niedziela, 28 lutego 2016

Rozdział 36: " Twoja Violetta "

Rozdział dedykuję Emily Comello 
<3


Każda minuta, każda sekunda była niesamowitą męczarnią. Myśl, że wciąż go kochałam, bolała mnie najbardziej. To przecież nielogiczne. Człowiek rani cię w najgorszy z możliwych sposobów, a ty nie potrafisz przestać o nim myśleć, jak o miłości swojego życia.
Kiedy zamykałam oczy, pojawiały się obrazy naszych wspólnych chwil. Kiedy je otwierałam, w oczy rzucały mi się rzeczy, które mi o nim przypominały. Nie wiedziałam już co mam robić.
Serce mi się krajało, a do oczu nachodziły łzy, przecież tak mnie zranił. Z drugiej strony nie powinnam płakać przez kogoś, kto teoretycznie nic już dla mnie nie znaczył.
Leżałam w swoim pokoju, pokoju pełnym wspomnień. Nie obchodziło mnie, dlaczego to zrobił. Był dla mnie nikim. Oczywiście wmawiałam to sobie, bo przecież od tak, nie można przestać kogoś kochać.
Był poniedziałek, całą końcówkę tygodnia i weekend przesiedziałam w pokoju, patrząc na świat za oknem. Jakby dla mnie czas zatrzymał się w miejscu, a dla innych wciąż pędził jak szalony.
Narzuciłam na siebie jeansową kurtkę, założyłam buty i zeszłam a dół. Miałam dość odseparowania się rzeczywistości. Musiałam stawić czoła problemom, chociaż byłam niesamowicie słaba.
Straciłam ważną mi osobę w życiu. Jednak on wciąż się błąkał między granicami mojej wytrzymałości. Od naszego ostatniego spotkania minął równo tydzień. Nie byłam w szkole, bo nie miałam na to sił. Jednak w końcu musiałam wyjść z mojej kryjówki, włączyć telefon i iść do przodu.

Kiedy szłam ulicą pięknego Buenos Aires, głęboko wdychałam powietrze. Wyszłam trochę później, by nie mieć czasu na rozmyślanie i zastanawianie się czy dobrze robię idąc do szkoły.
Kiedy przechodziłam obok parkingu szkolnego, czułam na sobie wzrok wszystkich osób zgromadzonych na nim. Każdego chłopaka, każdej dziewczyny, wszystkich kumpli Verdasa. Jakby przyglądali się mi i czekali aż się potknę, rozpłaczę... A może mi się wydawało?

Kiedy przekroczyłam próg szkoły, od razu spostrzegłam Ludmi. Bez dłuższego zastanawiania się podbiegłam do niej i mocno ją przytuliłam. Trwałyśmy w uścisku przez dłuższą chwilę. Potem oderwałyśmy się od siebie i spojrzałyśmy sobie w oczy.
- Jak dobrze cie widzieć Vilu - przyznała blondynka.
Nie mogłam dalej ze sobą walczyć. Ludmiła była moją najbliższą przyjaciółką. Musiałam jej powiedzieć prawdę...
- Muszę ci coś powiedzieć - zaczęłam lekko trzęsącym się głosem.
- To mów - szepnęła.
- Nie tutaj, chodźmy na zewnątrz - rzuciłam i pociągnęłam ją za sobą.
Kiedy już siedziałyśmy na ławce przed szkołą, zaczęłam opowiadać jej wszystko. O tym, co łączy Leona i nauczycielkę angielskiego, o moich dawnych relacjach z nim, o Rose, o Clarze, o ... naszym zerwaniu. Potrzebowałam takiej rozmowy. Nie byłam już z Leonem, a potrzebowałam komuś wszystko powiedzieć. Ludmiła z pewnością nie była przypadkową osobą. Traktowałam ją jak siostrę. Często bywała u mnie w domu. Przychodziła to do mnie, to do Fede, z którym są przyjaciółmi.
Miałam do niej największe zaufanie.
Po szczerej rozmowie z blondynką wróciłyśmy do szkoły. Dziewczyna, po wysłuchaniu wszystkiego była wrogo nastawiona do Leona. Można powiedzieć, że równie mocno jak ja.
Kiedy wchodziłyśmy do szkoły, ktoś mnie przypadkowo popchnął i tym samym lekko odskoczyłam na bok. Właśnie wtedy wpadłam na kogoś całym ciałem.
- Uważaj jak chodzisz - usłyszałam męski głos i szybko odwróciłam się w stronę jego źródła.
Ku mojemu zaskoczeniu, był to Leon. On też na mnie spojrzał i wtedy jego wyraz momentalnie się zmienił. Na początku wkurzony, rozdrażniony, zamyślony chłopak stał się kompletnym przeciwieństwem.
- To teraz tak się będziesz do mnie odzywał - mruknęłam z żalem.
- Violetta - w jego głosie słyszałam skruchę - Nie wiedziałem, że to ty - zaczął tłumaczyć, a ja, jakby odcięta od rzeczywistości przyglądałam się mu pustym wzrokiem. Po jego wypowiedzi delikatnie przymknęłam oczy, by się nie rozpłakać.
Po chwili do rozmowy wtrąciła się Ludmi.
- Chodźmy Vilu - chwyciła mnie za rękę. Ja ostatni raz spojrzałam w  oczy Leona. Pełno w nich było smutku.
Byłam rozdarta.

Dziwnie było siedzieć na każdej lekcji z Leonem i nie móc się do niego odezwać. Cały czas na mnie patrzył, a ja tylko przymykałam oczy w trudnych momentach, chwilach słabości.
Po każdej lekcji jak najszybciej ulatniałam się a klasy, byle go nie spotkać. Na każdej z przerw siedziałam z Ludmiłą, ale nic do niej nie mówiłam. Tak jak zawsze, zanalizowałam moje życie.

Na stołówce również myślami byłam gdzie indziej. Co chwilę spoglądałam na wolne krzesło obok mnie. To właśnie na nim zawsze siedział Leon, tuż obok mnie, by w razie niebezpieczeństwa obronić mnie.
Co jakiś czas zerkałam na Leona, który siedział ze swoimi kolegami. Wszyscy się śmiali, dobrze bawili. Jednak mi nie było do śmiechu.
Leon jednak siedział przygnębiony, wpatrzony w jeden punkt, znajdujący się gdzieś w oddali.
Nie mogłam dłużej przebywać w tym budynku. Wszystko mi o nim przypominało. A w dodatku, on sam tu był.
Szybko zerwałam się z krzesła i chwyciłam torbę.
- Ludmiła, nie dam rady już tu siedzieć, mam dość - powiedziałam przyjaciółce i wybiegłam ze stołówki.
Ostatni raz spojrzałam na Leona. Ku mojemu zdziwieniu nie było go tam. Obejrzałam się za siebie, w poszukiwaniu tego zdrajcy.
Stał obok Ludmi, która przytrzymywała jego ramiona. Od delikatnie się wyrywał. Nagle ich spojrzenia przeniosły się na mnie. Już wiedziałam o co chodzi. Leon chciał za mną biec, a Ludmiła w ostatniej chwili go zatrzymała.
Czym prędzej wyszłam ze szkoły. Łzy wylewały mi się strumieniami, głowa pulsowała od nadmiaru myśli.
Pojawił się w moim życiu, rozkochał mnie w sobie, a kiedy nie mogło być już lepiej, zostawił... dla innej.
Szłam przed siebie, nie patrząc na nic, ani na nikogo. Z pewnością nie raz kogoś popchnęłam czy zaszłam komuś drogę. Ale wtedy miałam to gdzieś. Chciałam uciec od wspomnień i miejsc, które znaczyły dla mnie zbyt wiele.
Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za ramie i przyciąga do siebie. Nim się obejrzałam, znajdowałam się w czyichś ramionach... Kiedy wzięłam głęboki wdech, od razu rozpoznałam kto to jest. Czym prędzej odskoczyłam od niego.
- Violu - wyszeptał Leon - Nie mogę patrzeć jak cierpisz.
- Po co za mną szedłeś?! - krzyknęłam - Nie zapomniałeś przypadkiem przez kogo cierpię?
Verdas na moment przymknął oczy. Za to z moich wypływało coraz to więcej słonych łez.
- Ja - zaczął.
- Co, ty?! Wiesz, mam cie dość. Robisz jedno, a potem drugie. Zrywasz ze mną, bo podobno kogoś masz, a teraz uganiasz się za mną i mówisz, że nie możesz patrzeć jak cierpię! To chore!
Potem podeszłam do niego. Staliśmy bardzo blisko siebie.
- Leon, złamałeś mi serce - łkałam - I nienawidzę cie, bo wciąż cie kocham - przełknęłam głośno ślinę - Powiedz mi, dlaczego ze mną zerwałeś?
- Vilu, jest lepiej, jak jesteśmy oddzielnie - mówił chwytając moje dłonie.
- Nie brakuje ci moich sms-ów na dobranoc? Nie brakuje ci rozmów ze mną? Nie tęsknisz za moim uśmiechem? - wymieniałam, cała się trzęsąc - Nie brakuje ci do cholery mnie samej?!
Oczekiwałam odpowiedzi, jednak Leon ponownie zamknął oczy, jakby chciał się uspokoić.
- Nie mogę żyć bez ciebie - mówiłam, nawet nie wiedząc po co. Zranił mnie, a to właśnie ja starałam się uratować nasz związek - Ale nie mogę też już żyć z tobą.
Wszystko stracone. Znikła moja nadzieja, moja wewnętrzna siła, znikłam ja. A raczej nie znikłam, tylko Leon mnie zniszczył.
Na chwilę bezradnie się uśmiechnęłam i przyłożyłam swoją dłoń do jego policzka.
- Jak ustalisz, dlaczego tak naprawdę ze mną zerwałeś i mnie zraniłeś, to daj znać. I więcej nikomu nie dawaj nadziei, jeśli masz zranić i nie obiecuj, tak jak mi, skoro wiesz, że nie możesz dotrzymać słowa - szeptałam. Potem wspięłam się na palce i wpiłam się w jego usta.
Po namiętnym i długim pocałunku na pożegnanie, powiedziałam:
- Kocham cie Leon - jeszcze raz cmoknęłam jego wilgotne wargi - I żegnaj.
Następnie odeszłam.

Miałam ochotę wyjechać, zniknąć z Buenos Aires, zapomnieć.
Działając pod wpływem impulsu zdecydowałam się wyjechać razem z rodzicami na czteromiesięczny wyjazd w delegację. Wszystko działo się tak szybko. Jeszcze tego samego wieczoru spakowałam walizkę i pożegnałam się z dziewczynami. Rodzice załatwili domowe nauczanie. Mieliśmy wyjechać do Europy, tam chciałam zacząć od nowa, chociaż na te kilka miesięcy.

Po spakowaniu się, postanowiłam napisać list, list do Leona. wyjęłam białą kartkę, długopis i zaczęłam pisać.



Leon, 

Wyjeżdżam na kilka miesięcy. Znikam, by zapomnieć o tobie, ale też byś ty mógł zapomnieć o mnie. Można to nazwać ucieczką od problemów, jednak ja już nie mam sił. Nie chcę się bawić w grę "do trzech razy sztuka". Jestem tym wszystkim zmęczona. 
Nie wiedziałam, że to wszystko się tak potoczy. Działałam pod wpływem impulsu, ale szczerze mówiąc, chciałam tak działać, bo po dłuższych przemyśleniach, z pewnością postanowiłabym zostać.
A mój tymczasowy wyjazd wiele da dla mnie, jak i dla Ciebie. 
Nie chcę byś o mnie pamiętał. Żyj tak, jak wtedy, kiedy mnie jeszcze nie było. Ja też będę próbowała tak żyć. 
Mam nadzieję, że kiedyś się w Tobie odkocham, bo miłość do Ciebie zabija mnie i rani. 
Przez te kilka miesięcy mojej nieobecności może zmienić się wiele, może też nie zmienić się nic. Czas pokaże.
Nie chce się narzucać, dzwonić, pisać, prosić o spotkanie. Nie chcę też byś Ty to robił. Bo to i tak prawdopodobnie niczego nie zmieni. Szczerze mówiąc, chce abyś za mną zatęsknił, żebyś chociaż w jakimkolwiek stopniu poczuł brak mojej osoby. Byś kiedyś zdał sobie sprawę, że tak naprawdę to ja dawałam Ci największe szczęście.
Nie chcę ani Twoich kwiatów, ani sztucznego smutku, czy łez. Chcę tylko, byś Ty, mój ukochany, którego wciąż bardzo kocham, po moim powrocie, podszedł do mnie, razem z dziewczyną, którą pokochał bardziej ode mnie i się uśmiechnął. 
Najwidoczniej nie byliśmy sobie przeznaczeni. A nawet gdyby, jest już stanowczo za późno. 
Chcę ci podziękować za każdą spędzoną chwilę, za każdy uśmiech i pocałunek. Zmieniłeś mnie, pokazałeś, co to znaczy kochać. 
Pozwól, że zachowam sobie naszyjnik, który ostatnio od Ciebie otrzymałam. 
Wiem, jestem pełna sprzeczności. Raz mówię, że chce o Tobie zapomnieć, zaraz potem oznajmiam, że chce zatrzymać naszyjnik, który będzie mi o Tobie przypominał. 
Taka już jestem, sama nie wiem czego tak naprawdę chce...




Do zobaczenia

Twoja
Violetta 


Przetarłam wierzchem dłoni wilgotny policzek. Później zapakowałam list w kopertę i wyszłam z domu.

Drzwi do domu Verdasów, otworzył mi nikt inny jak sam Leon.
- Violetta? - był zdziwiony.
- Hej, tu jest list do ciebie - podałam mu kopertę - Odczytaj go, jak już pójdę.
- Dobrze, ale o co chodzi? Coś Ci się stało?
- Nie - szepnęłam.
- Wejdź, porozmawiajmy, proszę - jego oczy były pełne żalu.
- Nie, muszę już iść - potem ujęłam twarz Leona w dłonie i przyciągnęłam do siebie. Na jego malinowych ustach złożyłam pocałunek.
Potem odeszłam.

Federico też postanowił z nami wyjechać. Z pewnością widział, że przechodzę ciężki okres w swoim życiu.
Będąc na lotnisku, czułam, że pewien etap w moim życiu już się skończył. Stałam się kobietą, dorosłam, przynajmniej psychicznie.





*********************************************************************************







Cześć Wam!

Rozdział 36 prezentuje się właśnie tak.
Pewnie nie tryskacie entuzjazmem, ponieważ Violetta wyjeżdża. 
Cóż.. Życie xD

Mam nadzieję, że rozdział się Wam spodobał :)

Liczę na Waszą opinię w postaci KOMENTARZY!

Ale to nie koniec mojej historii!
Oczywiście, bliżej końca niż początku, ale jeszcze troszkę tu zagoszczę :)

Następny rozdział pojawi się tak jak zawsze w następny weekend :D

Życzę Wam miłej niedzieli!
Trzymajcie się ciepło :*

Wasza 
Ola <3


KOMENTUJCIE  -  MOTYWUJCIE 

24 komentarze :

  1. Odpowiedzi
    1. Wbijam na swoje miejsce.
      Rozdział Olusiu jest cudowny i smutny.
      Violetta wyjeźdza. Płakać mi się chce.
      Ostatni pocałunek? Nie ich będzie o wiele więcej.

      G.E.N.I.A.L.N.Y
      B.O.S.K.I
      Z.A.J.E.B.I.S.T.Y

      Pozdrawiam Patty;*
      Buziaczki♥♡♥

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Heej ♡
      Tak mi głupio :(
      Nie skomentowałam dwóch rozdziałów :( Przepraszam.
      A to dlatego, że mi się pierwszy skasował, a był bardzo długi i się wkurzyłam. I już nie miałam siły na drugi :c

      Jejku, jaki smutny rodział :(
      Violetta nie wie co chce. Ale kurde nie dziwie się jej.
      Leon chciał dla niej dobrze :c
      A jak teraz Violetta wyjedzie to i tak nie poprawi i tak :/
      A te sny się sprawdziły :o
      G.E.N.I.A.L.N.Y ♡♡♡
      Ale ja nie wytrzymam tak długo bez Leonetty :(
      Co z jędza z tej baby yght.... -,-
      No Ludmiła mogła już puścić Leona. Leon! Ty debilu! Mogłeś jej szybko wytłumaczyć a nie.
      Ale kocham Leona xD i wiem ze nic złego nie zrobił.
      To dla jej dobra,ale nie spodziewał się takiego obrotu spraw :(
      Nie,nie kończ tego opowiadania! To jest najlepsze co czytałam :c
      Piszesz przepięknie ♡
      Masz ogromny talent,kochana.
      Pozazdrościć ♡

      Zapraszam do mnie na "100 faktów o mnie" :)
      Czekam na nexta :D

      Kocham ♡
      Buziaczki ;*

      Usuń
    2. Olśniło mnie! Oni robili to kilka razy... wiec jak ona wyjedzie to może się okazać że jest w ciąży :o
      mądra ja ^^^^^

      Usuń
  3. Zajmę sobie Olusiu . Wrócę jak nie zapomnę :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Wbijamy na imprezę !
      WTF?! Co ja robię ze swoim życiem ?!
      Słucham sobie Cliver Zaufaj mi
      I Ta piosenka idealnie odnosi
      Się do tej historii naprawdę.
      Zaufaj mi jak chcę spełnić twoje sny !!
      Wybacz że nie skomentowałam tamtego rozdziału
      Ale miałam wtedy lenia i dalej mam.

      Rozdział cóż ..
      Bardzo Fajny :)
      Ale smutny.
      Ciekawi mnie co by było gdyby
      Violetta dowiedziała się dlaczego on z nią zerwał ?
      Jaka byłaby jej reakcja ?
      Dalej byliby razem ?
      Oboje teraz cierpią.
      Jakby wiedziała że to dla jej dobra :(
      A ten list :'(
      Wzruszający . LEON CIULU !
      WALCZ O NIĄ !!
      Ona teraz na CZTERY miesiące wyjeżdża .
      Mam nadzieję że nie spotka tam jakiegoś gogusia
      który zacznie przywalać się do niej .
      Lepiej żadnego nie było bo jak Verdas się dowie to będzie źle.
      Bardzo źle . Chociaż i tak już jest .
      A WSZYSTKO TO WINA TEJ PIERDOLONEJ NAUCZYCIELKI Z KRZYWYM RYJEM !!
      Pewnie myśli że on teraz do niej wrócić i będzie
      ,,I żyli długo i szczęśliwie "
      Nawet niech tak nie myśli !

      Oluś ... Ty masz talent !
      A ja nie mam !

      Rozdział FENOMEN !
      Pozdrawiam :( :*

      Nawet Długi wyszedł xD

      Usuń
  4. Wszystko przez tą pieprzoną nauczycielkę!
    Cóż...nie mogło być zawsze kolorowo.
    V zwierzyla się Lu. Ludmiła jak to ona nie odpuści Leonowi.

    C.U.D.O.W.N.Y.
    B.O.S.K.I.
    B.O.M.B.O.W.Y.
    G.E.N.I.AL.N.Y.
    Z.A.J.E.B.I.S.T.Y.
    W.S.P.A.N.I.A.Ł.Y.

    Violka wyjeżdża z rodzicami.
    Ciekawe co będzie po powrocie.
    Fede jedzie z nimi. Nie zostaje.
    V napisała mu list. Ejjj poryczałam się.
    Co zrobi Leon?

    Czekam na next :*
    Buziaczki :* ❤

    Maddy ❤

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział cudny jak zawsze haha
    Talent masz kobieto haha ��
    Aha no i ta historia jest cudna więc jej tak szybko nie kończ
    Sylwia Blanco

    OdpowiedzUsuń
  6. super płakałam to na prawdę cudo dodaj szybko kolejny rozdział
    zuza

    OdpowiedzUsuń
  7. Odpowiedzi
    1. OLKA!!!
      CO TY ZROBIŁAŚ!
      Jak mogłaś tak zakończyć.
      No chyba zapowiada się długi komentarz.
      Biedna Viola.
      Co ona musi przeżywać.
      Siedzieć z tym totalnym dupkiem i się jeszcze nie odzywać.
      Plus za to, że był pocałunek.
      Plus za to, że było pożegnanie.
      Jestem ciekawa, gdzie jedzie Vilu.
      Ja nie chce aby tam kogoś poznała.
      Chce aby Leon ją znowu uspokoił.
      Gdy go nie ma wisi nad nią chmurka z burzą.
      Gdy jest po deszczu następuje tęcza.
      Czemu to wszystkie jest takie trudne?
      Może Vilu będzie tam lepiej?
      Terapia zakupowa?
      Może to jej proponuje.
      Tylko broń boże żyletkę, bo przyjadę do ciebie i cię uduszę.
      Nie żartuje!
      Zapraszam do mnie na rozdział na Trace of Love już jest 4.
      Dużo się dzieje.
      Nawet jak ktoś inny czyta te komentarze to serdecznie zapraszam.
      Jak potoczą się losy Laury i Nate?
      Zapraszam jeszcze raz serdecznie.
      Jestem teraz bardzo happy.
      Tata zawiezie mnie do szkoły!
      Nie będę musiała się śpieszyć jak zwykle.
      Na spokojnie zjem śniadanko :D.
      Dobra kończę, bo się rozpisuję.
      Czekam niecierpliwie na next.

      Blairka Blanco <3

      Usuń
  8. Odpowiedzi
    1. Heejka!
      Rozdział...cudo, cudo, cudo!
      Ale ty chyba sobie jaja robisz!
      JAK TO VIOLKA WYJEŻDŻA?!
      Jej się coś chyba w główkę stało.Ma być w Buenos Aires i cierpliwie czekać na przeprosiny i wyjaśnienia od Verdasa!No właśnie...Verdas!On też pojebany. :c Jego ukochana przez tydzień nie chodzi do szkoły, nie wiadomo czy żyje, a on do cholery nic!Pff...Spokojnie Dominika-to tylko opowiadanie.Jestem na granicy wytrzymałości po prostu.Ona załamana, na dodatek ten list i ten pocałunek na pożegnanie ;-; To było takie urocze, ale jednak straszne!Kochane, ale jednak ostatni.Chociaż wiem, że to nie ostatni, ponieważ jeżeli w jakiś magiczny sposób nie połączysz Leonetty to zbieram gang i masz wjazd na chatę :D
      Także już czekam na następny :**
      Kocham <33
      Buziaki :**
      <33

      Usuń
  9. Genialne
    Fenomenalne
    CZekam na next !!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja nie mogę kobieto, co ty ze mną robisz?
    Przeryczałam cały rozdział.
    To jest nienormalne ryczę i nie mogę przestać.
    Co ty mi zrobiłaś ? :c
    Cudowny, wzruszający i piękny rozdział.
    Nic więcej nie zdołam napisać

    OdpowiedzUsuń
  11. No i wyjeżdża
    Wyjeżdża z rodzicami
    No,pieknie
    Wszystko co dobre szybko się kończy
    Cyz jakoś podobnie xD
    No,wiem
    Bardzo późno komentuje
    Ale nie miałam kompa
    Zapuściłam się z nauką.
    Niestety
    No...
    Rozdział cudowny!
    Czekam na next!
    Pozdro,xoxo
    Emily ♥

    OdpowiedzUsuń
  12. No wow... świetne, niesamowite, wspaniałe... ♡ Po prostu cudowny rozdział. Tylko trochę tak smutno i w ogóle. Kiedy nie ma Leonetty wszyscy tacy smutni, ze łzami. W ogóle to jest bardzo ciekawa jak to wszytko się zakończy. Czy Violetta i Leon jeszcze się pochodzą. Hmm... Przepraszam, że znów komentuje jako ostatnia, ale mam tyle nauki że sama już nie wyrabiam. Pozdrawiam

    Twoja
    Tini Aleksandra ♡

    OdpowiedzUsuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka