Jego zielone oczy zerkają w moją stronę. Od razu promienieje. Robi mi się ciepło na sercu... Nogi uginają się, jak nigdy dotąd..
Z rozmyślań wyrwało mnie pukanie do drzwi.
-Proszę.
Nagle w drzwiach pojawił się Fede.
-Hej Vilu. - przywitał się. - Przepraszam, ale dzisiaj jadę do szkoły godzinę wcześniej. Mam dodatkowe zajęcia. Musisz iść do szkoły piechotą. Przepraszam.. - mówił.
-Spokojnie Fede. Szczerze mówiąc, przyda mi się spacer. - stwierdziłam i puściłam do niego oczko. Chłopak się lekko uśmiechnął.
-To do zobaczenia! - rzucił i wyszedł z pokoju.
Ruszyłam do garderoby.
-Co by tu wybrać.. ? - szeptałam sama do siebie.
W końcu padło na białe spodnie i bluzkę w kolorze khaki.
Kiedy się ubrałam, pomalowałam i wyprostowałam włosy, zeszłam na dół. Razem z rodzicami zjadłam śniadanie. Nie odzywali się do mnie. Chyba się gniewali za wczoraj. Ja jednak nie żałowałam. Spotkałam się z Leonem.. A on pocałował mnie w policzek!!
Po umyciu zębów wyszłam z domu. Szłam i myślałam. Przed oczami miałam twarz Leona, w głowie tylko jego, a w sercu..?
Jego zielone oczy.. Przyciągają mnie jak magnes. Uśmiech onieśmiela, jego głos sprawia, że mięknę. Jego zapach, to mój narkotyk.. Nie mogę przetrwać godziny bez rozmyślania o nim. W każdym miejscu i o każdej porze mogłabym go przytulać.. W jego ramionach czuje się tak bardzo bezpiecznie. Jego włosy, zawsze ułożone w lekkim nieładzie, aż się proszą o zanurzenie w nich dłoni. Jego usta, tak bardzo idealne, najlepiej komponowałyby się w parze z moimi... Jego paraliżujący, elektryzujący dotyk, którego tak bardzo pragnę.
Czy to świadczy o tym, że się w nim... zakochałam?
A może to tylko chwilowe zauroczenie? Może mi przejdzie.. Ale ja nie chcę żeby mi przechodziło!
Kiedy weszłam do szkoły, wzięłam głęboki wdech. - Teraz się przekonam co do niego czuję. Jak zareaguję gdy go zobaczę? - pomyślałam i ruszyłam w kierunku klasy językowej.
Pod salą stała grupa moich przyjaciół. Diego, Ludmi, Maxi, Naty, Fran, Cami, Lara i... Leon. Tak to on.
Nagle serce zaczęło mi szybciej bić. Nogi były jak z waty. Co się dzieje ?! Ja nad tym nie kontroluję! W pewnym momencie poczułam coś dziwnego w brzuchu. Czy to... motylki ?
Nigdy nie wierzyłam w to zjawisko.. Może dlatego, że jego nie doświadczyłam? Od dziś się to zmieniło...
Jestem zakochana.
Ale czy on czuje coś do mnie? - pomyślałam. Pewnie nie. Jestem taka głupia...
Gdy podeszłam do grupy znajomych, przywitałam się.
-Hej wszystkim!
-Hej Violetto! - powiedzieli niektórzy. Posłałam im ciepły uśmiech.
- Vilu, wiesz, że Leon wygrał zawody?! - spytał Diego.
- Obiło się o uszy.. - stwierdziłam i spojrzałam na Verdasa. Chłopak się zaśmiał.
Kiedy zadzwonił dzwonek, weszliśmy do klasy. Nauczyciela jeszcze nie było. Idąc w kierunku ławki, poczułam, że ktoś łapie mnie za dłoń. Obróciłam się. Po chwili znajdowałam się w objęciach szatyna. A może on coś do mnie czuje?
-Nie przywitasz się ze mną? - zapytał, udając obrażonego. Cicho się zaśmiałam.
-Witaj. - szepnęłam.
-Już lepiej. - stwierdził. Obydwoje się zaśmieliśmy. - Jak minęła ci noc? - spytał, a ja oderwałam się od niego.
-Dobrze, a ci?
- Mi również dobrze.- posłał mi ciepły uśmiech.
Lekcja hiszpańskiego minęła spokojnie. Kolejnym przedmiotem były zajęcia ze śpiewu. To właśnie dzisiaj musieliśmy prezentować przygotowaną piosenkę.
Na początku wystąpiła Ludmi z Naty. Następnie Diego z Cami... W końcu nadszedł czas na nas.
-To teraz Violetta i Leon. - powiedziała nauczycielka.
Wstaliśmy i weszliśmy na scenę.
Gdy usłyszałam pierwszy dźwięk, po moim ciele przeszedł dreszcz. Spojrzałam na Verdasa. Przyglądał mi się z zaciekawieniem. Obdarzyliśmy się uśmiechami. Kiedy szatyn zaczął śpiewać, poddałam się. Jego głos otulał mnie z każdej strony, pieścił moje uszy.. Mogłabym słuchać go całe dnie. Później dołączyłam do niego. Cały czas patrzyliśmy sobie w oczy. Byliśmy w swoim świecie.
Po zakończonym występie Leon puścił do mnie oczko. Oblałam się rumieńcem. Tak właśnie reaguję na urok Verdasa. Westchnęłam cicho.
Kolejną lekcją była historia. Potem mieliśmy wf. Następni fizykę.
Z każdą minutą coraz bardziej przekonywałam się do tego, że zakochałam się w Leonie. Nie byłam jednak pewna jego uczuć..
Z pewnością upokorzyłabym się, gdybym wyznała mu swoją ....miłość do niego, a on nic by do mnie nie czuł.
To pierwszy raz, kiedy czuję do chłopaka coś więcej. Sama się sobie dziwię, że padło na osobę, która tak bardzo mnie zraniła. Ale jednak on się bardzo zmienił.. I to mnie do niego przyciąga.
Powiedzieć mu prawdę? Mam wyznać mu wszystkie uczucia?! - myślałam, kiedy schodziłam po schodach.
W głowie miałam mnóstwo pytań, na których nie znałam odpowiedzi.
Nagle potknęłam się o...własną stopę? Matko, jaka łamaga.. Już miałam spadać, kiedy ktoś mnie złapał za rękę. Obejrzałam się. To Verdas. Westchnęłam cicho.
-Który to już raz ratuję ci życie? - spytał rozbawiony.
-Dziękuję ci za każdy. - powiedziałam i posłałam mu szczery uśmiech.
Musiałam trochę ochłonąć, oparłam się więc plecami o ścianę. Szatyn stał na przeciwko mnie. Po chwili podszedł do mnie. Był blisko. Przyjemnie blisko. Serce przyspieszyło swoją pracę, w brzuchu poczułam... motyle? Tak, to chyba to.
Leon był sporo wyższy ode mnie. Oparł się prawą ręką o ścianę i spojrzał na mnie z góry. Przełknęłam głośno ślinę.
-Vilu, musisz być bardziej ostrożna.. - zaczął, mówiąc cicho. - Nie mogę być zawsze przy tobie. - ciągnął. Jego policzek praktycznie stykał się z moim. Czułam na karku jego oddech. Jeszcze chwila, a zemdleję. Chłopak wciąż szeptał mi do ucha - Ale wiedz, że bardzo bym chciał... - powiedział.
CO?! On coś do mnie czuje!!!! Te słowa muszą o czymś świadczyć! Nie mogłam w to uwierzyć. Uśmiechnęłam się lekko.
Ale tego, co się stało później kompletnie nie przewidziałam.
Staliśmy tak blisko siebie. Verdas miał głowę spuszczoną obok mojej. Nasze policzki dzieliły centymetry. Wszystko działo się tak szybko.
Nagle coraz bardziej czułam zbliżający się oddech chłopaka. Nie wiedziałam o co chodzi. W net poczułam na policzku jego usta. Byłam zaskoczona. Tak bardzo chciałam, by ich nie odrywał. Jednak zrobił to. Dotykał jednak nosem mojego zrumienionego policzka. Po ciele przeszedł mnie dreszcz.
Wtem usłyszałam dzwonek. Cicho westchnęłam. To musiało się tak skończyć. Chłopcy mieli teraz zajęcia w innej grupie. Nie chciałam się z nim rozstawać.
-Do zobaczenia Vilu - szepnął mi do ucha. Przed oczami miałam ciemność. Nie wiedziałam czy to dlatego, że zamknęłam oczy, czy może z nadmiaru rozkoszy. Lekko się uśmiechnęłam.
-Do zobaczenia. - rzuciłam.
Kiedy otworzyłam oczy, jego już nie było.
To co przed chwilą się wydarzyło, było.. nieziemskie! Czy jego zachowanie świadczy o tym, że on też coś do mnie czuje?
Tak! Leon coś do mnie czuje! Bo niby dlaczego przed chwilą to zrobił?! On mnie pocałował w policzek.. i to z takim uczuciem, delikatnością i powagą! Jejku!
Kolejne 2 lekcje zastanawiałam się czy powiedzieć Verdasowi o swoich uczuciach. Nie chciałam tego ukrywać. Może ja też powinnam wykonać jakiś gest? Co jeśli on ma w głowie takie same pytanie: Czy ona coś do mnie czuje?
By lepiej myśleć, wyszłam przed szkołę. Usiadłam na murku. Przymknęłam oczy.
Co ja mam zrobić?! Boże! Daj mi jakiś znak! Proszę. Mam mu wyznać prawdę ?
Nagle poczułam czyjąś dłoń na ramieniu. Obróciłam się i zobaczyłam szatyna. Chłopak był uśmiechnięty. Odwzajemniłam mu tym samym. Dziękuję Boże, to chyba ten znak.
-Mogę się dosiąść? - spytał, wskazując na murek.
-Jasne. - Leon usiadł obok mnie. Dzieliły nas centymetry. Odległość była bardzo mała, jednak ja pragnęłam być jak najbliżej.
-Vilu, co ty tutaj robisz? - spytał rozbawiony. Wywróciłam teatralnie oczami.
-Siedzę.. i rozmyślam. - stwierdziłam - tu naprawdę dobrze się myśli. - dokończyłam i spojrzałam przed siebie. Po chwili przymknęłam oczy.
-O czym myślisz ? - zapytał. Serce zaczęło mi szybciej bić.
Dobre pytanie. O tobie, o mnie, o nas!!! - myślałam
-Wiesz, o wszystkim. - wykręciłam się. Westchnęłam. Po chwili otworzyłam oczy i spojrzałam na Verdasa. Cały czas mi się przyglądał. Mój wzrok błądził po jego idealnej twarzy. Oddech przyspieszył. W pewnym momencie zawiał mocniejszy wiatr, który pozostawił moje włosy w nieładzie. Ogarnęłam je w miarę możliwości. Jednak chłopak zauważył jeden kosmyk na mojej twarzy. Delikatnie założył go za moje ucho. Przyglądał mi się z zaciekawieniem, jakby czekał na moją reakcję.
Po ciele przeszedł mnie dobrze już mi znany dreszcz, zaczęło mi dudnić w uszach, wszystkie zmysły polepszyły swoja pracę. Oczy dostrzegały więcej szczegółów na idealnej twarzy Verdasa, słyszałam każdy wdech i wydech mojego przyjaciela. Smak, w tym przypadku nic nie czułam. Ale chciałam poczuć z pewnością cudowny posmak jego ust. Co on ze mną robił.!?
Głośno przełknęłam ślinę. Patrzyliśmy na siebie w ciszy. Jego usta prosiły się o pocałunek.
VILU !!! PRZESTAŃ!
To on powinien zrobić pierwszy krok. A może nie? Może to ja powinnam to zrobić? Leon pewnie zastanawia się, czy coś do niego czuję i czeka na mój ruch! Co ja mam zrobić? Nie chce cierpieć, jeżeli chłopak nic do mnie nie czuje..
Cicho westchnęłam.
-Vilu..
-Tak Leon? - spytałam z nadzieją, że powie mi o swoich uczuciach.
Nagle zadzwonił dzwonek. Nie no!!! Proszę, dajcie jeszcze chwilę! Wywróciłam oczami. Verdas wstał i wyciągnął dłoń w moją stronę. Posłałam mu ciepły uśmiech i chwyciłam jego rękę. Razem ruszyliśmy w kierunku sali.
Kolejne lekcje spędziłam na rozmyślaniach. Nie mogłam się skupić.
Nie miałam ochoty zwlekać. Postanowiłam powiedzieć o wszystkim chłopakowi.
Po ostatniej lekcji, kiedy wyszliśmy z klasy powiedziałam do chłopaka.
-Leon, możemy się dzisiaj spotkać w parku? Tak za godzinę.. - zaproponowałam. Verdas spojrzał na mnie z zaciekawieniem.
-Coś się stało? - zapytał. Tak! Stało się! Zakochałam się w tobie!!
- Chciałabym ci coś powiedzieć. To jak ? - powiedziałam, nie dopuszczając moich głupich myśli.
-Z przyjemnością Vilu. - stwierdził i rozpogodził się. Szczerze się uśmiechnęłam.
Po pewnym czasie byliśmy na parkingu szkolnym. Staliśmy przy aucie Leona.
- Podwieźć cię Violetto? - zapytał miło.
-Nie, dziękuję. Przejdę się, - stwierdziłam.
-Jesteś pewna?
-Tak. - patrzyliśmy sobie w oczy. Dlaczego to jest takie trudne!? Nagle zadzwonił mój telefon. To był tata.
-Halo?
-Violetto, gdzie jesteś? - zapytał.
-Już skończyłam lekcje. Zaraz wracam do domu.
-To dobrze.
-A coś się stało? - spytałam.
-Nie, po prostu razem z mamą chcemy wyjść do opery, a ciebie nie ma jeszcze w domu. - tłumaczył. - To do zobaczenia Violetto, wracaj szybko.
-No pa ! - odpowiedziałam i rozłączyłam się.
Po chwili przeniosłam wzrok na Verdasa. Stał oparty o swojego czarnego Mercedesa. Lekko się do mnie uśmiechał.
-Przepraszam, ale muszę już iść. - powiedziałam smutno. Podeszłam do niego bliżej. nasze ciała prawie się stykały. Tak bardzo powstrzymywałam się, żeby się do niego nie przykleić. W pewnym momencie położyłam swoje dłonie na jego ramionach i wspięłam się na palce, by dostać się jego ucha. - Do zobaczenia za godzinę - szepnęłam cichutko. Nasze policzki ponownie się dotykały. To było najprzyjemniejsze uczucie na świecie!
W końcu się odważyłam. Lekko obróciłam głowę i pocałowałam go w policzek. Po krótkiej chwili oderwałam się od niego i opadłam na pięty.
-Do zobaczenia. - powiedział. Lekko się uśmiechnęłam i ruszyłam w kierunku domu.
Idąc cały czas myślałam. Byłam zadowolona z tego, że go pocałowałam. Oczywiście, to nie to samo co pocałowanie Verdasa w usta..Ale to też jest całkiem miłe.
Kiedy byłam w domu, szybko zjadłam obiad, odrobiłam lekcję i troszkę się pouczyłam. Rodzice wyszli do opery na kilka godzin. Miałam więc luz.
Kiedy wybiła 16:00 wyszłam z domu.
Z wielkim uśmiechem szłam w kierunku parku. To właśnie tam miałam zamiar wyznać Leonowi, co do niego czuję. Byłam pełna radości.
Gdy doszłam do parku, Verdasa jeszcze nie było. Patrzyłam więc na mieniącą się taflę wody. Przymknęłam oczy. Układałam sobie w głowie, w jakiej kolejności mam mu wszystko powiedzieć.
-Vilu. - usłyszałam jego głos. Szeroko otworzyłam oczy i się obróciłam.
Oto on. Leon Verdas. Chłopak, w którym jestem bezwarunkowo i nieodwołalnie zakochana.
-Leon. - powiedziałam słodko. Podszedł do mnie.
-Wszytko ok? - spytał z troska. Pokiwałam twierdząco głową.
-Mogę cie przytulić? - zaproponowałam nieśmiało.
-Zawsze. - powiedział i objął mnie czule.
Czułam jego cudowny zapach, który działał na mnie odurzająco. Mogłabym spędzić tak całe życie. Ważne, by on był przy mnie,
Po chwili oderwaliśmy się od siebie. Patrzyłam w jego szmaragdowe oczy. Tak, jestem w nim zakochana. To jest MIŁOŚĆ.
- A więc co chciałaś mi powiedzieć? - szepnął.
Już miałam zaczynać, kiedy usłyszałam dziewczęcy głos.
-Leon?!
Obróciliśmy się od razu. Przed nami stała jakaś dziewczyna. Miała czarne, długie, lekko falowane włosy. Jej twarz była idealna. Dziewczyna miała duże, brązowe oczy. Była na prawdę piękna!
-To naprawdę ty! - krzyknęła ze łzami w oczach.
-Rose? - powiedział Leon.
Patrzyłam na nich jak głupia. O co w tym wszystkim chodzi? Co to za dziewczyna?!
Nagle brunetka podbiegła do chłopaka i rzuciła mu się w ramiona. On ją czule objął.
-Nie mogę w to uwierzyć.. - mówiła łamiącym się głosem. Kiedy się od siebie oderwali, Rose, bo tak się chyba nazywała, chwyciła twarz Leona w dłonie. O nie nie!! Co to za dziewczyna?! Co ich łączy?!
-Rose, co ty tutaj robisz? - spytał Verdas.
- Wróciłam. Nie mogłam żyć dłużej bez ciebie. - stwierdziła. Zatkało mnie. To znaczy, że oni byli kiedyś parą?!
-Rose.. - zaczął szatyn, jakby chciał się sprzeciwić.
-Ciiii - uciszyła go.
Głośno odchrząknęłam. Leon, jakby się obudził. Spojrzał na mnie tym swoim zabójczym wzrokiem.
-Vilu.. - zaczął. Pokręciłam przecząco głową.
-Nie będę wam przeszkadzać. - rzuciłam i ruszyłam w stronę domu.
Do moich oczu napływało milion łez. Cała się trzęsłam. Moje plany, marzenia..wszystko, pękło i znikło jak bańka mydlana.
W końcu się rozpłakałam. Byłam bezradna. To straszne! On z pewnością coś do niej czuje!
Cały wieczór przesiedziałam na parapecie w sypialni. Patrzyłam w ciemność. Moje oczy, całe zapuchnięte od płaczu błądziły po panoramie miasta.
Właśnie dlatego nie chciałam się zakochać. Miłość to tylko ból i cierpienie!
Do teraz nie wiem, czy Leon coś do mnie czuje.. Co mam zrobić?! Jak mam się zachować w jego obecności? Boże, pomóż ! Przecież te jego pocałunki, czułe słówka nie mogły być bez powodu! O co w tym wszystkim chodzi? On z pewnością będzie chciał do niej wrócić.. Pewnie łączyła ich wielka miłość..
Bezradna położyłam się na łóżku i zasnęłam...
XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX
No hej...
Jak Wam się podoba nowy rozdział ?
Wiem, że chcieliście już Leonette.. ale ja lubię trochę podenerwować ludzi :D
PS : Brak korekty - przepraszam za błędy :)
Co sądzicie o nowej postaci - Rose?
Co łączy ją z Leonem..?
Tego wszystkiego dowiecie się niebawem :*
Kolejny rozdział jutro lub w tygodniu :)
Wesołego Halloween moi Kochani :*
Do następnego
OLECZKA