatygę. Cześć.-odparłam sucho - A! Zapomniałabym... pozdrów ode mnie swoje koleżanki na jedną noc! -Trzasnęłam drzwiami i ominęłam czarnego mercedesa. Idąc obejrzałam się do tyłu. On śledził mnie wzrokiem i uśmiechał się łobuzersko. - Co za tupet- pomyślałam.
 Kiedy weszłam do domu zobaczyłam rodziców i Fede siedzących na kanapie. Gdy mnie zobaczyli, tak jakby odetchnęli z ulgą. Podbiegła do mnie mama. 
-Violetto, kochanie! Gdzie ty byłaś? -spytała mama przytulając mnie.
-Byłam na spacerze i złapała mnie burza. 
-Właśnie wiedzę! Vilu jesteś cała mokra! Idź się przebierz, a ja zrobię ci herbatę. 
Posłuchałam się kobiety i ruszyłam do pokoju. Tam zmieniłam ubranie na ciepłą bluzę i szare dresy. Wysuszyłam włosy i poprawiłam makijaż. Potem zeszłam na dół i poszłam do kuchni. Tam siedzieli rodzice. 
-Violetto, dlaczego nie odbierałaś od nas telefonów?- spytała tata - Martwiliśmy się o ciebie!
- Przepraszam, ale rozładował mi się telefon . - tłumaczyłam
Mama podała mi gorącą herbatę. Usiadłam na jednym z barowych krzeseł i porozmawiałam z rodzicami. Potem udałam się do swojego pokoju. Wzięłam laptopa i weszłam na FB. Miałam kilka powiadomień. Były to zaproszenia do grona znajomych od Fran, Camili, Maxiego, Andresa, Ludmiły, Diego i Naty. Wszystkie zaakceptowałam. Nagle napisała do mnie Fran:
-Violetto, spotkamy się jutro?
-Jasne - odpowiedziałam.
-To świetnie! Widzimy się jutro w parku o 11:00, ok? - napisała dziewczyna.
-OK :) -odpisałam i wyszłam z portalu.
Po chwili podeszłam do keyboardu i zaczęłam spontanicznie grać. Melodia bardzo mi się spodobała. Po pewnym czasie do pokoju wszedł Fede. Zaczęliśmy rozmawiać i nim się obejrzeliśmy było już po 20:00. Poszliśmy zjeść kolację. Potem wróciłam do pokoju, umyłam się i poszłam spać.

Szliśmy drogą usłaną płatkami kwiatów. Trzymaliśmy się za ręce. Byłam taka szczęśliwa... Kiedy spojrzałam w jego zielone oczy poczułam, że serce zaczyna mi szybciej bić. Stanęliśmy i zaczęliśmy zbliżać się do siebie. Kiedy nasze usta dzieliło kila milimetrów...

Otworzyłam przerażona oczy. W pokoju było ciemno. Co to ma znaczyć!? Violetta, przestań o nim śnić! Nawet nie znasz jego imienia! A on zachowuje się jak idiota! Nie wiem co się ze mną dzieję.. Mogłabym śnić o czymś cudownym... A śnię o pocałunku z tym chłopakiem ! FUJ! Spojrzałam na telefon. Była 1:05. Okryłam się kołdrą i pogrążyłam w dalszym śnie...


~~~~~*~~~~~~*~~~~~~*~~~~~~*~~~~~~*~~~~~~*~~~~~~*~~~~~~*~~~~~~*~~~~~~*~~~~~~



I jest rozdział numer 3 ! 
Jak człowiek coś chce to potrafi :) 
Jak Wam się podoba ? 
Co sądzicie o relacji między Violettą a szatynem?
Czy sny Violetty o czymś świadczą? 
Tego wszystkiego dowiecie się w przyszłych rozdziałach :* 
Dziękuję za to, że dotrwałeś\aś do końca <3 
Kolejny rozdział pojawi się w tygodniu.. 

Dziękuję, że jesteście :) 
KOMENTARZ=MOTYWACJA
 Pamiętajcie aby zostawiać po sobie jakiś znak.. :) 
Najlepiej w postaci komentarza! 

Do następnego 
~Ola~

13 komentarzy :

  1. Zaprosiłas, wiec jestem!
    Cudeńko. ♡ ♥ ♡
    Czekam na kolejny rozdział :-)
    Pozdrawiam Królik! Buziaczki :* ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że wpadłaś... ;)
      Następny rozdział pojawi się w tygodniu.

      Usuń
  2. Świetny <3
    Czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. I znowu ja po raz czwarty dzisiaj.
    Rozdział fenomenalny.
    Violcia ma sny o szatynie.
    Czy się w nim zakocha?
    A może on się zmieni? Dla niej?
    Violetta boi się burzy (chyba jak na każdym blogu :D hah)
    On jej proponuje podwózkę pod jej dom, ona się zgadza.
    Czekam na czwóreczkę.
    Buziaczki i pozdrowienia Paty;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj! Kicia jestem u Cb pierwszy raz i postaram się tu wpadać jak najczęściej.
    Widzę, że niedawno zaczęłaś, więc będę komentować.
    Rozdział świetny. Cundy bloguś ♥
    Zapraszam do mnie: http://leonetta-siempre-lv.blogspot.com/
    Wpadnij, napisz kom, podaj adres a będę tu częstym bywalcem :)
    Pozdrawiam.
    Weny.
    Melloniasta:*

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny ♥
    Lecę czytać dalej ;*
    Ally ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Wooow cudny rozdział. Ja kocham to opowiadanie

    OdpowiedzUsuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka