niedziela, 1 maja 2016

.02.






Można powiedzieć, że jestem z siebie dumna. Nie uginam  się pod jego stanowczym wzrokiem, nie daję się owładnąć emocjom.
Przez moment toczymy ze sobą walkę na spojrzenia, jednak on prycha i wychodzi trzaskając drzwiami. Zaczynam oddychać miarowo. Następnie siadam w wygodnym fotelu i przymykam powieki.
Kończę pracę około 18:00, a jedyne czego pragnę, to odpoczynek. Zarzucam na siebie czarny płaszcz i zjeżdżam windą na parter. Kiwam głową recepcjonistce na pożegnanie i wychodzę na ulicę zatłoczonego miasta. W tym momencie mogę zdjąć maskę.
Przechodząc przez próg apartamentu rozlega się głos dzwoniącego telefonu. Jednym ruchem wyjmują z torebki telefon i spoglądam na wyświetlacz.
- Słucham? - mówię, kiedy odbieram.
- Córeczko - słyszę kojący głos ojca - Mam nadzieję, że masz jeszcze trochę siły - zaczyna. Oczywiście, że nie mam, jednak z pewnością według niego powinnam je mieć.
- A coś się stało? - pytam, zsuwając szpilki z stóp.
- Za dwie godziny zaczyna się coroczny bankiet - mówi lekko podekscytowany - Myślę, że twoja obecność jest mile widziana, jak nie obowiązkowa - cicho wzdycham - Przepraszam, że informuję cię dopiero teraz.
- Nic się nie stało - odpowiadam. Zaraz potem wypytuję o miejsce przyjęcia i żegnam się z tatą.
W dość szybkim tempie biorę prysznic. Następnie wiąże włosy w luźnego koka, a kilka pasm wyciągam na twarz. Wykonuję też trochę mocniejszy makijaż, by zakryć zmęczenie znajdujące się na mojej twarzy.
Na sam koniec zakładam elegancką sukienkę w kolorze bordowym, która idealnie eksponuje mój biust. Po dobraniu dodatków i włożeniu szpilek wrzucam wszystkie potrzebne mi rzeczy do torebki i wychodzę.
Droga do hotelu, w którym ma miejsce bankiet nie zajmuje mi dłużej niż 20 minut. Gdy znajduje się  na głównej sali, mogę poczuć zapach męskich perfum wymieszanych z damskimi. Wyczuwalna jest też woń, z pewnością drogiego alkoholu. Z gracją schodzę po schodach, a wzrokiem poszukuję rodziców. Błąkam się między elegancko ubranymi ludźmi, kiedy w końcu dostrzegam moją matkę. Idę w jej kierunku. Po drodze mijam kilkunastu mężczyzn. Przy każdym z nich się spinam, a serce lekko przyspiesza swój rytm.
Matka, ubrana w śliwkową sukienkę wygląda perfekcyjnie. Podchodzę bliżej nich.
- Tutaj jesteś słońce - wita się ze mną mama, całując mój zarumieniony policzek. Posyłamy sobie uśmiechy, po czym witam się z stojącym obok ojcem. Kiedy podchodzi do nas kelner z kieliszkami pełnymi szampana, biorę jeden z nich.
- Jak minął ci dzień? - pyta ojciec.
- Całkiem dobrze, ale przyznam, że ta praca jest męcząca - mówię popijając napój. Nagle przypomina mi się incydent z mężczyzną, który urządził mi awanturę - Wiesz, dzisiaj przyszedł do mnie pewien mężczyzna - zaczynam, jednak kiedy słyszę za sobą męski głos, przerywam. Moje serce przyspiesza, a ja próbuję zachowywać się naturalnie. Jakby każdy nieznajomy mi mężczyzna nie powodował u mnie lęku.
- Witaj John - wydaje mi się, czy ja przypadkiem znam ten głos - Amando - kontynuuje, a ja odsuwam się od źródła dźwięku. Zraz potem spoglądam w lewo. Nie widzę jednak zbyt wiele, bo nieznajomy odwrócony jest do mnie tyłem.Właśnie całuje dłoń mojej matki. Jednak gdy się odwraca, zamieram. To ten sam mężczyzna, który wpadł dziś do mojego biura!
Wpatrujemy się w siebie przez krótką chwilę.
- Violetto, to jest Leon Verdas - przedstawia mi go mój ojciec. Głośno przełykam ślinę.
- Mieliśmy już okazję się poznać - wtrąca nieznajomy. Cała drżę pod jego spojrzeniem. Jest ono wrogie i przesycone złością.
- Jak to? - tata wydaje się być lekko zdezorientowany. W końcu zbieram w sobie siły i postanawiam się odezwać.
- Ten mężczyzna wpadł dziś do mojego biura i zaczął się awanturować - zwracam się do ojca, unikając wzroku młodego biznesmena - Możesz mi powiedzieć kim on jest?
Na moment zerkam w jego stronę. Wciąż ten sam nieprzyjemny wyraz twarzy. On wywierca we mnie dziurę! Ojciec słysząc złość w moim głosie od razu reaguje.
- Spokojnie córeczko, Leon jest moim wspólnikiem - po jego słowach na moment wstrzymuję oddech. Nie wyobrażam sobie współpracy z tym człowiekiem - Przepraszam, że nie poinformowałem cie wcześniej - dodaje.
Milczę. Nie mam pojęcia co powiedzieć. W tym momencie wszystko byłoby złą odpowiedzią. Ponownie patrzę na Verdasa. Na szczęście on nie patrzy na mnie. Spostrzegam, że jego szczęki zaciskają się nerwowo.
- Leonie, przepraszam, że nie poinformowałem cie o tym, że firmę przekazuję córce - tłumaczy mężczyźnie - Kompletnie wypadło mi to z głowy. Jednak mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe.
- Oczywiście, że nie - odzywa się w końcu. Po moim ciele przechodzi dreszcz. Ma bardzo poważny ton. Mój wzrok ponownie pada na niego, lecz tym razem na jego sylwetkę. Muszę stwierdzić, ze jest dobrze zbudowany. Idealnie wyrzeźbione ciało ukryte pod czarnym garniturem szytym na miarę.
- Cieszę się - dopowiada tata.
- Jednak zachowanie pańskiej córki nie było odpowiednie - w tym momencie spogląda na mnie, a mi robi się gorąco. Jego przenikliwe, zielone oczy wpatrują się we mnie ze złością. Mam ochotę wydrzeć mu je, ale nie mam aż tyle odwagi. Poza tym, wystarczyłoby zetknięcie z jego skórą, bym przestraszona uciekła.
- Że co proszę? - pytam zażenowana - To pan wpada do mojego biura i urządza mi awanturę! Był pan bardzo niegrzeczny w stosunku do mnie - mówię podniesionym głosem. Patrzę na jego okropną, jednak również idealną twarz. Ma przymrużone oczy, a żyłka na jego szyi pulsuje. Można powiedzieć, że czekam na wybuch.
- Może mam przeprosić? - syczy. Na jego słowa prycham. Nie wiem nawet, co sprawia, że jestem taka odważna. Normalnie, od razu skuliłabym się pod jego obezwładniającym spojrzeniem.
- Byłoby miło - odpowiadam.
- Niedoczekanie - rzuca w moją stronę i spogląda na ojca - Na pewno dobrze przemyślałeś decyzję przepisania firmy? - pyta się go, a ja nie mogę uwierzyć, że to powiedział. Czuję jak oczy zachodzą mi łzami. Moje mniemanie o sobie nie jest wysokie. Za to on sprawia, że staje się jeszcze niższe niż dotychczas. Z niedowierzaniem otwieram usta i z kipiącą w oczach złością, ale i żalem patrzę na rodziców.
- Leonie, bardzo dobrze przemyślałem tą decyzję - słyszę głos taty. Na moment zamykam oczy, by nie wybuchnąć płaczem... Przecież jestem silna.
- Obyś tego nie żałował - dopowiada ledwo słyszalnie. Ku jego zdziwieniu, słyszę to ja oraz moi rodzice.
- Uspokójcie się! - moja matka podnosi głos - Macie do cholery współpracować, a nie kłócić się!
Kiwam ze zrozumieniem głową, rzucam szybkie "przepraszam" i odchodzę.
Kiedy znajduję się w toalecie, nie panuję nad sobą. Moja maska władczej i odważnej kobiety spływa wraz z makijażem i łzami. Trzęsą mi się ręce, nogi odmawiają posłuszeństwa. Ostatecznie opieram się o ścianę i zjeżdżam na samą podłogę. Chowam twarz w kolana i oddycham miarowo.
Wszystko mnie przytłacza. Nowa praca i tak była wyzwaniem. Teraz doszedł Leon Verdas. Niby jak mam z nim współpracować, skoro wystarczy, że na niego spojrzę, a już chce mi się płakać.
Tak, jestem niestabilna emocjonalnie, ale i tak jest lepiej. Bardzo długo pracowałam nad sobą, swoim zachowaniem, by normalnie, albo prawie normalnie funkcjonować. A tak oto zjawia się on i wszystko niszczy.
Z jednej, strony pragnę udowodnić mu, że nie jestem słaba i potrafię ogarnąć tak dużą firmę. Z drugiej strony, powoli tracę siły. Potrzebuję wsparcia, a dostaję kpinę.
Podnoszę się z podłogi i wpatruję się w lustro. Mogłabym stawić mu czoła, udowodnić mu, że się myli, jednak nasza współpraca nigdy nie będzie prawdziwa, ponieważ przeszłość wciąż depcze mi po piętach.
Przecieram wilgotne policzki i stwierdzam, że nie wyglądam najgorzej. Biorę kilka głębokich wdechów i wychodzę z toalety.
Słysze wolną muzykę. Szukam moich rodziców i znajduję ich wtulonych w siebie, poruszających się w takt melodii. Uśmiecham się do siebie. Ich miłość jest taka prawdziwa i szczera. Czy ja będę kiedyś kogoś tak kochać? Z pewnością nie. Ja przecież nie umiem ufać mężczyznom. Widzę w nich wszystko, co najgorsze.
Moje przemyślenia przerywa postać stojąca przede mną. Przymrużam oczy i dostrzegam mojego brata. Mimowolnie się uśmiecham i rzucam się mu w ramiona.
- Chris - szepczę, wtulona w jego pierś. To jest drugi i też ostatni mężczyzna, któremu ufam - Co ty tu robisz?
- Tata prosił, bym pojawił się tutaj chociaż na chwilę. Tak oto jestem - mówi, całując mnie w czoło. Czuję ulgę. W jego ramionach jestem bezpieczna.
- Coś się stało?
- Lepiej nie pytaj - mruczę i oboje zaczynamy poruszać się w rytm muzyki.
- A jak tam dzień w firmie? - słyszę rozbawienie w jego głosie.
- Nie mówmy o tym, dobrze?
- No dobrze - odpowiada i układa brodę na moim ramieniu.
Ja i Chris jesteśmy sobie naprawdę bliscy. Darzymy się ogromnym zaufaniem i miłością. Jest idealnym starszym bratem. Sam założył firmę i rodzinę. Jest idealnym mężem i ojcem.
Cała się spinam, gdy słyszę całkiem znajomy mi już głos.
- Odbijany - mówi, a ja przenoszę wzrok na niego. Tak oto stoi przed nami Leon Verdas. Jego twarz jest obojętna, zero emocji. Chris spogląda na mnie pytająco, a ja kiwam głową na "tak". Muszę stawić mu czoła, chociaż jestem słaba.
Gdy przestaję czuć kojący dotyk brata, zaczynam mieć wątpliwości. Moją dłoń ujmuje przystojny dupek, a po mym ciele rozpływa się prąd. Głośno przełykam ślinę i zaczynam drżeć, gdy swoją dłoń umieszcza na mojej talii i delikatnie przyciąga mnie do siebie. Czuję jego zapach. Jest odurzający, ale i przyjemny.
Z trudem znoszę tą bliskość, to dla mnie katorga. Moje ciało jest spięte, a najgorsze jest to, że oboje milczymy. Skoro nie ma chęci nic do mnie mówić, to nie mam zamiaru męczyć się w jego towarzystwie.
- Nie spinaj się tak - mówi cicho. Nie patrzymy na siebie. Jedyne co robimy, to lekko się poruszamy.
- Mów czego ode mnie chcesz i daj mi spokój - rzucam oschle.
- Violetto - zaczyna, a ja jestem zawiedziona, bo jednak chce mi coś przekazać - Jesteś zbyt słaba do tej branży - kontynuuje, tym samym wpijając w moje plecy noże.
- To wszystko? - tak, zachowuje się jak suka, ale to mój pancerz. Na moment spoglądamy sobie w oczy. Jego są ciemniejsze niż ostatnio. Bije od nich złość.
- Chce cie ostrzec. Myślę, że twój ojciec nie był do końca świadom swojej decyzji.
Przestaje tańczyć i wykręcam się z jego objęcia. Patrze na niego przyćmionymi oczami. Mam go dość.
- Świetnie, to teraz ja ci coś powiem - sama się sobie dziwie. Kolejny zastrzyk odwagi? - Zachowaj te swoje pieprzone opinie dla siebie. Kompletnie nie obchodzi mnie twoje zdanie, jesteś dla mnie nikim. Zachowujesz się podle. Jak w ogóle możesz tak mówić?!
To jest raczej pytanie retoryczne, bo on wciąż wpatruje się we mnie obojętnie.
- Jesteś pieprzonym dupkiem i jeśli masz chociaż trochę szacunku do mnie i mojej rodziny to mnie przeproś. A jak nie mnie, to chociaż moich rodziców - syczę ze złością.
Nie odpowiada mi. Jedyne co robi to prycha i uśmiecha się pod nosem. Tego jest za wiele.
Szybko podchodzę do niego i strzelam mu w policzek. Tak przynajmniej chcę zrobić, ale nagle czuję jego silną dłoń na moim nadgarstku. Mocno ją ściska, a przed oczami pojawiają mi się znienawidzone obrazy, wspomnienia. Z moich ust wydobywa się cichy jęk.
- Chciałaś mnie uderzyć? - mówi całkiem rozbawiony. Jego wzrok zmienia się w zdziwiony, gdy po moich policzkach zaczynają ciec łzy. Rozumiem, że dla niego to jest zabawa.
Ten dotyk... Silna męska dłoń... Jestem zbyt słaba.
Czym prędzej mnie puszcza, a ja łapię się za obolały nadgarstek. Rzucam mu spojrzenie pełne nienawiści i odchodzę.





Hej.
Dziś szybko i na temat. 
Tak oto prezentuje się 2 rozdział nowej opowieści.
Wciąż nie jestem do niej przekonana, ale mam nadzieję, że to się zmieni.

CZEKAM NA WASZĄ OPINIĘ :D

Następny rozdział za tydzień.
Udanej majówki życzę :*

Do następnego

XoXo

22 komentarze :

  1. Odpowiedzi
    1. Wytłumacz mi do czego ty nie jesteś przekonana, bo nie rozumiem. Historia jest zajebista. I wiem, że kiedyś się do niej przekonasz. 😁

      Wiedziałam, że to Leon!
      Cholera! Co z niego za dupek! Do tego podważa decyzję ojca Violi! Kim on jest do cholery, że się tak rządzi. Jest tylko wspólnikiem, a nie Bogiem! Idiota!

      Biedna Vils. Musi być silna i postawić na swoim. Nie może mu się dawać. Jak będzie dawała sobą pomiatać i rządzić to będzie źle.

      Było miło, ale się skończyło. Przyjemny taniec z bratem przemienił się w katorge czyt. taniec z Verdasem.
      Chciała go uderzyć, ale był szybszy. Wkurza mnie ten typ jak narazie. Ciekawe kiedy zmieni do niej nastawienie. Nie sądzę, że prędko.

      Fantastyczny.
      Genialny.
      Zajebisty.
      Czekam na next :*
      Buziaczki :* ❤

      Maddy ❤

      Usuń
  2. Tego jest za wiele jak Leon może się tak zachowywać?
    To niedopuszczalne.
    Na miejscu Violetty bym go zignorowała i się nim nie przejmowała.
    Nie płacz Violetta przez niego.
    On nie jest tego wart.
    Genialny rozdział!
    Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jezu Viola jest aż taka słaba ?
    Myślałam ,że jest silniejsza
    Co się stało w przeszłości Violi ?
    Czemu taka jest ?
    Leon naprawdę jest tutaj złośliwy
    Wręcz okropny

    OdpowiedzUsuń
  4. Heejka :D
    Kochanie przecudny rozdział! :'3
    Uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam!!
    No, bo jak cie tu nie uwielbiać?

    Chyba jestem jedną z nielicznych, które nadal lubią Verdasa XD
    Nie oszukujmy się, w biznesie nie ma miejsca dla słabych, bezbronnych dziewczynek.
    Tam już nie obroni jej tatuś i myślę, że Leon nie chciał być jakoś bardzo chamski, po prostu się wkurzył na wspólnika, że w ogóle go nie poinformował ;P
    Szkoda mi Vils, chyba niezbyt daje sobie z tym rade ;-;
    Jestem cholernie ciekawa co wymyśliłaś z jej przeszłością! :D

    Czekam na dalszy rozwój akcji ;**
    Kocham ❤
    Buziaki :**
    ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak dla mnie to ta historia zapowiada się ciekawie i interesują mnie dalsze losy bohaterów :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wrócę jutro kochana ❤

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Odpowiedzi
    1. Debil!
      Wziął ją za nadgasrstek
      i wgl był taki nie fajny
      AAAAA
      Jestem dzisiaj dziwna
      To pewnie przez to,że poszłam spac po 12 i obudziłam się o 7 XDDDDDDD
      Violka nie płacz
      Lajon jest zły
      Biedulke nadgarstek boli
      Jezu
      Śiwetny rozdział ♥
      Czekam na NEXT ♥
      Emily ♥

      Usuń
  9. Cudeńko! Czekam na next'a ;)!

    OdpowiedzUsuń
  10. Kochanie moje.
    Powiedz mi jedno.
    Jak ty możesz być nie przekonana do tej historii?
    No jak?
    Przecież ona jest tak zaczepista, że już pokochałam ją całym sercem <33
    Na początku myślałam, że będzie podobna do wszystkich innych, ale jest już drugi rozdział a ja jestem przekonana, że właśnie to, że piszesz ją ty sprawia że jest wyjątkowa <3

    Violka- Zimna sucz z trudną przeszłością, związaną z mężczyznami. xD
    Leon - Zimny cham współpracujący z V XD

    Już nie mogę się doczekać rozwinięcia akcji <33
    Przekonaj się do tej historii bo jest świetna <3
    Uwierz po prostu w siebie i w swoje możliwości, bo masz talent <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Dobra, dobra możesz zabić!
    Ja nadal kocham Verdasa *-*
    Nie żeby coś, ale racji jednak trochę ma...
    Ale tylko z tym, że w biznesie nie ma miejsca dla słabych... No cóż jest władczy... bywa xD
    A jak dla mnie tak jak Vilu, mógł coś przeżyć i teraz to się na nim w taki, a nie inny sposób odbija...
    Czekam słońce na kolejną perełkę :3
    Kocham
    Całuje
    Pozdrawiam ;*
    Twoja Natalka i jak tam jeszcze sobie chcesz ;D ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  12. Rozdział jest fenomenalny♡
    Powiem szczerze,że mam coraz większa chrapkę na to opowiadabie :))strasznie mnie ciekawi jaki masz pomysł na tą historię.Bo z rozdziału na rozdział robi się coraz ciekawiej^^
    Życzę weny i czekam na next!
    ~P

    OdpowiedzUsuń
  13. Coś czuję, że Leon jest jakimś miłośnikiem BDSM, albo jest lekko (lub bardziej) niezrównoważony psychicznie xD
    Boże, jestem nienormalna ;p
    Dobra, chciałam powiedzieć, że rozdział jest supermegawspaniały ;*
    Czekam na next z niecierpliwością! <3

    OdpowiedzUsuń
  14. OMG!
    Co tu się dzieje?
    Vilu i Leon się nie polubili.
    Fajnie się to czyta.
    Nie poznaję Cię od tej strony.
    Bardzo mi się podoba i mogłabym liczyć na dedykacje w next?
    Proszę!

    Bye Blairka Blanco <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Leon, Leon co z tobą zrobić?
    Jak możesz tak zachowywać się w stosunku do Violetty?
    I o co chodzi z przeszłością V? Nie ufa mężczyzną? A po tym co Leon wyprawia będzie jeszcze trudniej jej zauchać w stosunku do niego.
    Czy Leon ma choć coś w głowie? Przy jej rodzicach robić takie coś?
    Violetta nie jest aż taka silna jak można się spodziewać.
    Pewnie jeszcze długo będzie przez niego płakać. Za każdą krople łez Leon powinien jej kwiaty dawać, a potem Vils by mogła kwiaciarnie otworzyć 😄

    Nie jesteś przekonana co do tej historii? To trzeba to zmienić.
    Czy ty to widzisz jak ten rozdział jest zajebisty? A ta fabuła? Idealna.
    Jeśli nadal tego nie zauważyłaś to trzeba będzie zrobić zbiórkę na okulary dla Ciebie (o ile ich nie masz).
    Czekam na kolejną perełkę.
    Pozdrawiam Patty;*
    Buziaczki😘😘😘

    OdpowiedzUsuń
  16. Cudowny 😘😍








    violettaaaleon.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. Ajj genialny rozdział, genialna końcówka *.*

    OdpowiedzUsuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka